środa, 16 kwietnia 2014

7 " Dobra chłopaki,bo zaraz zacznie się przeze mnie kłótnia "


Odcinek z dedykacją dla Martyny czyli Love,dziękuję za wszystko kochana . ;*

   Odc.7

Zadzwonił telefon brunetki.Numer nie był jej znany,ale postanowiła że odbierze.


- Słucham?


- Witam.Czy rozmawiam z panią Catherine ?


- Tak a kto mówi?


- Sebastian.


- Nie znam nikogo takiego,to pomyłka... - chciała się już rozłączyć


- Poczekaj,nadal jesteś w szpitalu?


- Jeszcze nie dostałam wypisu a o co chodzi?


- Przyjadę i ci wszystko wyjaśnię,dobrze?


- Dobrze - westchnęła i rozłączyła się,zastanawiała się o co może chodzić obcemu facetowi i skąd ją znał.


Po trzydziestu minutach do drzwi ktoś zapukał był to Tom.


- Hej Catherine - jego twarz rozpromieniła się,gdy zobaczył dziennikarkę 


- Hej już jesteś,tak szybko? - zdziwiła się


- Chyba jeszcze nie doszłaś do siebie,przyjechałem tu po pół godzinie


- Wybacz...Z moją głową i myśleniem chyba coś nie w porządku


- Dojdziesz do siebie,nie martw się


- A...

- Słucham cię - usiadł na krześle przy oknie,wpatrując się w nią


- A Billa nie ma tutaj z tobą?


- Nie,pojechał do supermarketu po zakupy


- Unika mnie...- nagle poczuła,jak łzy zalewają jej oczy


- Nie,to nie prawda mam zamiar zabrać cię do nas a mamy mało w lodówce i...sama rozumiesz - uśmiechnął się do niej


- Nieważne już - uśmiechnęła się lekko


- Proszę - natychmiast wyjął paczkę chusteczek higienicznych z kieszeni swojej czarnej bluzy


- Dziękuję - wydmuchała nos i nie odezwała się




     Oboje usłyszeli energiczne pukanie do drzwi.


- Proszę - odezwał się brunet.


- Cześć - w drzwiach stanął Sebastian


- Cześć - odezwał się długowłosy brunet - Zostawię Was samych,okej? - spojrzał pytająco na brunetkę,ona

kiwnęła głową na znak,że się zgadza.


- Słuchaj Catherine,to było tak że ja znalazłem cię w twoim aucie gdy przejeżdżałem...Wezwałem pogotowie i gdy byłem tutaj czekałem na jakieś wieści od lekarza.


- Wiesz,może lepiej by było gdybyś mnie nie znalazł


- Co ty mówisz?


- Wybacz,źle się czuję mam jeszcze zawroty głowy


- Przepraszam,nie powinienem bez pozwolenia brać twojego numeru telefonu


- Zgadzam się z tobą


- Ale gdybyś dała mi...Nam szansę na chociażby znajomość to byłoby mi bardzo miło - uśmiechnął się


- Okej,skoro mam uznać cię za swojego znajomego,musimy się czasami widywać i skoro to prawda co mówisz to dziękuję za uratowanie mi życia


- A możesz mi powiedzieć,dlaczego się na mnie teraz złościłaś? przynajmniej odniosłem takie wrażenie


- To nie o ciebie chodzi...O pewnego chłopaka z którym się pokłóciłam przed wypadkiem


- Aha,kontynuuj - widać było,że jej uważnie słucha


- I teraz mam wrażenie,że nie chce mnie odwiedzić bo nieźle namieszałam


- Zadzwoń do niego,porozmawiaj i wtedy będziesz pewna,może już nie jest na ciebie zły?


- Tak myślisz?


- Oczywiście - posłuchała go i wybrała numer młodszego bliźniaka.Odebrał po chwili.


- Tak?


- Cześć Bill.Przepraszam,za tamto...Wybaczysz mi?


- Głuptasie,daj spokój przecież wiesz że nie potrafiłbym się na ciebie gniewać


- To dlaczego nie było ciebie przy mnie?


- Nie miałem odwagi spojrzeć ci w oczy,stchórzyłem i tyle


- Dobrze wiedzieć - uśmiechnęła się pod nosem


- Właśnie wróciłem z zakupów i zapraszam cię do nas na obiad?

- Nie sądziłam,że tak wcześnie jadacie obiad,jest dopiero po dwunastej - zachichotała,choć pomyślała że

nie powinna tego robić.


- Dla ciebie zrobiliśmy wyjątek


- Okej,to dziękuję za zaproszenie


- Proszę,mam nadzieję,że lubisz spaghetti?


- Uwielbiam ! po tym co tutaj mi dawali do jedzenia spaghetti będzie niezłą ucztą - zaśmiała się a Bill cieszył się,że brunetka jest w dobrym humorze.


- Dobra,to czekam na Was w domu i do zobaczenia - rozłączył się


Młoda kobieta dostała wypis,oraz przypomnienie od pani doktor by się nie przemęczała,dobrze i zdrowo jadła i w miarę możliwości odpoczywała.


- Dziękuję pani doktor - posłała jej uśmiech


- Nie ma za co, do widzenia - odwzajemniła uśmiech i pożegnała się z osobami przebywającymi w sali


- Okej,z tego co widzę możemy już się zbierać - Tom ponownie się zjawił w drzwiach


- Tak,już możemy


- Nic tu po mnie,do zobaczenia Catherine - pocałował brunetkę w policzek,pożegnał się z Tomem i wyszedł.


- Kto to był?


- Podobno  mnie znalazł i wezwał pogotowie - wciąż nie mogła w to uwierzyć,jakby to nie było oczywiste


 Gdy znaleźli się na zewnątrz Tom od razu nałożył czapkę brunetce,gdyż wyszła z gołą głową.


- Ej,nie jest mi zimno - uśmiechnęła się słodko do niego


- Dobrze dobrze,ja już wiem nie chcesz potargać swoich włosów ale tak trzeba proszę - otworzył drzwi

od strony pasażera dla Cath a sam wsiadł chwilę później.


- Domyślam się,że jesteś strasznie głodna więc zabieram cię do nas na obiad będzie spaghetti a'la Bill więc
szykuj się na...pyszności


- A ty nie gotujesz? - zapytała


- Rzadko


- Dobra jedźmy już,bo robię się głodna



W tym samym czasie Bill na małym ogniu gotował makaron do spaghetti i co jakiś czas mieszał sos na patelni,aby się nie przypalił.Poszedł na górę,po granatowy obrus w groszki i rozłożył go na stole w salonie.


- Sos - powiedział do siebie i natychmiast skierował się do kuchni,na szczęście wszystko było w jak najlepszym porządku.Usłyszał jak auto parkuje pod ich domem "Już tu są" - pomyślał.

Następnie zerknął co z makaronem,zjadł jedną nitkę i był już gotowy w tym samym czasie do domu weszli Cath i Tom.


- Hej hej! już jesteśmy - krzyknął Tom


- Okej - odpowiedział mu bliźniak


- Ładnie nakryty stół - pochwaliła brunetka,gdy weszła do salonu


- Co tak szybko,jeszcze nie wszystko gotowe - Bill wyszedł do nich mając na sobie czarny fartuch


- Do twarzy ci w tym fartuszku Bill - powiedziała Cath uśmiechając się


- Dziękuję,umyjcie ręce i siadamy do stołu


- Bill,nie zachowuj się jak nasza mama - mruknął brunet i pociągnął za sobą Catherine


- Co się stało? gdzie mnie ciągniesz?


- Do łazienki umyć ręce


- Przecież wiem - odpowiedziała


- A tak w ogóle,to nie wiem jak to wszystko będzie smakowało,bo zdarzało się czasami że spaghetti

Billowi nie wychodziło, ale sama ocenisz - weszli do łazienki,która znajdowała się na parterze,w jej nos uderzyła woń męskich perfum,nie wiedziała że są one Billa.


- Piękny zapach,nie znam twoje? - spytała


- Nie,to Billa moje są w łazience na górze,to co idziemy? pewnie mój brat już się niecierpliwi - uśmiechnął się i przepuścił ją pierwszą w drzwiach.


- Już myślałem,że się was nie doczekam


- Nie obawiaj się,cały czas byliśmy w domu braciszku


Usiedli do stołu.Bill nałożył im porcję a sam nałożył sobie jako ostatni.

- Smacznego życzę


- Dziękujemy i wzajemnie - odezwała się brunetka nawijając makaron z sosem na widelec


  Jedli w ciszy,jedyne co było słychać to stukanie widelców o talerze.


- Dziękuję,ale się najadłem - odpowiedział Tom uśmiechając się


- Miło mi - uśmiechnął się sztucznie


- Bill o co ci chodzi,jakoś dziwnie się zachowujesz - stwierdził jego brat


- Skąd - nie skończył swojej porcji,tylko bawił się jedzeniem


- Jeśli nie odpowiadało ci,że pojechałem po Catherine trzeba było powiedzieć


- Spoko to nic takiego,kto ugotowałby powitalny obiad,gdybym to ja pojechał - Catherine przyglądała się tak wymianie zdań bliźniaków i postanowiła się odezwać:


- Dobra chłopaki,bo zaraz zacznie się przeze mnie kłótnia


- Już nic nie mówimy ale Bill ma jakieś wąty tutaj


- Tom,daj już spokój - młoda kobieta wstała i  założyła ręce na biodra,spojrzała na niego groźnym wzrokiem.


- Okej już spokojnie,bo wyglądasz jakbyś chciała zabić mnie wzrokiem - wstał od stołu i

powoli podszedł do niej z zamiarem przytulenia jej


- No chodź,na przeprosinki


- Za co masz mnie przepraszać ? - spytała zdziwiona


- Za nas,bo prawie się pokłóciliśmy


- Nie trzeba


- Ależ trzeba - podszedł do niej i przytulił ją ,co nie umknęło wzrokowi jego młodszego brata.


 Zauważyła to,że Bill nie był zadowolony i miała wrażenie że Tom o tym wiedział.Była przekonana,że brat bratu chce zrobić na złość. Nie miała ochoty być kością niezgody między nimi,więc widząc jak blondyn zbiera talerze ze stołu,odsunęła się od Toma i zaproponowała że mu pomoże.

Gdy dotarli już do kuchni,postawili talerze do zmywarki,Catherine nie spuszczała wzroku z blondyna.Nie patrzył na nią ,jedynym punktem który sobie upatrzył był stół,przy którym zaraz usiadł odsuwając krzesło.


- Bill- zaczęła - jaki jest powód twojego obrażania się? - spytała


- Czy to ważne?


- Bardzo,powiedz


- Tom


- Ale co on takiego robi?


- Miał kiedyś dziewczynę,później drugą,może niedługo będzie miał ciebie


- Mam rozumieć,że to o dziewczyny chodzi?


- Zawsze miał do nich szczęście a ja jak głupek czekam na tą jedyną


- To się ceni,wiesz?


- Teraz już mam to w nosie - by zająć czymś dłonie wziął w nie swój telefon i nerwowo go w nich obracał.


- Jesteście moimi przyjaciółmi,tak? - nie odpowiadał


- Tak? - powtórzyła


- Tak,tak


- Właśnie,więc skoro nimi jesteście to do Ciebie przyjacielsko mogę się przytulić,lub do Toma i nie powinniście być zazdrośni.Ani ty ani on.


- Sam nie wiem,co mi się stało gdy zobaczyłem jak mój brat Cię przytula...Nie,nie dobra nie było sprawy muszę o tym zapomnieć - potrząsnął głową,jakby chciał wyrzucić myśli o Cath i Tomie ze swojej głowy


- Przecież nic się takiego nie wydarzyło,nie smuć się


- Hej,hej gołąbeczki gdzieś tu powinien być deser - posłał uśmiech brunetce,ona go odwzajemniła.


- Nie zdążyłem zrobić - mruknął Bill.


- Dobra,to koniec jedzenia.Oglądamy coś na DVD,czy będziemy tak siedzieć i czekać aż Tobie zły humor minie? - zwrócił się do Billa


- Możemy coś obejrzeć.


- To pozwolicie,że ja wybiorę film? - zaproponowała brunetka



  Bracia Kaulitz wraz z brunetką siedzieli w salonie na skórzanej kanapie oglądając dramat wybrany przez ciemnowłosą dziewczynę. Jednak muzyków niezbyt on wciągnął przez co bliźniacy powoli zaczynali się nudzić, jednak wytrwale siedzieli przy dziewczynie, od czasu do czasu zwracając na nią swoją uwagę.

W przeciwieństwie do dwóch mężczyzn siedzących obok niej, Cath strasznie się wczuła w film i przy kilku scenach uroniła kilka łez.

 Bracia słysząc ciche pociąganie nosem ze strony dziewczyny popatrzyli wymownie na siebie, po czym gitarzysta chwycił paczkę chusteczek i podał ją bratu a ten następnie brunetce.

- Dziękuję - powiedziała szeptem nie odrywając wzroku od telewizora.

- Cath a od kiedy Ty płaczesz na filmach? - zapytał Bill patrząc na dziewczynę

- Spadaj, jestem kobietą, mam prawo płakać - odpowiedziała pokazując język chłopakowi. Po tych słowach młodszy Kaulitz już zamilkł pozwalając dziewczynie dokończyć oglądać film.

Wprawdzie był sylwester, a oni siedzieli w domu na kanapie oglądając jakiś dramat. Z jednej strony strasznie go to nudziło, ale z drugiej był zadowolony, że może spędzić tą noc w gronie najbliższych.

Film zakończył się tuż przed północą , z czego bardzo ucieszył się gitarzysta.

- No to teraz do łóżka - powiedział zacierając ręce. Bardzo chciał się położyć jednak jego brat miał inne plany co do tej nocy.

- Oszalałeś Tom?! Dzisiaj ostatni dzień tego roku a Ty chcesz iść spać? - powiedział wokalista patrząc na swojego brata.

- Totalnie o tym zapomniałem. Tyle się teraz działo, że nawet nie było czasu o tym pomyśleć - odpowiedział spoglądając na zegarek, który wskazywał godzinę 23:59.

- Chodźcie za minutę północ, będą fajerwerki - dodał kierując się na taras.

Po chwili rozległy się strzały, a niebo rozświetliły wielokolorowe wzory.

Dziewczyna patrzyła w górę z wielkim uśmiechem. Nigdy jeszcze nie widziała takich ślicznych fajerwerków.

- Jest pięknie - powiedziała wciąż patrząc w niebo


 Bill otworzył szampana rozlał go do kieliszków.Catherine oraz Tom łącznie z Billem wzięli kieliszki w dłonie i
podeszli do siebie składając życzenia noworoczne.


- Catherine,życzę Ci zdrowia,po tym co ostatnio przeszłaś i ... Jakiegoś mądrego faceta,żeby Cię szanował i kochał - uśmiechnął się do niej Bill


- Dziękuję, Tobie życzę wszystkiego najlepszego w Nowym Roku oraz znalezienia drugiej połówki - odwzajemniła uśmiech,po czym podeszła do Toma.

- A Tobie Tom,życzę spotkania miłej dziewczyny,zakochania się w niej i zostania z nią na całe życie


- Poważnie myślisz,ale dziękuję.Zdrówka dla ciebie, bo jest najważniejsze a pieniądze się znajdą - stuknęli się kieliszkami i upili łyk szampana.


 Po tym czasie fajerwerki zniknęły z nieba i ciemne niebo ozdobiły gwiazdy.

Catherine oraz bliźniacy wrócili z tarasu do domu.W pomieszczeniu było znacznie cieplej niż na zewnątrz,co w moment ucieszyło brunetkę.


- Jak ciepło tutaj,dzięki chłopaki za...Wszystko ale będę musiała się chyba zbierać - wyjęła ze swojej torby telefon komórkowy,by w książce telefonicznej poszukać numeru do taksówek,niestety go nie znalazła,więc spytała chłopaków czy go nie mają.


- Nie mamy numeru,możesz zostać u nas na noc mamy na górze wolny pokój.- uśmiechnął się do niej Tom


- Wolałabym jednak wam nie przeszkadzać,może mógłby któryś z was zajrzeć w internet może tam będzie numer?- brunetka spojrzała na nich pytającym wzrokiem.


- Dobra,chcieliśmy Cię u nas zatrzymać,ale jak widać nie chcesz zgadzać się na naszą propozycję - westchnął ze zrezygnowaniem blondyn kładąc na swoich kolanach laptopa i zaczął szukać.
 Gdy znalazł,zapisał numer na kartce papieru i podał go brunetce.


- Proszę bardzo...Szkoda,że zaraz nas opuścisz .


- Nie na długo Bill...- uśmiechnęła się do niego,po czym wybrała numer.


 Dodzwoniła się i chwilę później już podawała adres,pod który ma przyjechać po nią kierowca taksówki.


- Dobrze,dziękuję dobranoc - odpowiedziała i rozłączyła się.- Okej,dziękuję raz jeszcze za miły sylwester i do następnego razu...Jeśli was nie zamęczam w jakiś sposób.


- Nie,napisz a umówimy się na kawę - odpowiedział brunet.


- Nie ma sprawy...O już jest taksówka - podeszła do okna które znajdowało się zaraz obok drzwi wejściowych.


- Dobranoc życzę panom spokojnej nocy - posłała bliźniakom uśmiech i założyła na siebie zimowy płaszcz


- Dobranoc - odpowiedzieli niemal równocześnie a Catherine wyszła z ich domu.



Wsiadła do taksówki i podała adres pod który ma ją zawieźć.Jechała myśląc o całym wieczorze,szkoda jej było tylko że Gabrielle się nie odezwała miałaby wtedy towarzystwo.Nie zdążyła się spostrzec a już była pod swoim blokiem.


- Ile płacę? - spytała wyciągając granatowy portfel z czerwoną kokardą na środku


- Dwadzieścia dwa dolary


- Proszę


- Dziękuję,dobranoc - zamknęła za sobą drzwi żółtej taksówki i otworzyła drzwi domofonowe kluczem,po czym weszła do klatki schodowej. Było ciemno,więc zapaliła światło i ruszyła do swojego mieszkania.

Zdjęła płaszcz odwieszając go na wieszak,zdjęła buty i ruszyła do kuchni,by nalać sobie soku,który właśnie stał w lodówce.


Wypiła kilka łyków,po czym usłyszała swój telefon,był to sms.Podeszła do płaszcza,by sprawdzić kto o tej porze się do niej odzywa - był to Bill.


"Hej.Chciałem Cię tylko spytać,czy szczęśliwie dojechałaś w wyznaczone miejsce?" - odczytała


"Hej.Tak bardzo szczęśliwie ;-) dziękuję za troskę ;* " - wysłała


"Nie ma sprawy,dobranoc śpij dobrze ;* " odpisał


- Do kogo Ty teraz smsy wysyłasz? - spytał Tom


- Do Cath


- A co nie nagadaliście się przez cały wieczór? - zaśmiał się


- Oj daj spokój,chciałem tylko spytać,czy już dojechała.- spojrzał na Toma


- Taak jaasne - zaczął żartować jego starszy brat


- Dobra idź już spać,bo mnie już irytujesz


- Podoba Ci się - powiedział Tom do swojego brata i poszedł do siebie po schodach na górę,zostawiając Billa samego.