Odc.6
Jechał minimalną prędkością,jego uwagę przyciągnął ogień widoczny z daleka,gdy zrobiło się prawie pusto na drodze zjechał na przeciwny pas i zatrzymał się na poboczu.Wyszedł ze swojego auta i podszedł do osoby poszkodowanej.
- Proszę pani,halo - pierwsze słowa,jakie zdołał wypowiedzieć widząc młodą kobietę w takim stanie.
Wiedząc,że sam sobie nie poradzi,wezwał pogotowie,które przyjechało na sygnale niemalże natychmiast.Gdy sanitariusze wyciągnęli Catherine z auta,ostrożnie położyli ją na noszach.Następnie weszli z nią do karetki.
- Do którego szpitala panowie ją zabieracie?
- Pan z rodziny?
- Nie ale...jestem jej przyjacielem - wymyślił na poczekaniu
- Do pobliskiego,może pan jechać za nami jeśli musi pan przy niej być
- Dziękuję bardzo - karetka ruszyła na sygnale a za nią pewien nieznajomy.
Gdy znaleźli się w szpitalu zaczęli szukać dowodu tożsamości brunetki,był w portfelu który lekarka wyciągnęła z jej torebki.
- Co się stało? - spytała kobieta w białym fartuchu,miała na oko trzydzieści lat.
- Wypadek samochodowy - odrzekł sanitariusz
- Niedobrze -wyciągnęła z kieszeni małą latarkę i zaświeciła w oba oczy - Dobrze proszę przewieźć panią do sali nr. 14,później zrobimy wszystkie badania
W międzyczasie zajrzała do jej dowodu osobistego i skojarzyła po imieniu oraz nazwisku,że jednak ją zna.Ponieważ gdy czyta prasę,jest umieszczone jej zdjęcie przy artykule.
- Przepraszam że pytam ale co z nią?
- Z panią Catherine? a kim pan jest dla tej pani? - spytała wysoka blondynka przyglądając się mężczyźnie
z uwagą
- Sebastian Stevens jestem jej przyjacielem - nie mógł powiedzieć inaczej,sam nie był do końca
pewien czy dobrze robi kłamiąc
- Dobrze proszę teraz usiąść i czekać na razie zrobimy kilka podstawowych badań i wypełnimy kartę.- Pani doktor odeszła a pielęgniarka siedziała w rejestracji i wypełniała kartę pacjenta.
Rano samolot wylądował na lotnisku w Los Angeles.Tom wiedząc że już niedługo będzie mógł przedstawić bratu blondynkę spędzał mu sen z powiek,od czwartej rano nie spał.
- Dobra to zbieramy się już - uśmiechnął się do dziewczyny
- Bierzemy taksówkę,czy coś? -spytała
- Zaraz...- wybrał numer do brata bliźniaka ten odebrał po dłuższej chwili
- Co tam słychać? już jesteś?
- Pewnie,przyjedziesz na lotnisko?
- Dobrze,zaraz wyjeżdżam czekaj tam na mnie cześć - rozłączył się
- Widzisz? zaraz tu będzie - ucieszył się Tom
- A nie boisz się jak zareaguje na mnie?
- Wątpię,by cię pamiętał - puścił jej oczko
- Wariat - zaśmiała się dziewczyna
W tym samym czasie do szpitala przyjechał Sebastian.Od razu spytał pielęgniarkę,czy już coś wiadomo na temat brunetki.Ona pokiwała głową na "nie" on widząc to,usiadł na krześle i czekał.
Wysoki,szczupły mężczyzna wysiadł ze swojego auta i szedł w stronę dwóch osób czekających już na niego.Zdziwił się gdy zobaczył tę drugą osobę.
- Cześć
- Cześć Bill nareszcie jesteś
- Tom,pozwól na chwilę
- Już idę - odszedł kilka kroków od Mildred
- Kogo tu ze sobą przywlokłeś?
- To...długa historia
- Akurat ty mi coś tu kręcisz - oburzył się
- Dobra,później ci wszystko powiem teraz jedźmy już do domu proszę
- Niech ci będzie.- wsiedli we troje do auta Billa po czym zapięli pasy i mogli jechać.
Sebastian czekając bezczynnie podszedł do pielęgniarki która przebywała w rejestracji i spytał,kiedy będzie
lekarz prowadząca młodą kobietę.
- Za chwilę powinna być,a o co chodzi?
- O jej telefon komórkowy
- To może pani doktor będzie mogła panu go dać,ja nie mam go przy sobie
Po kilku minutach na oddział przyszła pani doktor.
- Dzień dobry - odezwał się mężczyzna
- Dzień dobry pan spał w ogóle? - spytała kobieta
- Tak troszkę
- Pozwoli pan,że zdejmę płaszcz,dobrze?
- Oczywiście
- Sally i co z pacjentką z czternastki? - spytała pielęgniarkę
- Bez zmian - rzekła
- Poproszę pana ze mną - odezwała się do Sebastiana - Chciał się pan czegoś dowiedzieć?
- Tak,chciałbym powiadomić rodzinę mojej przyjaciółki że tu przebywa.
- To zrozumiałe za chwilę dam panu telefon pani Catherine - weszli do pokoju lekarskiego i kobieta
wyciągnęła z szafki jej telefon - Proszę.
- Dziękuję - wziął telefon i wybrał pierwszy lepszy numer z książki telefonicznej,napisał w swoim telefonie i nacisnął zieloną słuchawkę,osoba odebrała po krótkiej chwili.
- Słucham? - odezwał się męski głos
- Dzień dobry nazywam się Sebastian Stevens,chciałem powiedzieć tylko,że wczoraj przywiozłem do szpitala pańską...
- Kogo?
- Nie wiem kim dla pana jest Catherine...
- Co takiego? Catherine? - podniósł się z pozycji siedzącej
- Tak
- A co jej się stało?
- Jest w szpitalu,więc jeśli mógłby pan przyjechać...
- Jasne już jadę
- Dobrze do zobaczenia - rozłączył się
- Przyjedzie ktoś do pani Hall? - spytała pani doktor
- Tak,dziękuję - odłożył telefon na biurko
Tom zauważył,że Bill jest niespokojny.
- Co się dzieje Bill?
- Catherine leży w szpitalu
- Albo mi się wydaje,albo się pokłóciliście,czyż nie?
- Tak jakby...
- Tak myślałem,dobra jedź sprawdź czy z nią wszystko okej ale...najpierw się uspokój,bo jeszcze wypadek spowodujesz
- Już nie kracz,dobrze? - Bill zaczął się ubierać po czym szybkim krokiem wyszedł z domu.
- Miejmy nadzieję,że wszystko z nią w porządku..- zwrócił się do siedzącej obok niego na kanapie Mildred
- Miejmy...To ktoś ważny dla twojego brata?
- Skoro wyleciał szybko jak strzała,to pewnie tak
- Ciekawa jestem,jak to jest być ważną osobą w czyimś życiu
- Chcesz wiedzieć? - uśmiechnął się lekko
- Pewnie,że chcę
- To jest tak,że chce się z tą osobą ciągle przebywać,że leci się do tej osoby nawet,gdy po kłótni nie chce z Tobą gadać
- Teraz rozumiem - posłała mu uśmiech - Wiesz,zaciągnąłeś mnie do Los Angeles, a ja nie mam pojęcia
gdzie będę spała i mieszkała człowieku! przecież ja tu jestem goła i wesoła -zaśmiała się
- Wesoła tak, ale goła to niekoniecznie a szkoda... - również się zaśmiał
- No wiesz?! ja tu o poważnych sprawach a Ty? ooch ! - udawała oburzenie
- No dobra,mogę załatwić ci jakiś pokój w hotelu,tylko pamiętaj by zamykać na noc drzwi na zamek
- Tom...przecież nie mam pięciu lat
- Nigdy nic nie wiadomo,ale do wieczora przecież jeszcze bardzo dużo czasu
Tymczasem do szpitala wszedł Bill.Zauważył siedzącego tam nieznajomego,podszedł do niego i przywitał się.
- Dzień dobry panu
- Dzień dobry mówmy sobie po imieniu,Sebastian - wstał i uścisnął Billowi dłoń
- Bill miło mi - odwzajemnił uścisk
- A więc siedzę tu i czekam na jakiekolwiek wieści od pani doktor
- Czyli jeszcze nic nie wiesz? - Sebastian tylko pokręcił przecząco głową
- No to pięknie co ja narobiłem
- Proszę?
- Pokłóciliśmy się trochę ale to nieważne
- Na pewno z tego wyjdzie bądźmy dobrej myśli - Sebastian chciał przez to dać otuchy smutnemu mężczyźnie
Tom na chwilę odszedł od Mildred do kuchni po to,by zadzwonić do Billa,ten odebrał po dłuższej chwili.
- Tak,Tom?
- Cześć Bill,słuchaj do której można przychodzić w odwiedziny?
- W ogóle nie można
- Jak to?
- Na chwilę obecną trzeba dać Cath odpoczywać,nie można przyjmować jej żadnych gości
- Ale chciałbym ją...przez chwilę zobaczyć no wiesz,czy wszystko z nią dobrze
- Musiałbyś porozmawiać z panią doktor,dziś ma dyżur i idzie do domu dopiero rano
- Okej,to wpadnę tam cześć
- Cześć - rozłączył się
Około godziny siedemnastej,miał ochotę już pojechać zobaczyć się z Catherine ale jedyną do tego przeszkodą była właśnie Mildred
- Słuchaj Mild,nie chciałabyś już jechać do hotelu? odpoczniesz tam i w ogóle?
- Wyrzucasz mnie? - oczy momentalnie jej się powiększyły na znak zdziwienia
- Hmm tego nie powiedziałem - podszedł bliżej do dziewczyny i położył swoje dłonie na jej ramionach
- Ale tak myślisz
- Mam pewną sprawę do załatwienia i nie wiem kiedy wrócę - wykręcił się
- To co to za problem,żebym tu została ? - spytała
- W pewnym sensie jest, proszę jutro cię stamtąd zabiorę i pójdziemy na jakiś obiad
- Dobra,jak chcesz - zgodziła się
- Dziękuję Mild - uśmiechnął się do niej poczochrał jej włosy
- Ej! Tom ! - zdenerwowała się,gdyż myślała że spędzą razem wieczór na oglądaniu filmów
- Nie denerwuj się - patrzył jej w oczy
- Jasne układałam te włosy
- Przepraszam, wybaczysz? - zrobił niewinną minkę
- Okej - uśmiechnęła się pod nosem
- Dobra zbierajmy się już dobrze? czekam przed domem -zakomunikował brunet
Dziewczyna zabrała swoje rzeczy włożyła kurtkę i wyszła z domu zgaszając światło,Tom natomiast zamknął drzwi na klucz i mogli już ruszać.
- Dlaczego właściwie proponujesz mi hotel? - spytała głupio
- To nie to,co myślisz kochana
- A co?
- Mówiłem ci,że mam sprawę do załatwienia,zapłacę za twój pokój a sam pojadę dalej
- Będę tęskniła
- Wytrzymasz,dałaś radę jak wyjechałem to dasz też i przez jeden dzień
- No tak
- Chyba nie myślałaś że...- urwał wpół słowa
- Że?
- A nic,zaraz dojedziemy
Gdy podjechali pod hotel mężczyzna wysiadł z auta,lecz nic nie wskazywało na to,by to samo uczyniła Mildred.
- Mild,idziesz? - spytał Tom
- Nie chcę
- Nie bądź dzieckiem chodź tu jest naprawdę przytulnie - otworzył jej drzwi od strony pasażera by mogła
wysiąść.
- Trudno to cześć -chciała iść ale on złapał ją za rękaw kurtki,ona natychmiast odwróciła się
- Jeszcze cię tylko zakwateruję i zapłacę
Weszli do hotelu,w oczy rzuciła im się recepcja.
- Witamy państwa - uśmiechnęła się kobieta w służbowym uniformie
- Dzień dobry,chciałbym zarezerwować pokój
- Dla dwóch osób?
- Dla jednej - spojrzał na Mildred
- Proszę bardzo chociaż patrząc na tą panią,wnioskuję że chciałaby aby pan do niej dołączył - szepnęła,
dziewczyna tego nie słyszała,gdyż stała trochę dalej
- Nie w tym życiu proszę pani -uśmiechnął się ona odwzajemniła mu uśmiech po czym dała
klucz do pokoju a on zapłacił
- Życzę przyjemnej reszty dnia -zwróciła się do blondynki
- Dziękuję
- Możemy iść -zwrócił się do Mildred
- Do kiedy mam opłacony pokój?
- Do jutra,będziesz miała śniadanie i około południa zabiorę cię stąd
- Za drogo by było ?
- Nie po prostu chciałbym jutro z tobą zjeść obiad
Gdy weszli do pokoju dziewczyna próbowała go zatrzymać,sama nie spodziewała się że do czegoś takiego się posunie.
- Tom zostań ze mną proszę - gdy postawił jej rzeczy na podłogę ona pociągnęła go za rękę,by usiadł obok
- Nie mogę
- Tamta sprawa chyba może poczekać,co?
- Nie może
- Jak wolisz,jeśli się spieszysz to idź - znienacka przybliżyła się do niego,po czym próbowała
go pocałować
- Nie Mild daj spokój...
- Dobra wyjdź -rzekła stanowczo
- Ale ...
- Wyjdź poradzę sobie - on myślami był już w szpitalu,więc bez zbędnych ceregieli rzucił tylko " do jutra"
i wyszedł z pokoju zostawiając ją samą.
Pospiesznie wyszedł z hotelu,gdy na zegarku zobaczył siedemnastą dwadzieścia,ale bez obaw ruszył z pod
hotelu gdyż wiedział,że aby dojechać do szpitala potrzebuje tylko kilku minut.
Gdy już dojechał na miejsce,na szczęście bez korków,wszedł do szpitala po czym na oddział gdzie siedział wciąż jego brat bliźniak.
- Hej co tam? co z Cath?
- Interesuje cię jej stan? - podniósł na niego swój zmęczony wzrok
- No przecież - westchnął ciężko
- Idź,sprawdź - powiedział Bill
- Można?
- Tak,aby tylko nie za długo tam siedzieć
- A Ty byłeś?
- Nie miałem odwagi,jest przytomna więc nie mógłbym... - schował twarz w dłoniach
- Dobra już idę - zerknął na rozpiskę sal chorych,po czym poszedł do odpowiedniej sali,zapukał.
Gdy nikt nie odpowiedział,wszedł do środka sam i usiadł na krześle przy jej łóżku.Miała zamknięte powieki,lecz oddychała sama, miał nadzieję że śpi.
- Przestraszyłem się,wiesz mała? - mówił do niej dość cicho,gdyż nie chciał by ktokolwiek go usłyszał
- Gdy Bill powiedział,że miałaś wypadek miałem ochotę iść za nim,ale nie mogłem,bo jakoś tak...
ale nie martw się już jestem - nie patrząc na nią mówił
Ona słyszała to,co mówił otworzyła oczy po czym jej dłoń się lekko poruszyła,Tom to od razu to zauważył.
Nie mówiąc nic uśmiechnął się lekko,młoda kobieta kątem oka zauważyła że ktoś siedzi obok na krześle.
Odwróciła powoli głowę w jego stronę,zamrugała kilkakrotnie oczami i zdziwiła się,co on tu robi.
- Tom? co ty tutaj robisz?
- Przyjechałem najszybciej jak tylko się dało
- Przecież nie musiałeś
- Czułem,że muszę Catherine - uśmiechnął się gładząc jej dłoń
- Miło
- Jak się czujesz? - spytał Tom z troską
- Mam trochę ciężką głowę,ale czuję się w miarę dobrze
- Odpoczywaj teraz a ja na dosłownie chwilkę wyjdę
Siedziała na kanapie zamyślona. Pijąc owocową herbatę,usłyszała dźwięk przychodzącego
połączenia na jej telefon.Odebrała mimo tego,iż numer nie był jej znany.
- Słucham? - odezwała się czerwonowłosa
- Witam.Mam na imię Tom,chciałem tylko poinformować,że Catherine leży teraz w szpitalu i
prosiła byś do niej zajrzała
- Hej.Jasne dziś to raczej nie byłoby możliwe,ale jutro rano u niej będę
- Dobrze,przekażę jej.
- To dziękuję za informację cześć
- Proszę bardzo cześć - rozłączył się i wrócił do Cath.
- Fajnie,że ze mną tu jesteś bo na Gabi nie mam co liczyć
- Nie przejmuj się,odwiedzi cię jutro
- Jak to?
- Wyobraź sobie,że dzwoniłem do niej przed chwilą, dziś nie może przyjść ale jutro już będziesz
się z nią widziała
- A jak tam wasze imprezowanie ? - spytała zmieniając temat rozmowy
- Nie wiem jak tam Bill, ale ja właśnie wróciłem z Niemiec i jestem świeżo po mamusinej opiece
- Serio? było aż tak dobrze,czy aż tak źle ?
- Powiedzmy,że nie było tak źle - posłał jej szeroki uśmiech
- To fajnie,niedługo sylwester a ja?
- A ty wyjdziesz na pewno do tego czasu
- Spędzę go tutaj sama - posmutniała kolejny raz
- Jak tu zostaniesz to ja przybędę ci potowarzyszyć
- A Bill? - spytała lekko zachrypniętym głosem
- A Bill też może przyjść jak będziesz chciała
- Nie no jeszcze tylko świecącą kulę obrotową przynieś i byłoby jak na dyskotece - uśmiechnęła się lekko
- Okej jeśli nie chcesz naszego towarzystwa powiedz od razu - miał obrażoną minę,ale wyglądał z nią
dość zabawnie,co nie przeszło uwadze Catherine i gdyby nie to,że prawie całe ciało ją bolało to pośmiałaby się nawet.
- Widzisz,już ci lepiej jak zdołałem prawie cię rozśmieszyć,to będziesz żyła - zaśmiał się a to nie uszło słuchowi Billa,gdyż stał pod drzwiami i jakby się przysłuchiwał.Nie miał jednak na początku odwagi by wejść do sali,gdyż po tym co jej ostatnio powiedział po prostu było mu wstyd.
- Będę - westchnęła
- Wiesz zdradzę ci coś...Bill czeka na korytarzu i mówił mi,że nie ma odwagi tu wejść
Ona słysząc to,ponownie westchnęła ciężko i nie powiedziała nic.
- Widzę,że było między wami małe spięcie
- Skąd wiesz?
- Widać to po was,pokłóciliście się?
- Chyba tak...To znaczy była między nami wymiana zdań
- Spokojnie,mój brat jest dość wybuchowy ale wszystko po pewnym czasie mu przechodzi i zapomina
- Założę się,że wciąż się na mnie gniewa i ponownie chce wyrzucić na mnie całą swoją złość
- Wydaje ci się tak czy inaczej,bądź dobrej myśli i spróbuj zasnąć
- Lecisz już? - spytała zrezygnowana
- Niestety tak,późno już,jutro tu do ciebie zajrzę trzymaj się - puścił do niej oczko i wyszedł
Blondyn wciąż czekał,ale tym razem chodził w tę i z powrotem.
- Dobra zbierajmy się już - rzekł Tom przyglądając się chwilę bratu
- Okej
- Dobranoc - powiedzieli razem do pielęgniarki ona uśmiechnęła się przyjaźnie i odpowiedziała im to samo.
Wiał zimny wiatr,dwóch bliźniaków wyszło ze szpitala,kierując się w ciszy do swoich aut.
- To co,wracamy do domu? -spytał Bill by przerwać tą ciszę
- Tak porozmawiamy w domu -rzucił krótko i wsiadł do swojego auta,po chwili to samo zrobił jego brat.
Gabrielle siedząc na wygodnej kanapie przeglądała kuferek z kosmetykami,myślała nad tym które ma zostawić a które już wyrzucić. Poźniej zajrzała do lakierów do paznokci myśląc,czy warto je malować.
Pomyślała,że skoro ma ją zobaczyć tylko Catherine i nikt więcej to nie musi się starać,ponieważ ona widziała ją już gdy wyglądała różnie,nawet z mało estetycznie wyglądającym lakierem na paznokciach.
Noc przyszła dość szybko,młoda kobieta poprosiła panią doktor,by zwróciła jej telefon komórkowy i tak też zrobiła,po wieczornym obchodzie zajrzała jeszcze do brunetki by oddać jej to,co do niej należało.
- Proszę - z uśmiechem podała dziennikarce telefon
- Dziękuję - odwzajemniła uśmiech
- Pozostał wyłączony i leżał w moim biurku więc nikt go nawet nie dotykał
- Rozumiem - gdy pani doktor wyszła młoda kobieta nie mogąc zasnąć słuchała radia w swoim telefonie
na słuchawkach i po godzinie zasnęła.
Nadszedł dzień sylwestra.Pani doktor przyszła na obchód i postanowiła wypisać dziennikarkę do domu.
Uznała,że tak powinno być najlepiej.
- Za dobre sprawowanie wypisuję panią do domu -uśmiechnęła się do Catherine
- Dziękuję,w sumie czuję się już dobrze więc nie będę zajmowała miejsca
- Ma kto po panią przyjechać?
- Myślę,że tak znalazłby się ktoś
- To się cieszę wypis już czeka
- Bardzo szybko - zdziwiła się brunetka
- Domyślam się,że tęskni pani za bliskimi osobami i oni za panią więc nie ma na co czekać idę teraz
do innych pacjentów dobrze?
- Dobrze - Catherine ucieszona z wyjścia postanowiła zadzwonić tylko nie wiedziała do którego z nich.
Postanowiła więc sprawdzić ich obojga.
Zadzwoniła do Billa niestety nie odbierał,więc wybrała numer starszego z bliźniaków.
- Cześć Cath.Mów co tam?
- Wychodzę - pisnęła z radości.
- To dobrze -zaśmiał się słysząc jej pogodny głos
- Tylko że... Bill nie odbiera i nie wiem,czy w ogóle odbierze mogę cię prosić byś po mnie przyjechał?
Zapłacę ci za przejechane kilometry
- Hmm...A co masz na myśli mówiąc " zapłacę" ?
- Pieniędzmi Tom przestań...
- Okej,żartuję sobie tylko wiesz już o której wychodzisz?
- Zaraz powinnam dostać wypis
- Dobrze to ja zaraz po ciebie wyjeżdżam
- Okej - rozłączyła się i czekała na panią doktor w sali.