środa, 16 kwietnia 2014
7 " Dobra chłopaki,bo zaraz zacznie się przeze mnie kłótnia "
Odcinek z dedykacją dla Martyny czyli Love,dziękuję za wszystko kochana . ;*
Odc.7
Zadzwonił telefon brunetki.Numer nie był jej znany,ale postanowiła że odbierze.
- Słucham?
- Witam.Czy rozmawiam z panią Catherine ?
- Tak a kto mówi?
- Sebastian.
- Nie znam nikogo takiego,to pomyłka... - chciała się już rozłączyć
- Poczekaj,nadal jesteś w szpitalu?
- Jeszcze nie dostałam wypisu a o co chodzi?
- Przyjadę i ci wszystko wyjaśnię,dobrze?
- Dobrze - westchnęła i rozłączyła się,zastanawiała się o co może chodzić obcemu facetowi i skąd ją znał.
Po trzydziestu minutach do drzwi ktoś zapukał był to Tom.
- Hej Catherine - jego twarz rozpromieniła się,gdy zobaczył dziennikarkę
- Hej już jesteś,tak szybko? - zdziwiła się
- Chyba jeszcze nie doszłaś do siebie,przyjechałem tu po pół godzinie
- Wybacz...Z moją głową i myśleniem chyba coś nie w porządku
- Dojdziesz do siebie,nie martw się
- A...
- Słucham cię - usiadł na krześle przy oknie,wpatrując się w nią
- A Billa nie ma tutaj z tobą?
- Nie,pojechał do supermarketu po zakupy
- Unika mnie...- nagle poczuła,jak łzy zalewają jej oczy
- Nie,to nie prawda mam zamiar zabrać cię do nas a mamy mało w lodówce i...sama rozumiesz - uśmiechnął się do niej
- Nieważne już - uśmiechnęła się lekko
- Proszę - natychmiast wyjął paczkę chusteczek higienicznych z kieszeni swojej czarnej bluzy
- Dziękuję - wydmuchała nos i nie odezwała się
Oboje usłyszeli energiczne pukanie do drzwi.
- Proszę - odezwał się brunet.
- Cześć - w drzwiach stanął Sebastian
- Cześć - odezwał się długowłosy brunet - Zostawię Was samych,okej? - spojrzał pytająco na brunetkę,ona
kiwnęła głową na znak,że się zgadza.
- Słuchaj Catherine,to było tak że ja znalazłem cię w twoim aucie gdy przejeżdżałem...Wezwałem pogotowie i gdy byłem tutaj czekałem na jakieś wieści od lekarza.
- Wiesz,może lepiej by było gdybyś mnie nie znalazł
- Co ty mówisz?
- Wybacz,źle się czuję mam jeszcze zawroty głowy
- Przepraszam,nie powinienem bez pozwolenia brać twojego numeru telefonu
- Zgadzam się z tobą
- Ale gdybyś dała mi...Nam szansę na chociażby znajomość to byłoby mi bardzo miło - uśmiechnął się
- Okej,skoro mam uznać cię za swojego znajomego,musimy się czasami widywać i skoro to prawda co mówisz to dziękuję za uratowanie mi życia
- A możesz mi powiedzieć,dlaczego się na mnie teraz złościłaś? przynajmniej odniosłem takie wrażenie
- To nie o ciebie chodzi...O pewnego chłopaka z którym się pokłóciłam przed wypadkiem
- Aha,kontynuuj - widać było,że jej uważnie słucha
- I teraz mam wrażenie,że nie chce mnie odwiedzić bo nieźle namieszałam
- Zadzwoń do niego,porozmawiaj i wtedy będziesz pewna,może już nie jest na ciebie zły?
- Tak myślisz?
- Oczywiście - posłuchała go i wybrała numer młodszego bliźniaka.Odebrał po chwili.
- Tak?
- Cześć Bill.Przepraszam,za tamto...Wybaczysz mi?
- Głuptasie,daj spokój przecież wiesz że nie potrafiłbym się na ciebie gniewać
- To dlaczego nie było ciebie przy mnie?
- Nie miałem odwagi spojrzeć ci w oczy,stchórzyłem i tyle
- Dobrze wiedzieć - uśmiechnęła się pod nosem
- Właśnie wróciłem z zakupów i zapraszam cię do nas na obiad?
- Nie sądziłam,że tak wcześnie jadacie obiad,jest dopiero po dwunastej - zachichotała,choć pomyślała że
nie powinna tego robić.
- Dla ciebie zrobiliśmy wyjątek
- Okej,to dziękuję za zaproszenie
- Proszę,mam nadzieję,że lubisz spaghetti?
- Uwielbiam ! po tym co tutaj mi dawali do jedzenia spaghetti będzie niezłą ucztą - zaśmiała się a Bill cieszył się,że brunetka jest w dobrym humorze.
- Dobra,to czekam na Was w domu i do zobaczenia - rozłączył się
Młoda kobieta dostała wypis,oraz przypomnienie od pani doktor by się nie przemęczała,dobrze i zdrowo jadła i w miarę możliwości odpoczywała.
- Dziękuję pani doktor - posłała jej uśmiech
- Nie ma za co, do widzenia - odwzajemniła uśmiech i pożegnała się z osobami przebywającymi w sali
- Okej,z tego co widzę możemy już się zbierać - Tom ponownie się zjawił w drzwiach
- Tak,już możemy
- Nic tu po mnie,do zobaczenia Catherine - pocałował brunetkę w policzek,pożegnał się z Tomem i wyszedł.
- Kto to był?
- Podobno mnie znalazł i wezwał pogotowie - wciąż nie mogła w to uwierzyć,jakby to nie było oczywiste
Gdy znaleźli się na zewnątrz Tom od razu nałożył czapkę brunetce,gdyż wyszła z gołą głową.
- Ej,nie jest mi zimno - uśmiechnęła się słodko do niego
- Dobrze dobrze,ja już wiem nie chcesz potargać swoich włosów ale tak trzeba proszę - otworzył drzwi
od strony pasażera dla Cath a sam wsiadł chwilę później.
- Domyślam się,że jesteś strasznie głodna więc zabieram cię do nas na obiad będzie spaghetti a'la Bill więc
szykuj się na...pyszności
- A ty nie gotujesz? - zapytała
- Rzadko
- Dobra jedźmy już,bo robię się głodna
W tym samym czasie Bill na małym ogniu gotował makaron do spaghetti i co jakiś czas mieszał sos na patelni,aby się nie przypalił.Poszedł na górę,po granatowy obrus w groszki i rozłożył go na stole w salonie.
- Sos - powiedział do siebie i natychmiast skierował się do kuchni,na szczęście wszystko było w jak najlepszym porządku.Usłyszał jak auto parkuje pod ich domem "Już tu są" - pomyślał.
Następnie zerknął co z makaronem,zjadł jedną nitkę i był już gotowy w tym samym czasie do domu weszli Cath i Tom.
- Hej hej! już jesteśmy - krzyknął Tom
- Okej - odpowiedział mu bliźniak
- Ładnie nakryty stół - pochwaliła brunetka,gdy weszła do salonu
- Co tak szybko,jeszcze nie wszystko gotowe - Bill wyszedł do nich mając na sobie czarny fartuch
- Do twarzy ci w tym fartuszku Bill - powiedziała Cath uśmiechając się
- Dziękuję,umyjcie ręce i siadamy do stołu
- Bill,nie zachowuj się jak nasza mama - mruknął brunet i pociągnął za sobą Catherine
- Co się stało? gdzie mnie ciągniesz?
- Do łazienki umyć ręce
- Przecież wiem - odpowiedziała
- A tak w ogóle,to nie wiem jak to wszystko będzie smakowało,bo zdarzało się czasami że spaghetti
Billowi nie wychodziło, ale sama ocenisz - weszli do łazienki,która znajdowała się na parterze,w jej nos uderzyła woń męskich perfum,nie wiedziała że są one Billa.
- Piękny zapach,nie znam twoje? - spytała
- Nie,to Billa moje są w łazience na górze,to co idziemy? pewnie mój brat już się niecierpliwi - uśmiechnął się i przepuścił ją pierwszą w drzwiach.
- Już myślałem,że się was nie doczekam
- Nie obawiaj się,cały czas byliśmy w domu braciszku
Usiedli do stołu.Bill nałożył im porcję a sam nałożył sobie jako ostatni.
- Smacznego życzę
- Dziękujemy i wzajemnie - odezwała się brunetka nawijając makaron z sosem na widelec
Jedli w ciszy,jedyne co było słychać to stukanie widelców o talerze.
- Dziękuję,ale się najadłem - odpowiedział Tom uśmiechając się
- Miło mi - uśmiechnął się sztucznie
- Bill o co ci chodzi,jakoś dziwnie się zachowujesz - stwierdził jego brat
- Skąd - nie skończył swojej porcji,tylko bawił się jedzeniem
- Jeśli nie odpowiadało ci,że pojechałem po Catherine trzeba było powiedzieć
- Spoko to nic takiego,kto ugotowałby powitalny obiad,gdybym to ja pojechał - Catherine przyglądała się tak wymianie zdań bliźniaków i postanowiła się odezwać:
- Dobra chłopaki,bo zaraz zacznie się przeze mnie kłótnia
- Już nic nie mówimy ale Bill ma jakieś wąty tutaj
- Tom,daj już spokój - młoda kobieta wstała i założyła ręce na biodra,spojrzała na niego groźnym wzrokiem.
- Okej już spokojnie,bo wyglądasz jakbyś chciała zabić mnie wzrokiem - wstał od stołu i
powoli podszedł do niej z zamiarem przytulenia jej
- No chodź,na przeprosinki
- Za co masz mnie przepraszać ? - spytała zdziwiona
- Za nas,bo prawie się pokłóciliśmy
- Nie trzeba
- Ależ trzeba - podszedł do niej i przytulił ją ,co nie umknęło wzrokowi jego młodszego brata.
Zauważyła to,że Bill nie był zadowolony i miała wrażenie że Tom o tym wiedział.Była przekonana,że brat bratu chce zrobić na złość. Nie miała ochoty być kością niezgody między nimi,więc widząc jak blondyn zbiera talerze ze stołu,odsunęła się od Toma i zaproponowała że mu pomoże.
Gdy dotarli już do kuchni,postawili talerze do zmywarki,Catherine nie spuszczała wzroku z blondyna.Nie patrzył na nią ,jedynym punktem który sobie upatrzył był stół,przy którym zaraz usiadł odsuwając krzesło.
- Bill- zaczęła - jaki jest powód twojego obrażania się? - spytała
- Czy to ważne?
- Bardzo,powiedz
- Tom
- Ale co on takiego robi?
- Miał kiedyś dziewczynę,później drugą,może niedługo będzie miał ciebie
- Mam rozumieć,że to o dziewczyny chodzi?
- Zawsze miał do nich szczęście a ja jak głupek czekam na tą jedyną
- To się ceni,wiesz?
- Teraz już mam to w nosie - by zająć czymś dłonie wziął w nie swój telefon i nerwowo go w nich obracał.
- Jesteście moimi przyjaciółmi,tak? - nie odpowiadał
- Tak? - powtórzyła
- Tak,tak
- Właśnie,więc skoro nimi jesteście to do Ciebie przyjacielsko mogę się przytulić,lub do Toma i nie powinniście być zazdrośni.Ani ty ani on.
- Sam nie wiem,co mi się stało gdy zobaczyłem jak mój brat Cię przytula...Nie,nie dobra nie było sprawy muszę o tym zapomnieć - potrząsnął głową,jakby chciał wyrzucić myśli o Cath i Tomie ze swojej głowy
- Przecież nic się takiego nie wydarzyło,nie smuć się
- Hej,hej gołąbeczki gdzieś tu powinien być deser - posłał uśmiech brunetce,ona go odwzajemniła.
- Nie zdążyłem zrobić - mruknął Bill.
- Dobra,to koniec jedzenia.Oglądamy coś na DVD,czy będziemy tak siedzieć i czekać aż Tobie zły humor minie? - zwrócił się do Billa
- Możemy coś obejrzeć.
- To pozwolicie,że ja wybiorę film? - zaproponowała brunetka
Bracia Kaulitz wraz z brunetką siedzieli w salonie na skórzanej kanapie oglądając dramat wybrany przez ciemnowłosą dziewczynę. Jednak muzyków niezbyt on wciągnął przez co bliźniacy powoli zaczynali się nudzić, jednak wytrwale siedzieli przy dziewczynie, od czasu do czasu zwracając na nią swoją uwagę.
W przeciwieństwie do dwóch mężczyzn siedzących obok niej, Cath strasznie się wczuła w film i przy kilku scenach uroniła kilka łez.
Bracia słysząc ciche pociąganie nosem ze strony dziewczyny popatrzyli wymownie na siebie, po czym gitarzysta chwycił paczkę chusteczek i podał ją bratu a ten następnie brunetce.
- Dziękuję - powiedziała szeptem nie odrywając wzroku od telewizora.
- Cath a od kiedy Ty płaczesz na filmach? - zapytał Bill patrząc na dziewczynę
- Spadaj, jestem kobietą, mam prawo płakać - odpowiedziała pokazując język chłopakowi. Po tych słowach młodszy Kaulitz już zamilkł pozwalając dziewczynie dokończyć oglądać film.
Wprawdzie był sylwester, a oni siedzieli w domu na kanapie oglądając jakiś dramat. Z jednej strony strasznie go to nudziło, ale z drugiej był zadowolony, że może spędzić tą noc w gronie najbliższych.
Film zakończył się tuż przed północą , z czego bardzo ucieszył się gitarzysta.
- No to teraz do łóżka - powiedział zacierając ręce. Bardzo chciał się położyć jednak jego brat miał inne plany co do tej nocy.
- Oszalałeś Tom?! Dzisiaj ostatni dzień tego roku a Ty chcesz iść spać? - powiedział wokalista patrząc na swojego brata.
- Totalnie o tym zapomniałem. Tyle się teraz działo, że nawet nie było czasu o tym pomyśleć - odpowiedział spoglądając na zegarek, który wskazywał godzinę 23:59.
- Chodźcie za minutę północ, będą fajerwerki - dodał kierując się na taras.
Po chwili rozległy się strzały, a niebo rozświetliły wielokolorowe wzory.
Dziewczyna patrzyła w górę z wielkim uśmiechem. Nigdy jeszcze nie widziała takich ślicznych fajerwerków.
- Jest pięknie - powiedziała wciąż patrząc w niebo
Bill otworzył szampana rozlał go do kieliszków.Catherine oraz Tom łącznie z Billem wzięli kieliszki w dłonie i
podeszli do siebie składając życzenia noworoczne.
- Catherine,życzę Ci zdrowia,po tym co ostatnio przeszłaś i ... Jakiegoś mądrego faceta,żeby Cię szanował i kochał - uśmiechnął się do niej Bill
- Dziękuję, Tobie życzę wszystkiego najlepszego w Nowym Roku oraz znalezienia drugiej połówki - odwzajemniła uśmiech,po czym podeszła do Toma.
- A Tobie Tom,życzę spotkania miłej dziewczyny,zakochania się w niej i zostania z nią na całe życie
- Poważnie myślisz,ale dziękuję.Zdrówka dla ciebie, bo jest najważniejsze a pieniądze się znajdą - stuknęli się kieliszkami i upili łyk szampana.
Po tym czasie fajerwerki zniknęły z nieba i ciemne niebo ozdobiły gwiazdy.
Catherine oraz bliźniacy wrócili z tarasu do domu.W pomieszczeniu było znacznie cieplej niż na zewnątrz,co w moment ucieszyło brunetkę.
- Jak ciepło tutaj,dzięki chłopaki za...Wszystko ale będę musiała się chyba zbierać - wyjęła ze swojej torby telefon komórkowy,by w książce telefonicznej poszukać numeru do taksówek,niestety go nie znalazła,więc spytała chłopaków czy go nie mają.
- Nie mamy numeru,możesz zostać u nas na noc mamy na górze wolny pokój.- uśmiechnął się do niej Tom
- Wolałabym jednak wam nie przeszkadzać,może mógłby któryś z was zajrzeć w internet może tam będzie numer?- brunetka spojrzała na nich pytającym wzrokiem.
- Dobra,chcieliśmy Cię u nas zatrzymać,ale jak widać nie chcesz zgadzać się na naszą propozycję - westchnął ze zrezygnowaniem blondyn kładąc na swoich kolanach laptopa i zaczął szukać.
Gdy znalazł,zapisał numer na kartce papieru i podał go brunetce.
- Proszę bardzo...Szkoda,że zaraz nas opuścisz .
- Nie na długo Bill...- uśmiechnęła się do niego,po czym wybrała numer.
Dodzwoniła się i chwilę później już podawała adres,pod który ma przyjechać po nią kierowca taksówki.
- Dobrze,dziękuję dobranoc - odpowiedziała i rozłączyła się.- Okej,dziękuję raz jeszcze za miły sylwester i do następnego razu...Jeśli was nie zamęczam w jakiś sposób.
- Nie,napisz a umówimy się na kawę - odpowiedział brunet.
- Nie ma sprawy...O już jest taksówka - podeszła do okna które znajdowało się zaraz obok drzwi wejściowych.
- Dobranoc życzę panom spokojnej nocy - posłała bliźniakom uśmiech i założyła na siebie zimowy płaszcz
- Dobranoc - odpowiedzieli niemal równocześnie a Catherine wyszła z ich domu.
Wsiadła do taksówki i podała adres pod który ma ją zawieźć.Jechała myśląc o całym wieczorze,szkoda jej było tylko że Gabrielle się nie odezwała miałaby wtedy towarzystwo.Nie zdążyła się spostrzec a już była pod swoim blokiem.
- Ile płacę? - spytała wyciągając granatowy portfel z czerwoną kokardą na środku
- Dwadzieścia dwa dolary
- Proszę
- Dziękuję,dobranoc - zamknęła za sobą drzwi żółtej taksówki i otworzyła drzwi domofonowe kluczem,po czym weszła do klatki schodowej. Było ciemno,więc zapaliła światło i ruszyła do swojego mieszkania.
Zdjęła płaszcz odwieszając go na wieszak,zdjęła buty i ruszyła do kuchni,by nalać sobie soku,który właśnie stał w lodówce.
Wypiła kilka łyków,po czym usłyszała swój telefon,był to sms.Podeszła do płaszcza,by sprawdzić kto o tej porze się do niej odzywa - był to Bill.
"Hej.Chciałem Cię tylko spytać,czy szczęśliwie dojechałaś w wyznaczone miejsce?" - odczytała
"Hej.Tak bardzo szczęśliwie ;-) dziękuję za troskę ;* " - wysłała
"Nie ma sprawy,dobranoc śpij dobrze ;* " odpisał
- Do kogo Ty teraz smsy wysyłasz? - spytał Tom
- Do Cath
- A co nie nagadaliście się przez cały wieczór? - zaśmiał się
- Oj daj spokój,chciałem tylko spytać,czy już dojechała.- spojrzał na Toma
- Taak jaasne - zaczął żartować jego starszy brat
- Dobra idź już spać,bo mnie już irytujesz
- Podoba Ci się - powiedział Tom do swojego brata i poszedł do siebie po schodach na górę,zostawiając Billa samego.
sobota, 22 marca 2014
6 " To...długa historia "
Odc.6
Jechał minimalną prędkością,jego uwagę przyciągnął ogień widoczny z daleka,gdy zrobiło się prawie pusto na drodze zjechał na przeciwny pas i zatrzymał się na poboczu.Wyszedł ze swojego auta i podszedł do osoby poszkodowanej.
- Proszę pani,halo - pierwsze słowa,jakie zdołał wypowiedzieć widząc młodą kobietę w takim stanie.
Wiedząc,że sam sobie nie poradzi,wezwał pogotowie,które przyjechało na sygnale niemalże natychmiast.Gdy sanitariusze wyciągnęli Catherine z auta,ostrożnie położyli ją na noszach.Następnie weszli z nią do karetki.
- Do którego szpitala panowie ją zabieracie?
- Pan z rodziny?
- Nie ale...jestem jej przyjacielem - wymyślił na poczekaniu
- Do pobliskiego,może pan jechać za nami jeśli musi pan przy niej być
- Dziękuję bardzo - karetka ruszyła na sygnale a za nią pewien nieznajomy.
Gdy znaleźli się w szpitalu zaczęli szukać dowodu tożsamości brunetki,był w portfelu który lekarka wyciągnęła z jej torebki.
- Co się stało? - spytała kobieta w białym fartuchu,miała na oko trzydzieści lat.
- Wypadek samochodowy - odrzekł sanitariusz
- Niedobrze -wyciągnęła z kieszeni małą latarkę i zaświeciła w oba oczy - Dobrze proszę przewieźć panią do sali nr. 14,później zrobimy wszystkie badania
W międzyczasie zajrzała do jej dowodu osobistego i skojarzyła po imieniu oraz nazwisku,że jednak ją zna.Ponieważ gdy czyta prasę,jest umieszczone jej zdjęcie przy artykule.
- Przepraszam że pytam ale co z nią?
- Z panią Catherine? a kim pan jest dla tej pani? - spytała wysoka blondynka przyglądając się mężczyźnie
z uwagą
- Sebastian Stevens jestem jej przyjacielem - nie mógł powiedzieć inaczej,sam nie był do końca
pewien czy dobrze robi kłamiąc
- Dobrze proszę teraz usiąść i czekać na razie zrobimy kilka podstawowych badań i wypełnimy kartę.- Pani doktor odeszła a pielęgniarka siedziała w rejestracji i wypełniała kartę pacjenta.
Rano samolot wylądował na lotnisku w Los Angeles.Tom wiedząc że już niedługo będzie mógł przedstawić bratu blondynkę spędzał mu sen z powiek,od czwartej rano nie spał.
- Dobra to zbieramy się już - uśmiechnął się do dziewczyny
- Bierzemy taksówkę,czy coś? -spytała
- Zaraz...- wybrał numer do brata bliźniaka ten odebrał po dłuższej chwili
- Co tam słychać? już jesteś?
- Pewnie,przyjedziesz na lotnisko?
- Dobrze,zaraz wyjeżdżam czekaj tam na mnie cześć - rozłączył się
- Widzisz? zaraz tu będzie - ucieszył się Tom
- A nie boisz się jak zareaguje na mnie?
- Wątpię,by cię pamiętał - puścił jej oczko
- Wariat - zaśmiała się dziewczyna
W tym samym czasie do szpitala przyjechał Sebastian.Od razu spytał pielęgniarkę,czy już coś wiadomo na temat brunetki.Ona pokiwała głową na "nie" on widząc to,usiadł na krześle i czekał.
Wysoki,szczupły mężczyzna wysiadł ze swojego auta i szedł w stronę dwóch osób czekających już na niego.Zdziwił się gdy zobaczył tę drugą osobę.
- Cześć
- Cześć Bill nareszcie jesteś
- Tom,pozwól na chwilę
- Już idę - odszedł kilka kroków od Mildred
- Kogo tu ze sobą przywlokłeś?
- To...długa historia
- Akurat ty mi coś tu kręcisz - oburzył się
- Dobra,później ci wszystko powiem teraz jedźmy już do domu proszę
- Niech ci będzie.- wsiedli we troje do auta Billa po czym zapięli pasy i mogli jechać.
Sebastian czekając bezczynnie podszedł do pielęgniarki która przebywała w rejestracji i spytał,kiedy będzie
lekarz prowadząca młodą kobietę.
- Za chwilę powinna być,a o co chodzi?
- O jej telefon komórkowy
- To może pani doktor będzie mogła panu go dać,ja nie mam go przy sobie
Po kilku minutach na oddział przyszła pani doktor.
- Dzień dobry - odezwał się mężczyzna
- Dzień dobry pan spał w ogóle? - spytała kobieta
- Tak troszkę
- Pozwoli pan,że zdejmę płaszcz,dobrze?
- Oczywiście
- Sally i co z pacjentką z czternastki? - spytała pielęgniarkę
- Bez zmian - rzekła
- Poproszę pana ze mną - odezwała się do Sebastiana - Chciał się pan czegoś dowiedzieć?
- Tak,chciałbym powiadomić rodzinę mojej przyjaciółki że tu przebywa.
- To zrozumiałe za chwilę dam panu telefon pani Catherine - weszli do pokoju lekarskiego i kobieta
wyciągnęła z szafki jej telefon - Proszę.
- Dziękuję - wziął telefon i wybrał pierwszy lepszy numer z książki telefonicznej,napisał w swoim telefonie i nacisnął zieloną słuchawkę,osoba odebrała po krótkiej chwili.
- Słucham? - odezwał się męski głos
- Dzień dobry nazywam się Sebastian Stevens,chciałem powiedzieć tylko,że wczoraj przywiozłem do szpitala pańską...
- Kogo?
- Nie wiem kim dla pana jest Catherine...
- Co takiego? Catherine? - podniósł się z pozycji siedzącej
- Tak
- A co jej się stało?
- Jest w szpitalu,więc jeśli mógłby pan przyjechać...
- Jasne już jadę
- Dobrze do zobaczenia - rozłączył się
- Przyjedzie ktoś do pani Hall? - spytała pani doktor
- Tak,dziękuję - odłożył telefon na biurko
Tom zauważył,że Bill jest niespokojny.
- Co się dzieje Bill?
- Catherine leży w szpitalu
- Albo mi się wydaje,albo się pokłóciliście,czyż nie?
- Tak jakby...
- Tak myślałem,dobra jedź sprawdź czy z nią wszystko okej ale...najpierw się uspokój,bo jeszcze wypadek spowodujesz
- Już nie kracz,dobrze? - Bill zaczął się ubierać po czym szybkim krokiem wyszedł z domu.
- Miejmy nadzieję,że wszystko z nią w porządku..- zwrócił się do siedzącej obok niego na kanapie Mildred
- Miejmy...To ktoś ważny dla twojego brata?
- Skoro wyleciał szybko jak strzała,to pewnie tak
- Ciekawa jestem,jak to jest być ważną osobą w czyimś życiu
- Chcesz wiedzieć? - uśmiechnął się lekko
- Pewnie,że chcę
- To jest tak,że chce się z tą osobą ciągle przebywać,że leci się do tej osoby nawet,gdy po kłótni nie chce z Tobą gadać
- Teraz rozumiem - posłała mu uśmiech - Wiesz,zaciągnąłeś mnie do Los Angeles, a ja nie mam pojęcia
gdzie będę spała i mieszkała człowieku! przecież ja tu jestem goła i wesoła -zaśmiała się
- Wesoła tak, ale goła to niekoniecznie a szkoda... - również się zaśmiał
- No wiesz?! ja tu o poważnych sprawach a Ty? ooch ! - udawała oburzenie
- No dobra,mogę załatwić ci jakiś pokój w hotelu,tylko pamiętaj by zamykać na noc drzwi na zamek
- Tom...przecież nie mam pięciu lat
- Nigdy nic nie wiadomo,ale do wieczora przecież jeszcze bardzo dużo czasu
Tymczasem do szpitala wszedł Bill.Zauważył siedzącego tam nieznajomego,podszedł do niego i przywitał się.
- Dzień dobry panu
- Dzień dobry mówmy sobie po imieniu,Sebastian - wstał i uścisnął Billowi dłoń
- Bill miło mi - odwzajemnił uścisk
- A więc siedzę tu i czekam na jakiekolwiek wieści od pani doktor
- Czyli jeszcze nic nie wiesz? - Sebastian tylko pokręcił przecząco głową
- No to pięknie co ja narobiłem
- Proszę?
- Pokłóciliśmy się trochę ale to nieważne
- Na pewno z tego wyjdzie bądźmy dobrej myśli - Sebastian chciał przez to dać otuchy smutnemu mężczyźnie
Tom na chwilę odszedł od Mildred do kuchni po to,by zadzwonić do Billa,ten odebrał po dłuższej chwili.
- Tak,Tom?
- Cześć Bill,słuchaj do której można przychodzić w odwiedziny?
- W ogóle nie można
- Jak to?
- Na chwilę obecną trzeba dać Cath odpoczywać,nie można przyjmować jej żadnych gości
- Ale chciałbym ją...przez chwilę zobaczyć no wiesz,czy wszystko z nią dobrze
- Musiałbyś porozmawiać z panią doktor,dziś ma dyżur i idzie do domu dopiero rano
- Okej,to wpadnę tam cześć
- Cześć - rozłączył się
Około godziny siedemnastej,miał ochotę już pojechać zobaczyć się z Catherine ale jedyną do tego przeszkodą była właśnie Mildred
- Słuchaj Mild,nie chciałabyś już jechać do hotelu? odpoczniesz tam i w ogóle?
- Wyrzucasz mnie? - oczy momentalnie jej się powiększyły na znak zdziwienia
- Hmm tego nie powiedziałem - podszedł bliżej do dziewczyny i położył swoje dłonie na jej ramionach
- Ale tak myślisz
- Mam pewną sprawę do załatwienia i nie wiem kiedy wrócę - wykręcił się
- To co to za problem,żebym tu została ? - spytała
- W pewnym sensie jest, proszę jutro cię stamtąd zabiorę i pójdziemy na jakiś obiad
- Dobra,jak chcesz - zgodziła się
- Dziękuję Mild - uśmiechnął się do niej poczochrał jej włosy
- Ej! Tom ! - zdenerwowała się,gdyż myślała że spędzą razem wieczór na oglądaniu filmów
- Nie denerwuj się - patrzył jej w oczy
- Jasne układałam te włosy
- Przepraszam, wybaczysz? - zrobił niewinną minkę
- Okej - uśmiechnęła się pod nosem
- Dobra zbierajmy się już dobrze? czekam przed domem -zakomunikował brunet
Dziewczyna zabrała swoje rzeczy włożyła kurtkę i wyszła z domu zgaszając światło,Tom natomiast zamknął drzwi na klucz i mogli już ruszać.
- Dlaczego właściwie proponujesz mi hotel? - spytała głupio
- To nie to,co myślisz kochana
- A co?
- Mówiłem ci,że mam sprawę do załatwienia,zapłacę za twój pokój a sam pojadę dalej
- Będę tęskniła
- Wytrzymasz,dałaś radę jak wyjechałem to dasz też i przez jeden dzień
- No tak
- Chyba nie myślałaś że...- urwał wpół słowa
- Że?
- A nic,zaraz dojedziemy
Gdy podjechali pod hotel mężczyzna wysiadł z auta,lecz nic nie wskazywało na to,by to samo uczyniła Mildred.
- Mild,idziesz? - spytał Tom
- Nie chcę
- Nie bądź dzieckiem chodź tu jest naprawdę przytulnie - otworzył jej drzwi od strony pasażera by mogła
wysiąść.
- Trudno to cześć -chciała iść ale on złapał ją za rękaw kurtki,ona natychmiast odwróciła się
- Jeszcze cię tylko zakwateruję i zapłacę
Weszli do hotelu,w oczy rzuciła im się recepcja.
- Witamy państwa - uśmiechnęła się kobieta w służbowym uniformie
- Dzień dobry,chciałbym zarezerwować pokój
- Dla dwóch osób?
- Dla jednej - spojrzał na Mildred
- Proszę bardzo chociaż patrząc na tą panią,wnioskuję że chciałaby aby pan do niej dołączył - szepnęła,
dziewczyna tego nie słyszała,gdyż stała trochę dalej
- Nie w tym życiu proszę pani -uśmiechnął się ona odwzajemniła mu uśmiech po czym dała
klucz do pokoju a on zapłacił
- Życzę przyjemnej reszty dnia -zwróciła się do blondynki
- Dziękuję
- Możemy iść -zwrócił się do Mildred
- Do kiedy mam opłacony pokój?
- Do jutra,będziesz miała śniadanie i około południa zabiorę cię stąd
- Za drogo by było ?
- Nie po prostu chciałbym jutro z tobą zjeść obiad
Gdy weszli do pokoju dziewczyna próbowała go zatrzymać,sama nie spodziewała się że do czegoś takiego się posunie.
- Tom zostań ze mną proszę - gdy postawił jej rzeczy na podłogę ona pociągnęła go za rękę,by usiadł obok
- Nie mogę
- Tamta sprawa chyba może poczekać,co?
- Nie może
- Jak wolisz,jeśli się spieszysz to idź - znienacka przybliżyła się do niego,po czym próbowała
go pocałować
- Nie Mild daj spokój...
- Dobra wyjdź -rzekła stanowczo
- Ale ...
- Wyjdź poradzę sobie - on myślami był już w szpitalu,więc bez zbędnych ceregieli rzucił tylko " do jutra"
i wyszedł z pokoju zostawiając ją samą.
Pospiesznie wyszedł z hotelu,gdy na zegarku zobaczył siedemnastą dwadzieścia,ale bez obaw ruszył z pod
hotelu gdyż wiedział,że aby dojechać do szpitala potrzebuje tylko kilku minut.
Gdy już dojechał na miejsce,na szczęście bez korków,wszedł do szpitala po czym na oddział gdzie siedział wciąż jego brat bliźniak.
- Hej co tam? co z Cath?
- Interesuje cię jej stan? - podniósł na niego swój zmęczony wzrok
- No przecież - westchnął ciężko
- Idź,sprawdź - powiedział Bill
- Można?
- Tak,aby tylko nie za długo tam siedzieć
- A Ty byłeś?
- Nie miałem odwagi,jest przytomna więc nie mógłbym... - schował twarz w dłoniach
- Dobra już idę - zerknął na rozpiskę sal chorych,po czym poszedł do odpowiedniej sali,zapukał.
Gdy nikt nie odpowiedział,wszedł do środka sam i usiadł na krześle przy jej łóżku.Miała zamknięte powieki,lecz oddychała sama, miał nadzieję że śpi.
- Przestraszyłem się,wiesz mała? - mówił do niej dość cicho,gdyż nie chciał by ktokolwiek go usłyszał
- Gdy Bill powiedział,że miałaś wypadek miałem ochotę iść za nim,ale nie mogłem,bo jakoś tak...
ale nie martw się już jestem - nie patrząc na nią mówił
Ona słyszała to,co mówił otworzyła oczy po czym jej dłoń się lekko poruszyła,Tom to od razu to zauważył.
Nie mówiąc nic uśmiechnął się lekko,młoda kobieta kątem oka zauważyła że ktoś siedzi obok na krześle.
Odwróciła powoli głowę w jego stronę,zamrugała kilkakrotnie oczami i zdziwiła się,co on tu robi.
- Tom? co ty tutaj robisz?
- Przyjechałem najszybciej jak tylko się dało
- Przecież nie musiałeś
- Czułem,że muszę Catherine - uśmiechnął się gładząc jej dłoń
- Miło
- Jak się czujesz? - spytał Tom z troską
- Mam trochę ciężką głowę,ale czuję się w miarę dobrze
- Odpoczywaj teraz a ja na dosłownie chwilkę wyjdę
Siedziała na kanapie zamyślona. Pijąc owocową herbatę,usłyszała dźwięk przychodzącego
połączenia na jej telefon.Odebrała mimo tego,iż numer nie był jej znany.
- Słucham? - odezwała się czerwonowłosa
- Witam.Mam na imię Tom,chciałem tylko poinformować,że Catherine leży teraz w szpitalu i
prosiła byś do niej zajrzała
- Hej.Jasne dziś to raczej nie byłoby możliwe,ale jutro rano u niej będę
- Dobrze,przekażę jej.
- To dziękuję za informację cześć
- Proszę bardzo cześć - rozłączył się i wrócił do Cath.
- Fajnie,że ze mną tu jesteś bo na Gabi nie mam co liczyć
- Nie przejmuj się,odwiedzi cię jutro
- Jak to?
- Wyobraź sobie,że dzwoniłem do niej przed chwilą, dziś nie może przyjść ale jutro już będziesz
się z nią widziała
- A jak tam wasze imprezowanie ? - spytała zmieniając temat rozmowy
- Nie wiem jak tam Bill, ale ja właśnie wróciłem z Niemiec i jestem świeżo po mamusinej opiece
- Serio? było aż tak dobrze,czy aż tak źle ?
- Powiedzmy,że nie było tak źle - posłał jej szeroki uśmiech
- To fajnie,niedługo sylwester a ja?
- A ty wyjdziesz na pewno do tego czasu
- Spędzę go tutaj sama - posmutniała kolejny raz
- Jak tu zostaniesz to ja przybędę ci potowarzyszyć
- A Bill? - spytała lekko zachrypniętym głosem
- A Bill też może przyjść jak będziesz chciała
- Nie no jeszcze tylko świecącą kulę obrotową przynieś i byłoby jak na dyskotece - uśmiechnęła się lekko
- Okej jeśli nie chcesz naszego towarzystwa powiedz od razu - miał obrażoną minę,ale wyglądał z nią
dość zabawnie,co nie przeszło uwadze Catherine i gdyby nie to,że prawie całe ciało ją bolało to pośmiałaby się nawet.
- Widzisz,już ci lepiej jak zdołałem prawie cię rozśmieszyć,to będziesz żyła - zaśmiał się a to nie uszło słuchowi Billa,gdyż stał pod drzwiami i jakby się przysłuchiwał.Nie miał jednak na początku odwagi by wejść do sali,gdyż po tym co jej ostatnio powiedział po prostu było mu wstyd.
- Będę - westchnęła
- Wiesz zdradzę ci coś...Bill czeka na korytarzu i mówił mi,że nie ma odwagi tu wejść
Ona słysząc to,ponownie westchnęła ciężko i nie powiedziała nic.
- Widzę,że było między wami małe spięcie
- Skąd wiesz?
- Widać to po was,pokłóciliście się?
- Chyba tak...To znaczy była między nami wymiana zdań
- Spokojnie,mój brat jest dość wybuchowy ale wszystko po pewnym czasie mu przechodzi i zapomina
- Założę się,że wciąż się na mnie gniewa i ponownie chce wyrzucić na mnie całą swoją złość
- Wydaje ci się tak czy inaczej,bądź dobrej myśli i spróbuj zasnąć
- Lecisz już? - spytała zrezygnowana
- Niestety tak,późno już,jutro tu do ciebie zajrzę trzymaj się - puścił do niej oczko i wyszedł
Blondyn wciąż czekał,ale tym razem chodził w tę i z powrotem.
- Dobra zbierajmy się już - rzekł Tom przyglądając się chwilę bratu
- Okej
- Dobranoc - powiedzieli razem do pielęgniarki ona uśmiechnęła się przyjaźnie i odpowiedziała im to samo.
Wiał zimny wiatr,dwóch bliźniaków wyszło ze szpitala,kierując się w ciszy do swoich aut.
- To co,wracamy do domu? -spytał Bill by przerwać tą ciszę
- Tak porozmawiamy w domu -rzucił krótko i wsiadł do swojego auta,po chwili to samo zrobił jego brat.
Gabrielle siedząc na wygodnej kanapie przeglądała kuferek z kosmetykami,myślała nad tym które ma zostawić a które już wyrzucić. Poźniej zajrzała do lakierów do paznokci myśląc,czy warto je malować.
Pomyślała,że skoro ma ją zobaczyć tylko Catherine i nikt więcej to nie musi się starać,ponieważ ona widziała ją już gdy wyglądała różnie,nawet z mało estetycznie wyglądającym lakierem na paznokciach.
Noc przyszła dość szybko,młoda kobieta poprosiła panią doktor,by zwróciła jej telefon komórkowy i tak też zrobiła,po wieczornym obchodzie zajrzała jeszcze do brunetki by oddać jej to,co do niej należało.
- Proszę - z uśmiechem podała dziennikarce telefon
- Dziękuję - odwzajemniła uśmiech
- Pozostał wyłączony i leżał w moim biurku więc nikt go nawet nie dotykał
- Rozumiem - gdy pani doktor wyszła młoda kobieta nie mogąc zasnąć słuchała radia w swoim telefonie
na słuchawkach i po godzinie zasnęła.
Nadszedł dzień sylwestra.Pani doktor przyszła na obchód i postanowiła wypisać dziennikarkę do domu.
Uznała,że tak powinno być najlepiej.
- Za dobre sprawowanie wypisuję panią do domu -uśmiechnęła się do Catherine
- Dziękuję,w sumie czuję się już dobrze więc nie będę zajmowała miejsca
- Ma kto po panią przyjechać?
- Myślę,że tak znalazłby się ktoś
- To się cieszę wypis już czeka
- Bardzo szybko - zdziwiła się brunetka
- Domyślam się,że tęskni pani za bliskimi osobami i oni za panią więc nie ma na co czekać idę teraz
do innych pacjentów dobrze?
- Dobrze - Catherine ucieszona z wyjścia postanowiła zadzwonić tylko nie wiedziała do którego z nich.
Postanowiła więc sprawdzić ich obojga.
Zadzwoniła do Billa niestety nie odbierał,więc wybrała numer starszego z bliźniaków.
- Cześć Cath.Mów co tam?
- Wychodzę - pisnęła z radości.
- To dobrze -zaśmiał się słysząc jej pogodny głos
- Tylko że... Bill nie odbiera i nie wiem,czy w ogóle odbierze mogę cię prosić byś po mnie przyjechał?
Zapłacę ci za przejechane kilometry
- Hmm...A co masz na myśli mówiąc " zapłacę" ?
- Pieniędzmi Tom przestań...
- Okej,żartuję sobie tylko wiesz już o której wychodzisz?
- Zaraz powinnam dostać wypis
- Dobrze to ja zaraz po ciebie wyjeżdżam
- Okej - rozłączyła się i czekała na panią doktor w sali.
Jechał minimalną prędkością,jego uwagę przyciągnął ogień widoczny z daleka,gdy zrobiło się prawie pusto na drodze zjechał na przeciwny pas i zatrzymał się na poboczu.Wyszedł ze swojego auta i podszedł do osoby poszkodowanej.
- Proszę pani,halo - pierwsze słowa,jakie zdołał wypowiedzieć widząc młodą kobietę w takim stanie.
Wiedząc,że sam sobie nie poradzi,wezwał pogotowie,które przyjechało na sygnale niemalże natychmiast.Gdy sanitariusze wyciągnęli Catherine z auta,ostrożnie położyli ją na noszach.Następnie weszli z nią do karetki.
- Do którego szpitala panowie ją zabieracie?
- Pan z rodziny?
- Nie ale...jestem jej przyjacielem - wymyślił na poczekaniu
- Do pobliskiego,może pan jechać za nami jeśli musi pan przy niej być
- Dziękuję bardzo - karetka ruszyła na sygnale a za nią pewien nieznajomy.
Gdy znaleźli się w szpitalu zaczęli szukać dowodu tożsamości brunetki,był w portfelu który lekarka wyciągnęła z jej torebki.
- Co się stało? - spytała kobieta w białym fartuchu,miała na oko trzydzieści lat.
- Wypadek samochodowy - odrzekł sanitariusz
- Niedobrze -wyciągnęła z kieszeni małą latarkę i zaświeciła w oba oczy - Dobrze proszę przewieźć panią do sali nr. 14,później zrobimy wszystkie badania
W międzyczasie zajrzała do jej dowodu osobistego i skojarzyła po imieniu oraz nazwisku,że jednak ją zna.Ponieważ gdy czyta prasę,jest umieszczone jej zdjęcie przy artykule.
- Przepraszam że pytam ale co z nią?
- Z panią Catherine? a kim pan jest dla tej pani? - spytała wysoka blondynka przyglądając się mężczyźnie
z uwagą
- Sebastian Stevens jestem jej przyjacielem - nie mógł powiedzieć inaczej,sam nie był do końca
pewien czy dobrze robi kłamiąc
- Dobrze proszę teraz usiąść i czekać na razie zrobimy kilka podstawowych badań i wypełnimy kartę.- Pani doktor odeszła a pielęgniarka siedziała w rejestracji i wypełniała kartę pacjenta.
Rano samolot wylądował na lotnisku w Los Angeles.Tom wiedząc że już niedługo będzie mógł przedstawić bratu blondynkę spędzał mu sen z powiek,od czwartej rano nie spał.
- Dobra to zbieramy się już - uśmiechnął się do dziewczyny
- Bierzemy taksówkę,czy coś? -spytała
- Zaraz...- wybrał numer do brata bliźniaka ten odebrał po dłuższej chwili
- Co tam słychać? już jesteś?
- Pewnie,przyjedziesz na lotnisko?
- Dobrze,zaraz wyjeżdżam czekaj tam na mnie cześć - rozłączył się
- Widzisz? zaraz tu będzie - ucieszył się Tom
- A nie boisz się jak zareaguje na mnie?
- Wątpię,by cię pamiętał - puścił jej oczko
- Wariat - zaśmiała się dziewczyna
W tym samym czasie do szpitala przyjechał Sebastian.Od razu spytał pielęgniarkę,czy już coś wiadomo na temat brunetki.Ona pokiwała głową na "nie" on widząc to,usiadł na krześle i czekał.
Wysoki,szczupły mężczyzna wysiadł ze swojego auta i szedł w stronę dwóch osób czekających już na niego.Zdziwił się gdy zobaczył tę drugą osobę.
- Cześć
- Cześć Bill nareszcie jesteś
- Tom,pozwól na chwilę
- Już idę - odszedł kilka kroków od Mildred
- Kogo tu ze sobą przywlokłeś?
- To...długa historia
- Akurat ty mi coś tu kręcisz - oburzył się
- Dobra,później ci wszystko powiem teraz jedźmy już do domu proszę
- Niech ci będzie.- wsiedli we troje do auta Billa po czym zapięli pasy i mogli jechać.
Sebastian czekając bezczynnie podszedł do pielęgniarki która przebywała w rejestracji i spytał,kiedy będzie
lekarz prowadząca młodą kobietę.
- Za chwilę powinna być,a o co chodzi?
- O jej telefon komórkowy
- To może pani doktor będzie mogła panu go dać,ja nie mam go przy sobie
Po kilku minutach na oddział przyszła pani doktor.
- Dzień dobry - odezwał się mężczyzna
- Dzień dobry pan spał w ogóle? - spytała kobieta
- Tak troszkę
- Pozwoli pan,że zdejmę płaszcz,dobrze?
- Oczywiście
- Sally i co z pacjentką z czternastki? - spytała pielęgniarkę
- Bez zmian - rzekła
- Poproszę pana ze mną - odezwała się do Sebastiana - Chciał się pan czegoś dowiedzieć?
- Tak,chciałbym powiadomić rodzinę mojej przyjaciółki że tu przebywa.
- To zrozumiałe za chwilę dam panu telefon pani Catherine - weszli do pokoju lekarskiego i kobieta
wyciągnęła z szafki jej telefon - Proszę.
- Dziękuję - wziął telefon i wybrał pierwszy lepszy numer z książki telefonicznej,napisał w swoim telefonie i nacisnął zieloną słuchawkę,osoba odebrała po krótkiej chwili.
- Słucham? - odezwał się męski głos
- Dzień dobry nazywam się Sebastian Stevens,chciałem powiedzieć tylko,że wczoraj przywiozłem do szpitala pańską...
- Kogo?
- Nie wiem kim dla pana jest Catherine...
- Co takiego? Catherine? - podniósł się z pozycji siedzącej
- Tak
- A co jej się stało?
- Jest w szpitalu,więc jeśli mógłby pan przyjechać...
- Jasne już jadę
- Dobrze do zobaczenia - rozłączył się
- Przyjedzie ktoś do pani Hall? - spytała pani doktor
- Tak,dziękuję - odłożył telefon na biurko
Tom zauważył,że Bill jest niespokojny.
- Co się dzieje Bill?
- Catherine leży w szpitalu
- Albo mi się wydaje,albo się pokłóciliście,czyż nie?
- Tak jakby...
- Tak myślałem,dobra jedź sprawdź czy z nią wszystko okej ale...najpierw się uspokój,bo jeszcze wypadek spowodujesz
- Już nie kracz,dobrze? - Bill zaczął się ubierać po czym szybkim krokiem wyszedł z domu.
- Miejmy nadzieję,że wszystko z nią w porządku..- zwrócił się do siedzącej obok niego na kanapie Mildred
- Miejmy...To ktoś ważny dla twojego brata?
- Skoro wyleciał szybko jak strzała,to pewnie tak
- Ciekawa jestem,jak to jest być ważną osobą w czyimś życiu
- Chcesz wiedzieć? - uśmiechnął się lekko
- Pewnie,że chcę
- To jest tak,że chce się z tą osobą ciągle przebywać,że leci się do tej osoby nawet,gdy po kłótni nie chce z Tobą gadać
- Teraz rozumiem - posłała mu uśmiech - Wiesz,zaciągnąłeś mnie do Los Angeles, a ja nie mam pojęcia
gdzie będę spała i mieszkała człowieku! przecież ja tu jestem goła i wesoła -zaśmiała się
- Wesoła tak, ale goła to niekoniecznie a szkoda... - również się zaśmiał
- No wiesz?! ja tu o poważnych sprawach a Ty? ooch ! - udawała oburzenie
- No dobra,mogę załatwić ci jakiś pokój w hotelu,tylko pamiętaj by zamykać na noc drzwi na zamek
- Tom...przecież nie mam pięciu lat
- Nigdy nic nie wiadomo,ale do wieczora przecież jeszcze bardzo dużo czasu
Tymczasem do szpitala wszedł Bill.Zauważył siedzącego tam nieznajomego,podszedł do niego i przywitał się.
- Dzień dobry panu
- Dzień dobry mówmy sobie po imieniu,Sebastian - wstał i uścisnął Billowi dłoń
- Bill miło mi - odwzajemnił uścisk
- A więc siedzę tu i czekam na jakiekolwiek wieści od pani doktor
- Czyli jeszcze nic nie wiesz? - Sebastian tylko pokręcił przecząco głową
- No to pięknie co ja narobiłem
- Proszę?
- Pokłóciliśmy się trochę ale to nieważne
- Na pewno z tego wyjdzie bądźmy dobrej myśli - Sebastian chciał przez to dać otuchy smutnemu mężczyźnie
Tom na chwilę odszedł od Mildred do kuchni po to,by zadzwonić do Billa,ten odebrał po dłuższej chwili.
- Tak,Tom?
- Cześć Bill,słuchaj do której można przychodzić w odwiedziny?
- W ogóle nie można
- Jak to?
- Na chwilę obecną trzeba dać Cath odpoczywać,nie można przyjmować jej żadnych gości
- Ale chciałbym ją...przez chwilę zobaczyć no wiesz,czy wszystko z nią dobrze
- Musiałbyś porozmawiać z panią doktor,dziś ma dyżur i idzie do domu dopiero rano
- Okej,to wpadnę tam cześć
- Cześć - rozłączył się
Około godziny siedemnastej,miał ochotę już pojechać zobaczyć się z Catherine ale jedyną do tego przeszkodą była właśnie Mildred
- Słuchaj Mild,nie chciałabyś już jechać do hotelu? odpoczniesz tam i w ogóle?
- Wyrzucasz mnie? - oczy momentalnie jej się powiększyły na znak zdziwienia
- Hmm tego nie powiedziałem - podszedł bliżej do dziewczyny i położył swoje dłonie na jej ramionach
- Ale tak myślisz
- Mam pewną sprawę do załatwienia i nie wiem kiedy wrócę - wykręcił się
- To co to za problem,żebym tu została ? - spytała
- W pewnym sensie jest, proszę jutro cię stamtąd zabiorę i pójdziemy na jakiś obiad
- Dobra,jak chcesz - zgodziła się
- Dziękuję Mild - uśmiechnął się do niej poczochrał jej włosy
- Ej! Tom ! - zdenerwowała się,gdyż myślała że spędzą razem wieczór na oglądaniu filmów
- Nie denerwuj się - patrzył jej w oczy
- Jasne układałam te włosy
- Przepraszam, wybaczysz? - zrobił niewinną minkę
- Okej - uśmiechnęła się pod nosem
- Dobra zbierajmy się już dobrze? czekam przed domem -zakomunikował brunet
Dziewczyna zabrała swoje rzeczy włożyła kurtkę i wyszła z domu zgaszając światło,Tom natomiast zamknął drzwi na klucz i mogli już ruszać.
- Dlaczego właściwie proponujesz mi hotel? - spytała głupio
- To nie to,co myślisz kochana
- A co?
- Mówiłem ci,że mam sprawę do załatwienia,zapłacę za twój pokój a sam pojadę dalej
- Będę tęskniła
- Wytrzymasz,dałaś radę jak wyjechałem to dasz też i przez jeden dzień
- No tak
- Chyba nie myślałaś że...- urwał wpół słowa
- Że?
- A nic,zaraz dojedziemy
Gdy podjechali pod hotel mężczyzna wysiadł z auta,lecz nic nie wskazywało na to,by to samo uczyniła Mildred.
- Mild,idziesz? - spytał Tom
- Nie chcę
- Nie bądź dzieckiem chodź tu jest naprawdę przytulnie - otworzył jej drzwi od strony pasażera by mogła
wysiąść.
- Trudno to cześć -chciała iść ale on złapał ją za rękaw kurtki,ona natychmiast odwróciła się
- Jeszcze cię tylko zakwateruję i zapłacę
Weszli do hotelu,w oczy rzuciła im się recepcja.
- Witamy państwa - uśmiechnęła się kobieta w służbowym uniformie
- Dzień dobry,chciałbym zarezerwować pokój
- Dla dwóch osób?
- Dla jednej - spojrzał na Mildred
- Proszę bardzo chociaż patrząc na tą panią,wnioskuję że chciałaby aby pan do niej dołączył - szepnęła,
dziewczyna tego nie słyszała,gdyż stała trochę dalej
- Nie w tym życiu proszę pani -uśmiechnął się ona odwzajemniła mu uśmiech po czym dała
klucz do pokoju a on zapłacił
- Życzę przyjemnej reszty dnia -zwróciła się do blondynki
- Dziękuję
- Możemy iść -zwrócił się do Mildred
- Do kiedy mam opłacony pokój?
- Do jutra,będziesz miała śniadanie i około południa zabiorę cię stąd
- Za drogo by było ?
- Nie po prostu chciałbym jutro z tobą zjeść obiad
Gdy weszli do pokoju dziewczyna próbowała go zatrzymać,sama nie spodziewała się że do czegoś takiego się posunie.
- Tom zostań ze mną proszę - gdy postawił jej rzeczy na podłogę ona pociągnęła go za rękę,by usiadł obok
- Nie mogę
- Tamta sprawa chyba może poczekać,co?
- Nie może
- Jak wolisz,jeśli się spieszysz to idź - znienacka przybliżyła się do niego,po czym próbowała
go pocałować
- Nie Mild daj spokój...
- Dobra wyjdź -rzekła stanowczo
- Ale ...
- Wyjdź poradzę sobie - on myślami był już w szpitalu,więc bez zbędnych ceregieli rzucił tylko " do jutra"
i wyszedł z pokoju zostawiając ją samą.
Pospiesznie wyszedł z hotelu,gdy na zegarku zobaczył siedemnastą dwadzieścia,ale bez obaw ruszył z pod
hotelu gdyż wiedział,że aby dojechać do szpitala potrzebuje tylko kilku minut.
Gdy już dojechał na miejsce,na szczęście bez korków,wszedł do szpitala po czym na oddział gdzie siedział wciąż jego brat bliźniak.
- Hej co tam? co z Cath?
- Interesuje cię jej stan? - podniósł na niego swój zmęczony wzrok
- No przecież - westchnął ciężko
- Idź,sprawdź - powiedział Bill
- Można?
- Tak,aby tylko nie za długo tam siedzieć
- A Ty byłeś?
- Nie miałem odwagi,jest przytomna więc nie mógłbym... - schował twarz w dłoniach
- Dobra już idę - zerknął na rozpiskę sal chorych,po czym poszedł do odpowiedniej sali,zapukał.
Gdy nikt nie odpowiedział,wszedł do środka sam i usiadł na krześle przy jej łóżku.Miała zamknięte powieki,lecz oddychała sama, miał nadzieję że śpi.
- Przestraszyłem się,wiesz mała? - mówił do niej dość cicho,gdyż nie chciał by ktokolwiek go usłyszał
- Gdy Bill powiedział,że miałaś wypadek miałem ochotę iść za nim,ale nie mogłem,bo jakoś tak...
ale nie martw się już jestem - nie patrząc na nią mówił
Ona słyszała to,co mówił otworzyła oczy po czym jej dłoń się lekko poruszyła,Tom to od razu to zauważył.
Nie mówiąc nic uśmiechnął się lekko,młoda kobieta kątem oka zauważyła że ktoś siedzi obok na krześle.
Odwróciła powoli głowę w jego stronę,zamrugała kilkakrotnie oczami i zdziwiła się,co on tu robi.
- Tom? co ty tutaj robisz?
- Przyjechałem najszybciej jak tylko się dało
- Przecież nie musiałeś
- Czułem,że muszę Catherine - uśmiechnął się gładząc jej dłoń
- Miło
- Jak się czujesz? - spytał Tom z troską
- Mam trochę ciężką głowę,ale czuję się w miarę dobrze
- Odpoczywaj teraz a ja na dosłownie chwilkę wyjdę
Siedziała na kanapie zamyślona. Pijąc owocową herbatę,usłyszała dźwięk przychodzącego
połączenia na jej telefon.Odebrała mimo tego,iż numer nie był jej znany.
- Słucham? - odezwała się czerwonowłosa
- Witam.Mam na imię Tom,chciałem tylko poinformować,że Catherine leży teraz w szpitalu i
prosiła byś do niej zajrzała
- Hej.Jasne dziś to raczej nie byłoby możliwe,ale jutro rano u niej będę
- Dobrze,przekażę jej.
- To dziękuję za informację cześć
- Proszę bardzo cześć - rozłączył się i wrócił do Cath.
- Fajnie,że ze mną tu jesteś bo na Gabi nie mam co liczyć
- Nie przejmuj się,odwiedzi cię jutro
- Jak to?
- Wyobraź sobie,że dzwoniłem do niej przed chwilą, dziś nie może przyjść ale jutro już będziesz
się z nią widziała
- A jak tam wasze imprezowanie ? - spytała zmieniając temat rozmowy
- Nie wiem jak tam Bill, ale ja właśnie wróciłem z Niemiec i jestem świeżo po mamusinej opiece
- Serio? było aż tak dobrze,czy aż tak źle ?
- Powiedzmy,że nie było tak źle - posłał jej szeroki uśmiech
- To fajnie,niedługo sylwester a ja?
- A ty wyjdziesz na pewno do tego czasu
- Spędzę go tutaj sama - posmutniała kolejny raz
- Jak tu zostaniesz to ja przybędę ci potowarzyszyć
- A Bill? - spytała lekko zachrypniętym głosem
- A Bill też może przyjść jak będziesz chciała
- Nie no jeszcze tylko świecącą kulę obrotową przynieś i byłoby jak na dyskotece - uśmiechnęła się lekko
- Okej jeśli nie chcesz naszego towarzystwa powiedz od razu - miał obrażoną minę,ale wyglądał z nią
dość zabawnie,co nie przeszło uwadze Catherine i gdyby nie to,że prawie całe ciało ją bolało to pośmiałaby się nawet.
- Widzisz,już ci lepiej jak zdołałem prawie cię rozśmieszyć,to będziesz żyła - zaśmiał się a to nie uszło słuchowi Billa,gdyż stał pod drzwiami i jakby się przysłuchiwał.Nie miał jednak na początku odwagi by wejść do sali,gdyż po tym co jej ostatnio powiedział po prostu było mu wstyd.
- Będę - westchnęła
- Wiesz zdradzę ci coś...Bill czeka na korytarzu i mówił mi,że nie ma odwagi tu wejść
Ona słysząc to,ponownie westchnęła ciężko i nie powiedziała nic.
- Widzę,że było między wami małe spięcie
- Skąd wiesz?
- Widać to po was,pokłóciliście się?
- Chyba tak...To znaczy była między nami wymiana zdań
- Spokojnie,mój brat jest dość wybuchowy ale wszystko po pewnym czasie mu przechodzi i zapomina
- Założę się,że wciąż się na mnie gniewa i ponownie chce wyrzucić na mnie całą swoją złość
- Wydaje ci się tak czy inaczej,bądź dobrej myśli i spróbuj zasnąć
- Lecisz już? - spytała zrezygnowana
- Niestety tak,późno już,jutro tu do ciebie zajrzę trzymaj się - puścił do niej oczko i wyszedł
Blondyn wciąż czekał,ale tym razem chodził w tę i z powrotem.
- Dobra zbierajmy się już - rzekł Tom przyglądając się chwilę bratu
- Okej
- Dobranoc - powiedzieli razem do pielęgniarki ona uśmiechnęła się przyjaźnie i odpowiedziała im to samo.
Wiał zimny wiatr,dwóch bliźniaków wyszło ze szpitala,kierując się w ciszy do swoich aut.
- To co,wracamy do domu? -spytał Bill by przerwać tą ciszę
- Tak porozmawiamy w domu -rzucił krótko i wsiadł do swojego auta,po chwili to samo zrobił jego brat.
Gabrielle siedząc na wygodnej kanapie przeglądała kuferek z kosmetykami,myślała nad tym które ma zostawić a które już wyrzucić. Poźniej zajrzała do lakierów do paznokci myśląc,czy warto je malować.
Pomyślała,że skoro ma ją zobaczyć tylko Catherine i nikt więcej to nie musi się starać,ponieważ ona widziała ją już gdy wyglądała różnie,nawet z mało estetycznie wyglądającym lakierem na paznokciach.
Noc przyszła dość szybko,młoda kobieta poprosiła panią doktor,by zwróciła jej telefon komórkowy i tak też zrobiła,po wieczornym obchodzie zajrzała jeszcze do brunetki by oddać jej to,co do niej należało.
- Proszę - z uśmiechem podała dziennikarce telefon
- Dziękuję - odwzajemniła uśmiech
- Pozostał wyłączony i leżał w moim biurku więc nikt go nawet nie dotykał
- Rozumiem - gdy pani doktor wyszła młoda kobieta nie mogąc zasnąć słuchała radia w swoim telefonie
na słuchawkach i po godzinie zasnęła.
Nadszedł dzień sylwestra.Pani doktor przyszła na obchód i postanowiła wypisać dziennikarkę do domu.
Uznała,że tak powinno być najlepiej.
- Za dobre sprawowanie wypisuję panią do domu -uśmiechnęła się do Catherine
- Dziękuję,w sumie czuję się już dobrze więc nie będę zajmowała miejsca
- Ma kto po panią przyjechać?
- Myślę,że tak znalazłby się ktoś
- To się cieszę wypis już czeka
- Bardzo szybko - zdziwiła się brunetka
- Domyślam się,że tęskni pani za bliskimi osobami i oni za panią więc nie ma na co czekać idę teraz
do innych pacjentów dobrze?
- Dobrze - Catherine ucieszona z wyjścia postanowiła zadzwonić tylko nie wiedziała do którego z nich.
Postanowiła więc sprawdzić ich obojga.
Zadzwoniła do Billa niestety nie odbierał,więc wybrała numer starszego z bliźniaków.
- Cześć Cath.Mów co tam?
- Wychodzę - pisnęła z radości.
- To dobrze -zaśmiał się słysząc jej pogodny głos
- Tylko że... Bill nie odbiera i nie wiem,czy w ogóle odbierze mogę cię prosić byś po mnie przyjechał?
Zapłacę ci za przejechane kilometry
- Hmm...A co masz na myśli mówiąc " zapłacę" ?
- Pieniędzmi Tom przestań...
- Okej,żartuję sobie tylko wiesz już o której wychodzisz?
- Zaraz powinnam dostać wypis
- Dobrze to ja zaraz po ciebie wyjeżdżam
- Okej - rozłączyła się i czekała na panią doktor w sali.
czwartek, 27 lutego 2014
5 " Mamo,ty się o nas martwisz? "
Odc.5
- Tom!To naprawdę ty? - Słysząc za sobą głos,myślał że to kolejna fanka ale odwrócił się i zobaczył
że skądś kojarzy osobę stojącą przed nim,ale na obecną chwilę nie potrafił sobie przypomnieć skąd.
- Tak to ja, a Ty? kim jesteś?
- Nie pamiętasz mnie? to ja Mildred gdy wyjechałeś urwał nam się kontakt...
- Żałujesz? - Spytał patrząc jej prosto w oczy
- Pewnie że żałuję - Zerwał się wiatr,a Mild poczuła jak łzy napływają jej do oczu.
Tom to zauważył,chcąc nie chcąc spytał:
- Mild,czy ty płaczesz? - Spytał stojąc naprzeciwko niej
- Skąd to od wiatru tak jakoś... - Spuściła wzrok,teraz widziała tylko płytę chodnikową,nie chciała patrzeć mu w oczy
- A ile masz lat? wybacz,wszystko wyleciało mi z głowy
- Dwadzieścia...
- Chwilę czy to znaczy że...
- Tak,jak się spotykaliśmy nie byłam jeszcze pełnoletnia
- Rozumiem,miło było cię spotkać - Uśmiechnął się
- Po tylu latach tylko tyle masz mi do powiedzenia?
- A czego jeszcze oczekujesz? - Spytał lekko poirytowany widząc,jak mierzy go wzrokiem z góry na dół
- Niedaleko mieszkam,zapraszam cię do mnie...na kawę
- Chodźmy w takim razie
- Było mi bardzo przykro,gdy wyjechaliście,traktowałeś mnie wtedy jak kumpelę a ja udając,że rozumiem przychodziłam do domu płakałam w poduszkę
- Kociaku,gdybyś wtedy mi o tym powiedziała byłoby inaczej
- Akurat,w końcu byłam dla ciebie tylko gówniarą
- Ale możemy się przecież dalej przyjaźnić... - Westchnął ciężko
- Masz kogoś? - Spytała
- Nie
- To tak jak ja...
- Mild...
- Wiem ta rozmowa do niczego nie prowadzi - Minęła furtkę do swojego domu,Tom ruszył za nią
- Wybacz,jeśli swoim zachowaniem,czy sms'ami dałem ci do zrozumienia że może być między nami coś więcej
- Nie potrafiłam zapomnieć o tobie,rozkochałeś mnie w sobie i...zostawiłeś
- Było to nieświadome,mówiłem ci przecież żebyś się nie przyzwyczajała - Usiadł na krześle przy stole
w kuchni
- Dziwisz się? byłam młoda
- Mówisz tak,jakbym ci coś zrobił
- Owszem zrobiłeś
- Co ?
- Dziecko - Nie mógł w to uwierzyć,jej wypowiedziane przed chwilą słowo rozbrzmiewało w jego uszach
- Dziecko? jakie dziecko? - Pytał nie dowierzając
- Któregoś razu byliśmy na imprezie,wypiliśmy trochę i...to się stało
- A co z...- Odetchnął głęboko - Dzieckiem?
- Nic...Poroniłam nie z mojej winy oczywiście
- Fuck !
- Cóż, jak było już po wszystkim ukradkiem poszłam do lekarza a mamie skłamałam,że dostałam właśnie miesiączki
- Nie wiem co mam o tym myśleć,nieźle ci namieszałem w życiu
- Przyznam ci rację
- Nie miałem o tym pojęcia
- Wiem - Patrzyła się w okno - Pewnie po sylwestrze wrócisz do LA ?
- Tak,tam został Bill...Ale może zechcesz ze mną lecieć? chyba że coś cię tu trzyma
- Jak widzisz nic,rok temu moi rodzice wylecieli do Nowego Jorku,zostawili mnie tak samą ponieważ zapewniałam ich,że jestem już dorosła i sama mogę o siebie dbać
- I co,odzywają się do ciebie?
- Tak,mama dzwoniła wczoraj by złożyć mi życzenia
- Dobrze,że chociaż tyle - Uśmiechnął się ukradkiem
- Mhm... - Mruknęła
- A więc zabieram cię do nas,będzie miło
- Dzięki - Uśmiechnęła się do niego
- Wiesz,mam pomysł załatwię bilety przed sylwestrem i może spędzimy go już tam
- Chyba żartujesz? na pewno nie będzie już miejsc - Zachichotała
- Zobaczymy,masz tu internet?
- Jasne - Podała mu swojego laptopa,on poszukał lotów do Los Angeles i jednak znalazł numer telefonu do
pewnych linii lotniczych
- Myślisz,że pracują w pierwszy dzień świąt? - Spytała niepewnie Mildred
- Powinni,przecież ludzie wracają samolotami do swoich rodzin
- Lufthansa słucham?
- Dzień dobry Pani chciałbym zamówić lot do Los Angeles,czy jest to jeszcze możliwe?
- Na kiedy?
- Na...pojutrze
- Zaraz sprawdzę...Tak byłoby to możliwe,mamy jeszcze pięć wolnych miejsc
- Potrzebuję dwóch
- Oczywiście,dane osób poproszę - Podał dane dziewczyny oraz swoje i mógł zakończyć rozmowę
- I co tylko tyle? - Spytała zdziwiona,gdy tak szybko skończył rozmawiać
- Tak,w ogóle nie mam telefonu kontaktowego do ciebie,byłabyś tak uprzejma i ...- Podał jej swój telefon,by mogła wpisać mu swój numer
- Proszę - Uśmiechnęła się delikatnie - Po co mnie tam zabierasz? pomyślą że jestem kimś ważnym dla ciebie
- Niech myślą...Dobra ja już będę się zbierał widzimy się pojutrze tak? przyjdę po ciebie bądź gotowa
- Dobrze przecież przed tobą się nie zabarykaduję - Uśmiechnęła się i pocałowała Toma w policzek - Do zobaczenia Tom
Młody mężczyzna tylko się uśmiechnął i wyszedł z jej domu,gdy był już na zewnątrz usłyszał dźwięk swojego telefonu,odebrał.
- Słucham?
- Cześć Tom,jak tam święta? - Spytał Bill
- Rewelacyjne i zaskakujące - Powiedział dość niejasno
- Słucham? to co takiego tam się dzieje? myślałem,że będziesz się tam nudził
- Wszystko ci powiem jak wrócę
- Okej,jak chcesz
- A co ze świętami u Cath? jesteś już u nas,czy jeszcze u jej rodziców?
- Już u nas w domu,dlaczego miałbym u nich przesiadywać ?
- A dlatego,że mogłoby ci się podobać, ta atmosferka i...Cath? - Zaśmiał się do słuchawki
- Wieesz co bo zaraz skończymy rozmawiać - Oburzył się blondyn - Lepiej mów,jak mama?
- Mama dobrze,tylko była smutna i pytała dlaczego nie było cię z nami
- Wynagrodzę jej to, serio
- Może lepiej zadzwoń,bo bardzo się martwiła..
- Dobra,kiedy wracasz? zostajesz w Niemczech na dłużej? - Spytał Bill,zmieniając temat rozmowy
- Planuję być z tobą już na Sylwestra, wylot mam już pojutrze
- To akurat zmieścisz się w czasie
- Planujesz imprezkę?
- To niespodzianka
- Właściwie już jestem w domu,oddzwonię do ciebie zaraz,z mamą porozmawiasz chociaż
- Dobra - Po kilku minutach wybrał numer do młodszego bliźniaka i zaniósł telefon swojej mamie
która odpoczywała w sypialni.
- Cześć mamo,chcesz rozmawiać z Billem? właśnie do niego dzwonię...
- Tak,daj mi go do telefonu - Podał swojej mamie telefon po czym wyszedł zamykając drzwi
W tym samym czasie u Catherine.Siedziała sama u siebie w mieszkaniu,usłyszała kłótnię dwóch osób zza ściany,nie musiała podsłuchiwać,było wystarczająco głośno.Gdy krzyki nie ustawały wstała i wyszła ze swojego mieszkania i zapukała do sąsiadujących drzwi.
- Jeszcze policję na mnie nasłałaś?! - Usłyszała stłumiony głos młodego chłopaka
- Cześć jestem waszą sąsiadką,mieszkamy obok siebie co się dzieje dlaczego tak krzyczysz? - Spytała wysokiego dziewiętnastolatka,przynajmniej na tyle wyglądał.
- A co cię to obchodzi ! - Krzyczał
- Obchodzi,ponieważ jeśli coś się dzieje,muszę wiedzieć
- Nic nie musisz spieprzaj stąd - Miał groźny wyraz twarzy a dziewczyna która siedziała na fotelu naprzeciwko drzwi płakała i miała czerwony policzek.
- Bijesz ją na dodatek? mało ci że na nią krzyczysz?
- A ty co tak tu stoisz?! dwa razy nie będę powtarzał idź stąd - Trzasnął drzwiami
Dziennikarka widząc,że jej nie potrzebują wróciła do siebie.Pół godziny później usłyszała pukanie do drzwi,
poszła otworzyć i jej oczom ukazała się młoda dziewczyna u której właśnie była.
- Cześć,mogę wejść ? - Spytała niepewnie
- Cześć jasne wchodź - Wpuściła ją do środka
- Przepraszam za mojego chłopaka....
- Był chamski,to fakt powiedz mi wszystko,obiecuję to zostanie między nami
- Na pewno?
- Tak - Uśmiechnęła się do niej Catherine
- A więc...Na początku znajomości czyli jakieś trzy lata temu poznaliśmy się na koncercie, zagadał do mnie
był miły a mi to się spodobało...Wymieniliśmy się numerami i tak się zaczęło.Pierwsza randka,
kwiaty i zaproszenie do pizzerii, mijały tygodnie miesiące a on wciąż udawał słodziutkiego i miłego.
Gdy miałam osiemnaście lat,zaproponował mi wspólne mieszkanie, mówił że zostało po jego kumplu który wyjechał a ja się zgodziłam.
- A twoi rodzice co na to?
- Są nieczuli na to,mówią że jak tak szybko chciałam się usamodzielnić,to teraz mam że trzeba było po
studiach się zacząć spotykać,że rozważniejsza byłabym wtedy.
- Trzeba było słuchać,rodzice nie jedno przeżyli
- Może nie powinnam o to pytać,ale czy mogłabym się tu u ciebie zatrzymać? proszę
- No dobrze i tak nie mam towarzystwa więc...Co planujesz robić w sylwestra?
- Chyba nic,pewnie będę słuchała jak się na mnie drze
- Zapraszam cię do mnie,będzie moja kumpela i kilku innych znajomych
- Dobrze dziękuję za zaproszenie.
Po świętach czerwonowłosa wyszła zrobić podstawowe zakupy,gdy weszła do sklepu jej uwadze nie umknęła prasa,gdzie na jednej z gazet na pierwszej stronie widać było bliźniaków z dwoma nieznajomymi dziewczynami.Od razu wybrała numer Catherine i nacisnęła zieloną słuchawkę.
- Słucham?
- Hej Cath słuchaj jeśli chociażby przyjaźnisz się z Billem nie dopuść do tego,by zobaczył jakąkolwiek gazetę
- A co się dzieje?
- Te foty...Oni są na pierwszych stronach
- Cóż...Miałam stracić pracę?
- Och...Rób co chcesz,jesteś dorosła
- Ja tam święta ci minęły? - Spytała Catherine,by zmienić nieco temat
- Dobrze
- To świetnie,nie wiem czy powiedzieć mu od razu czy poczekać aż sam się dowie
- Jak sam się dowie,będzie na pewno wściekły
- Dobrze,załatwię to jakoś
"Hej to jak,jesteś już gotowa? " - Mildred przeczytała wiadomość którą dostała od Toma
"Oczywiście,już jestem spakowana"
"Zaraz będę,czekaj na mnie ;-) " - Odpisał dziewczynie a na jego twarz wkradł się uśmiech
- Gdzieś się wybierasz Tom? - Spytał Gordon widząc,jak Tom niesie ze sobą średniej wielkości torbę podróżną
- Tak,spędziłem z wami super święta teraz będę musiał spadać
- Tak szybko? myślałem,że zostaniesz do Nowego Roku
- Przykro mi ale nie, umówiłem się z Billem że razem spędzimy sylwester
- Szkoda...No nic bawcie się tam dobrze i uważajcie na te różne petardy
- Dobrze nie będziemy nawet wychodzili - Uśmiechnął się Tom i poklepał ojczyma po plecach
- Nie pożegnasz się z mamą?
- A no tak ! zapomniałem wybacz - Klepnął się w czoło i ruszył do kuchni
- Mamusiu...
- Tak Tom? - Spytała Simone,myśląc że może chciałby coś do jedzenia
- Wyjeżdżam...
- Nie zostaniesz?
- Nie mogę Gordon ci wszystko wyjaśni muszę lecieć,bo niedługo mam samolot
- Oj...No dobrze nie spijcie się tylko i uważajcie na siebie - Pocałowała syna w policzek i posmutniała
- Mamo,ty się o nas martwisz? - Spytał,tak jakby nie było to oczywiste
- Jesteście moimi dziećmi,nawet jak będziecie mieć trzydzieści lat i więcej będę się o was martwiła
- Fajnie - Z zamyślenia wyrwał go dźwięk przychodzącego sms'a
- Czy to Bill?
- Tak...e...Dobra już lecę zadzwonię za jakiś czas cześć - Przytulił swoją mamę i wyszedł z kuchni
- Cześć Gordon - Pożegnał się też z ojczymem i wyszedł
Przed domem stało jego auto,więc wsiadł do niego odpalił silnik i mógł ruszyć.
Nawet nie odczytał wiadomości,wystarczyło mu przeczytać " Od Mildred" i to go w jakiś dziwny sposób uskrzydlało... .
" Nie Tom,ty nie mogłeś się zakochać ! nie ty " - Pomyślał jadąc do Mild
Był pod jej domem kilka minut później,dziewczyna już czekała.
- Tak nie mogłaś się mnie doczekać,że aż wyszłaś przed dom? - Uśmiechnął się i szedł w jej stronę
- Cześć pewnie tak - Uśmiechnęła się i pocałowała go w policzek
- Daj walizkę,możemy już jechać ?
- Jak chcesz
- Za pół godziny mamy samolot
- Jak przyspieszysz,to zdążymy - Odpowiedziała blondynka
- Tak jest mała
Rzeczywiście zdążyli.Byli na czas gdy przeszli kontrolę mogli spokojnie wsiąść na pokład samolotu,gdzie usiedli na swoich miejscach.
- Dzień dobry państwu tu linie lotnicze Lufthansa prosimy zapiąć pasy,gdyż za chwilę wzbijemy się w powietrze.Życzymy państwu przyjemnego lotu.
Oboje zapięli pasy tak jak radziła stewardessa i patrzyli przez chwilę na siebie.
- Wiesz,nie spodziewałem się że wyrośnie z Ciebie taka piękna kobietka
- Pewnie lubisz blondynki...
- Lubię ale i nie tylko
- Czy to coś nowego?
- Lubię też dziewczyny o farbowanych włosach...na czerwono - Uśmiechnął się
- Aha czyli ja odpadam - Zaśmiała się cicho
- Może jednak nie odpadasz - Patrzył w jej tęczówki i pogładził palcem po jej policzku
- Tylko niczego mi nie obiecuj...
- Co masz na myśli?
- Cokolwiek by to nie było,nie rób mi nadziei
- Obiecuję
Noc się zbliżała i dwudziestolatka zaczęła trochę marudzić.
- Eej Tom
- Mmm - Mruknął tylko coś przez sen,gdyż było już późno
- A nic już...nie mogę tylko zasnąć - Dziewczyna westchnęła cicho i zasunęła mini roletę na oknie.
Dłonie jej się trzęsły,nie potrafiła pozbierać myśli strasznie się bała spotkania z nim jak jeszcze nigdy,
ściskało ją w żołądku ale jednak zdecydowała się, nie chciała uciekać.
Zadzwoniła dzwonkiem do drzwi,nikt nie otwierał od kilku minut.
"Pewnie się obraził" - Pomyślała brunetka
Gdy tak stała usłyszała jak zamek w drzwiach się otwiera a w drzwiach stał nie kto inny jak blondyn.
- Cześć.- Odezwała się pierwsza,gdyż on nie odezwał się ani słowem-Wiesz...Przepraszam Cię - Rzuciła mu się w ramiona i zaczęła płakać
- Dobrze,że chociaż wiesz za co - Odsunął ją od siebie gwałtownie
- Naprawdę nie wiem,jak mogłam być taka głupia...Myślałam,że chociaż zdążę przed tobą ale widzę że
kupiłeś już gazetę
- Już myślałem,że Cię polubię myślałem,że jesteś inna...Co ja sobie w ogóle wyobrażałem,
przecież Ty jesteś jak każdy inny dziennikarz
- To moja praca...- Nie odpowiedział
- Mam sobie iść? - Patrzyła na niego,nie spuściła z niego swojego wzroku ani na chwilę
- Idź
- Dobrze...- Zgodziła się
- Mam nadzieję,że już nigdy nie będę musiał cię oglądać
- Nie martw się nie będziesz musiał...- Wyszła z domu wsiadła do swojego auta i odjechała,
przejęła się strasznie,płakała. Inne auta pędziły jak szalone ona też miała nie mało na liczniku.
W pewnym momencie straciła panowanie nad kierownicą i uderzyła w pobliskie drzewo.
Auto momentalnie stanęło w płomieniach,dziennikarka straciła przytomność a auta wciąż jechały nie zważając na to,że stał się jakiś wypadek.
środa, 5 lutego 2014
4. " Lubię gdy się uśmiechasz"
Odc 4
Brunetka wróciła do domu,zimny wiatr wiał jej w twarz więc szybko pożałowała,że w ogóle wysiadła z ogrzewanego auta na takie zimno.Szybkim krokiem weszła do klatki schodowej i pobiegła na górę do swojego mieszkania,by otwierając drzwi poczuć zapach ciast które właśnie stygły.
Było około godziny dziewiątej trzydzieści,gdy zaczęła się pakować do domu,niby nie miała daleko bo tylko około stu kilometrów,ale chciała być z nimi przez całe święta.
Zabrała swój czarny długi sweter zapinany na duże guziki,lubiła go nosić gdyż był ciepły,kilka bluzek i dwie
pary spodni,nie zamierzała się bardzo elegancko ubierać,ale na wszelki wypadek wzięła ze sobą
ulubioną fioletową bluzkę która na środku miała kokardę,była prosta w kroju,ale Cath ją lubiła.
Gdy kończyła się pakować usłyszała dźwięk przychodzącego sms'a,wzięła z kanapy telefon i odczytała wiadomość.
"Dzień dobry Pani.Chciałbym się dowiedzieć,o której mam Panią zawieźć do rodziców.Muszę wiedzieć wcześniej aby się nie spóźnić,proszę o odpowiedź" - Odczytała i rozbawił ją sms,który był od nikogo innego jak od Billa.
" Dzień dobry,a dlaczego tak oficjalnie hm? :D A co do wyjazdu,to nie musimy się spieszyć,trafimy tam na czas."- Odpisała
"A na którą umówiłaś się na kolację wigilijną? " - Odpisał
" Na osiemnastą"
" Dobrze,więc przyjadę po ciebie"
" Dziękuję" - Odpisała po raz kolejny i z niewiadomego powodu uśmiechała się do wyświetlacza telefonu,czuła się jakby była nastolatką,może to właśnie on sprawiał że czuła się kilka lat młodziej?
Gdy nadeszła godzina siedemnasta ściemniło się na zewnątrz a młoda kobieta mimo tego,że będą pyszności u niej w domu zajrzała do lodówki,zrobiła sobie jedną kanapkę z indykiem i zaczęła jeść gdyż głód dał jej się we znaki.
Stresował się strasznie,czuł dziwny ścisk w żołądku.Nie stresowało go spotkanie z Catherine ale to,
kogo tam zobaczy a mianowicie rodzinę dziennikarki.Wyobrażał sobie różne rzeczy na temat jej rodziny
że rodzice będą tak sztywni,że nawet zażartować będzie nie na miejscu,był po prostu pełen obaw.
Mimo wszystko,zamiast t-shirtu włożył koszulę aby być eleganckim jak to w Wigilię.
Wziął klucze od swojego auta,włożył kurtkę i już był gotowy.
Odpalił silnik i ruszył w drogę,nie zdążył zauważyć,jak już był pod jej blokiem.
Zamknął auto i zadzwonił pod numer 23,by po chwili usłyszeć dźwięk otwieranych drzwi od domofonu.
Wszedł i udał się na górę, zapukał w eleganckie brązowe drzwi w których po chwili stanęła Cath.
- Cześć Bill - Przywitała mężczyznę z uśmiechem
- Cześć Catherine - Odwzajemnił uśmiech - Mmm co tak ładnie pachnie?
- To ciasta właśnie je pakuję - Uśmiech nie schodził jej z twarzy
- Tak w ogóle dziękuję za zaproszenie
- Nie ma za co,dobrze już włożyłam te ciasta i..chyba możemy się już zbierać - Powiedziała Catherine
- Oczywiście,pojedziemy moim dobrze?
- Jeśli chcesz,dlaczego nie? - Kolejny raz posłała mu uśmiech
Zanim podeszła,by wziąć swój płaszcz Bill wyprzedził ją i włożył jej go na ramiona.
- Dziękuję - On się tylko uśmiechnął,po czym wyszli z mieszkania.
Gdy znaleźli się na dole,Bill podszedł do drzwi od strony pasażera i otworzył Catherine drzwi,sam wsiadł chwilę później
- Czuję się jak księżniczka...
- Staram się - Odpalił silnik.
Jechali minimalną prędkością w ciszy. Młoda kobieta przetarła skórzaną rękawiczką szybę i
przyglądała się mijającej ich drodze.
- Nie jest ci zimno? - Z zamyślenia wyrwał ją lekko zachrypnięty głos blondyna
- Nie,ale miło że pytasz - Odwróciła głowę w jego stronę
- Wracając do tego,że jedziemy do twojej rodziny...Gdy miałem kiedyś dziewczynę ona nawet nie
chciała mnie zaprosić...
- Dlaczego?
- Nie mam pojęcia...Wybacz,możemy o tym nie rozmawiać ? - Spojrzał na nią przez chwilę a ona skinęła tylko głową , na znak że się zgadza.
Catherine czuła,że im dłużej będą się widywać tym łatwiej mu będzie przełamać skrytość i będą mogli ze sobą rozmawiać o wszystkim.Włączył radio,nie było nastawione zbyt głośno,więc nie przeszkadzało nawet w jeździe kolędy rozbrzmiewały z głośnika.Oczy zaczęły strasznie piec Cath,przymknęła powieki a że w aucie było włączone ogrzewanie po chwili zasnęła.
Obudziła się dopiero,gdy byli na miejscu,wcześniej powiedziała gdzie ma się kierować i wreszcie dotarli.
- Jesteśmy - Uśmiechnął się do Catherine
- To już? a tak bardzo wygodnie mi się spało
- Miło mi to słyszeć,to co wysiadamy?
- Tak - Wysiadł po czym otworzył jej drzwi
- Jejku Bill,jak ty mnie zaskakujesz
- Nie zaskakuję,po prostu taki jestem - Gdy zamknął auto Catherine zadzwoniła dzwonkiem do drzwi,które
po chwili otworzył wysoki długowłosy brunet.
- Hej Victor - Weszła do środka a za nią Bill
- Cześć siostra
- Cześć jestem Bill - Uścisnął mu dłoń
- Cześć,Victor - Odwzajemnił uścisk
- A gdzie mama? - Spytała brunetka
- Zaraz przyjdzie,jest w kuchni - Odpowiedział jej brat
- Tato cześć - Uśmiechnęła się do swojego taty
- Cześć kruszyno moja - Przytulił ją
- Dobry wieczór Panu,mam na imię Bill
- Dobry wieczór jestem Paul - Odpowiedział tata młodej kobiety
- A gdzie ta twoja dziewczyna ? - Spytała dziennikarka swojego brata
- Z mamą
- Aha to ja tam pójdę, a wy mężczyźni porozmawiajcie sobie - Puściła oczko do Billa i zniknęła im
z pola widzenia
Weszła po cichu do kuchni,jej mama i nieznajoma jej dotąd długowłosa jasnowłosa blondynka o czymś rozmawiały i były odwrócone tyłem do drzwi.Catherine widząc blondynkę uśmiechnęła się tylko i chrząknęła przerywając im, obie się odwróciły.
- Witaj mamo - Przytuliła rodzicielkę
- Cath jak dobrze,że cię widzę - Ucałowała córkę w policzek- Pozwól,że ci przedstawię,to jest Vanessa dziewczyna Victora
- Cześć jestem Catherine
- Hej - Uśmiechnęła się słodko,co w skojarzeniu z blondynką niezbyt fajnie jej się kojarzyło
- Mamo upiekłam ciasta i już tu ci kładę - Wyjęła z torby foliowej dwa ciasta zawinięte w folię aluminiową i położyła na stół
- Dziękuję córeczko, dziewczynki a może pokroicie ciasta a ja zaniosę jedzenie do salonu? - Zaproponowała
- Dobrze
Gdy już wszystko było na stole wigilia zaczęła się jak w każdym domu, później było dzielenie się opłatkiem.
- Wybacz,ale chyba nie wybijesz mi z głowy tych zdrobnień a więc Cathuś życzę ci wszystkiego najlepszego,
powodzenia w pracy i spełnienia marzeń - Podszedł do niej Bill i przełamał się opłatkiem
- Dziękuję Tobie życzę znalezienia swojej drugiej połowy,samych sukcesów i wszystkiego co najlepsze -
Uśmiechnęła się
- Dziękuję bardzo
- W takim razie siadajcie do stołu - Zawołał ich tata,bo jako jedyni jeszcze stali mimo,że nie było już z czym
- Tak tak już idziemy - Odpowiedział Bill
Cały wieczór minął im spokojnie,Catherine przypomniała Billowi że prezenty są w bagażniku jego auta. Włożyli na siebie płaszcze i wyszli potajemnie.
- Zaraz będę się zbierał,nie chciałbym być nieproszonym gościem
- Przecież nie przeszkadzasz,gdyby tak było moi rodzice pewnie by nie byli tak zadowoleni jak są
- Może masz rację - Otworzył bagażnik,by mogła zabrać prezenty
- Dzięki - Posłała mężczyźnie uśmiech - A to...dla Ciebie - Wyciągnęła z dużej torby paczkę z prezentem
dla Billa.
- Nie musiałaś,ale dziękuję-Zajrzał do torebki z prezentem
- Pomyślałam,że ci się przyda
- Tak się okazało,że ja też mam coś dla ciebie...Uwaga,kupiłem ci taki rozmiar jaki uważam że nosisz
- Co to takiego? - Przez myśl przeszło jej wiele głupich pomysłów
- Sama zobacz
- To naprawdę dla mnie? jest piękna - Gdy wyjęła swój prezent jej oczom ukazała się sukienka z długim rękawem przed kolano
- Sam wybierałem,więc liczyłem że nie będzie ci się podobała
- Skąd jest świetna
- Jeszcze prezenty dla twojej rodziny
- No tak,z tego wszystkiego zapomniałabym
- Ja tu poczekam,wracasz ze mną czy zostajesz?
- Wiesz...Od tak dawna nie byłam w domu,że chyba zostanę...
- Nie ma sprawy,jeszcze tu trochę postoję mogę? - Zwrócił się do Cath
- Oczywiście wiesz mam ochotę tu z Tobą posiedzieć - Bill uśmiechnął się na to co powiedziała
- Idź daj prezenty rodzinie i przychodź
- Dobrze dziękuję za prezent - Pocałowała go w policzek i zniknęła za dużymi drzwiami wejściowymi
Weszła do ciepłego pomieszczenia i z uśmiechem rozdawała prezenty,wszyscy obecni ucieszyli się na ich widok.
Ona także dostała i oznajmiła,że wychodzi do Billa ponieważ czeka na zewnątrz.
- Słucham? dlaczego na zewnątrz niech nie stoi na takim zimnie zaproś go tu do nas - Odpowiedziała mama
- Chce już jechać...
- Będzie nam bardzo miło,gdy zostanie jeszcze trochę
- Okej wyjdę i powiem mu o tym
Palił papierosa i czekał na Catherine,wyszła proponując mu aby jeszcze został.
- Nie wiem czy powinienem
- Mama zapraszała a jej się nie odmawia - Uśmiechnęła się
- Dobrze,może chcesz...? - Wyciągnął paczkę papierosów i chciał podać jej jednego
- Dziękuję,nie palę
- Dobrze robisz,nie dostaniesz przynajmniej raka
- Oj różnie to może być,podobno nie tylko od papierosów można go dostać teraz te wszystkie polepszacze w żywności też pewnie go z czasem spowodują
- Na pewno - Posłała mu uśmiech
- Lubię gdy się uśmiechasz
- Dlaczego? - Spytała chcąc wciąż ciągnąć rozmowę
- Ponieważ widać,że uśmiechasz się szczerze,a nie jak niektóre sztucznie
- Cieszy mnie to
- Jest ci aż tak gorąco?
- W jakim sensie?
- W takim,że nie założyłaś rękawiczek i dłonie ci zmarzły
- Nic mi nie będzie - Rzekła
- Nic nic a później będziesz chorowała,daj - Wskazał na jej dłonie
Posłuchała się blondyna i wyciągnęła w jego stronę dłonie,on skończył palić po czym energicznie zaczął pocierać jej dłonie o swoje,gdy dało to mały skutek zaproponował,by założyła rękawiczki.
- Gdzie masz rękawiczki? przecież nie mogę pozwolić na twoje zmarznięcie o i kaptur na głowę..Ech panno Hall nie dbasz o zdrowie
- Gdzieś powinnam mieć... - Speszyła się,gdy trzymał przed nią ciepłe skórzane rękawiczki
- Nie gadaj tyle tylko zakładaj - Udawał oburzenie
- Dobrze proszę pana,niech pan się tak nie denerwuje, dzięki
- A wywiad?
- Co wywiad?
- Kiedy się ukaże?
- A wiesz,pewnie już niedługo...A co,chciałbyś wybrać fotki do niego? - Zaśmiała się cicho
- Być może... szkoda że nie ma śniegu,moglibyśmy urządzić bitwę na śnieżki... - Przysunął się bliżej
do dziennikarki,stali akurat naprzeciwko siebie,już mało brakowało a pocałowałby Cath był niebezpiecznie
blisko gdy...
- Idziecie już czy wyjeżdżacie? - Nagle usłyszeli głos brata Catherine który wyjrzał zza drzwi.
- Idzieemy,chodź Bill,po nocy nie będziesz przecież jechał,jesteśmy znów - Odezwała się wchodząc do środka
- Catherine to zmarżluszek ,nie zakłada czapki i rękawiczek - Zażartował Bill
- No wiesz? na mnie skarżysz? - Dla żartu klepnęła go lekko w klatę
- To bolało...
- Bo miało boleć! - Krzyknęła
- Widzę,że dobrze się bawicie razem - Odezwała się Vanessa
- Tylko trochę - Uśmiechnęła się Cath
- Dobra...Już po 22 może...Odwiozę cię? - Zwrócił się Victor do Vanessy
- To już tak późno?
- Raczej - Uśmiechnął się chłopak
- To przepraszam zasiedziałam się,to przez tą miłą i rodzinną atmosferę dobranoc
- Dobranoc - Odpowiedział Paul
Bill dzięki uprzejmości Cath oraz jej rodziców mógł u nich przenocować.Do późna oglądali jakiś film,
najbardziej była nim zainteresowana Catherine,nagle usłyszeli dźwięk przekręcania klucza w zamku,oboje
odwrócili wzrok w tamtą stronę.
- Co tak późno? - Spytała Catherine
- Zostałem jeszcze u Van
- Dobra, jutro będziesz się tłumaczył mamie
- Nie jestem dzieckiem !
- Ciszej rodzice śpią na górze
- Kiedy wreszcie sobie stąd pojedziesz,co? - Zwrócił się do swojej starszej siostry
- A już mnie wyganiasz?! - Podniosła głos
- Spokojnie Cath - Odezwał się Bill gładząc ramię młodej kobiety
- Właśnie zabieraj swojego chłopaka i...Jutro ma cię tu nie być - Powiedział przez zęby i wbiegł po schodach na górę
- Często się tak kłócicie? - Spytał blondyn
- Z reguły nie,ponieważ przebywam cały czas tam...Nie chcę mu matkować,ale jak ja byłam w jego wieku to na mniej mi pozwalali - Oburzyła się
- Ponieważ jesteś dziewczyną
- A co to ma do tego?
- To,że jacyś napaleńcy mogliby cię złapać i coś złego zrobić,nie pomyślałaś wtedy o tym?
- Dobrze,zapomnijmy o tym - Odetchnęła głęboko - Chce ci się kończyć ten film?
- Nie bardzo
- Okej to chodź,pokażę ci gdzie masz swój tymczasowy pokój do spania tam jest już świeża pościel,tylko się położyć i spać - Uśmiechnęła się
- Nie wiem,czy będę mógł
- Dlaczego?
- Bo ciebie nie będzie przy mnie
- Po co ja cię ze sobą zabrałam - Pokręciła przecząco głową przy tym się uśmiechając
Leżał w łóżku,księżyc świecący mu prosto w oczy,oślepiał go.Niechętnie wstał i zaciągnął rolety w swoim dawnym pokoju nie mógł uwierzyć,że mama jeszcze go nie przemeblowała.
Przybierał różne pozycje do snu,ale w żaden sposób nie potrafił zasnąć,wziął telefon komórkowy w dłoń,spojrzał która godzina,po czym znów odłożył go na czarny stolik.
Następnego dnia obudził się dość wcześnie,zanim zszedł na śniadanie ruszył pod prysznic zabierając ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy.
Gdy wszedł do kuchni rozległ się zapach świeżo zaparzonej kawy uśmiechnął się, widząc swoją mamę
jak krząta się w kuchni.
- Jakie zapachy - Przerwał Simone smażenie jajecznicy
- Musisz zjeść porządne śniadanie
- Wiem i dziękuję - Pocałował mamę w policzek - Co ci jest? coś cię boli?
- Nie,dlaczego pytasz?
- Jesteś smutna
- Gdzie się podziewa Bill powiedz mi, przecież prezenty mi go nie zastąpią
- Został,bo miał już zaproszenie od kogoś...
- Rozumiem...Dziewczyna go zaprosiła ?
- Niby nie jest jego dziewczyną,ale w końcu go o to spytam,jak jest między nimi - Tom zjadł śniadanie i wyszedł się przejść po okolicy.Zauważyła go jakaś dziewczyna i natychmiast zaczęła za nim wołać.
Brunetka wróciła do domu,zimny wiatr wiał jej w twarz więc szybko pożałowała,że w ogóle wysiadła z ogrzewanego auta na takie zimno.Szybkim krokiem weszła do klatki schodowej i pobiegła na górę do swojego mieszkania,by otwierając drzwi poczuć zapach ciast które właśnie stygły.
Było około godziny dziewiątej trzydzieści,gdy zaczęła się pakować do domu,niby nie miała daleko bo tylko około stu kilometrów,ale chciała być z nimi przez całe święta.
Zabrała swój czarny długi sweter zapinany na duże guziki,lubiła go nosić gdyż był ciepły,kilka bluzek i dwie
pary spodni,nie zamierzała się bardzo elegancko ubierać,ale na wszelki wypadek wzięła ze sobą
ulubioną fioletową bluzkę która na środku miała kokardę,była prosta w kroju,ale Cath ją lubiła.
Gdy kończyła się pakować usłyszała dźwięk przychodzącego sms'a,wzięła z kanapy telefon i odczytała wiadomość.
"Dzień dobry Pani.Chciałbym się dowiedzieć,o której mam Panią zawieźć do rodziców.Muszę wiedzieć wcześniej aby się nie spóźnić,proszę o odpowiedź" - Odczytała i rozbawił ją sms,który był od nikogo innego jak od Billa.
" Dzień dobry,a dlaczego tak oficjalnie hm? :D A co do wyjazdu,to nie musimy się spieszyć,trafimy tam na czas."- Odpisała
"A na którą umówiłaś się na kolację wigilijną? " - Odpisał
" Na osiemnastą"
" Dobrze,więc przyjadę po ciebie"
" Dziękuję" - Odpisała po raz kolejny i z niewiadomego powodu uśmiechała się do wyświetlacza telefonu,czuła się jakby była nastolatką,może to właśnie on sprawiał że czuła się kilka lat młodziej?
Gdy nadeszła godzina siedemnasta ściemniło się na zewnątrz a młoda kobieta mimo tego,że będą pyszności u niej w domu zajrzała do lodówki,zrobiła sobie jedną kanapkę z indykiem i zaczęła jeść gdyż głód dał jej się we znaki.
Stresował się strasznie,czuł dziwny ścisk w żołądku.Nie stresowało go spotkanie z Catherine ale to,
kogo tam zobaczy a mianowicie rodzinę dziennikarki.Wyobrażał sobie różne rzeczy na temat jej rodziny
że rodzice będą tak sztywni,że nawet zażartować będzie nie na miejscu,był po prostu pełen obaw.
Mimo wszystko,zamiast t-shirtu włożył koszulę aby być eleganckim jak to w Wigilię.
Wziął klucze od swojego auta,włożył kurtkę i już był gotowy.
Odpalił silnik i ruszył w drogę,nie zdążył zauważyć,jak już był pod jej blokiem.
Zamknął auto i zadzwonił pod numer 23,by po chwili usłyszeć dźwięk otwieranych drzwi od domofonu.
Wszedł i udał się na górę, zapukał w eleganckie brązowe drzwi w których po chwili stanęła Cath.
- Cześć Bill - Przywitała mężczyznę z uśmiechem
- Cześć Catherine - Odwzajemnił uśmiech - Mmm co tak ładnie pachnie?
- To ciasta właśnie je pakuję - Uśmiech nie schodził jej z twarzy
- Tak w ogóle dziękuję za zaproszenie
- Nie ma za co,dobrze już włożyłam te ciasta i..chyba możemy się już zbierać - Powiedziała Catherine
- Oczywiście,pojedziemy moim dobrze?
- Jeśli chcesz,dlaczego nie? - Kolejny raz posłała mu uśmiech
Zanim podeszła,by wziąć swój płaszcz Bill wyprzedził ją i włożył jej go na ramiona.
- Dziękuję - On się tylko uśmiechnął,po czym wyszli z mieszkania.
Gdy znaleźli się na dole,Bill podszedł do drzwi od strony pasażera i otworzył Catherine drzwi,sam wsiadł chwilę później
- Czuję się jak księżniczka...
- Staram się - Odpalił silnik.
Jechali minimalną prędkością w ciszy. Młoda kobieta przetarła skórzaną rękawiczką szybę i
przyglądała się mijającej ich drodze.
- Nie jest ci zimno? - Z zamyślenia wyrwał ją lekko zachrypnięty głos blondyna
- Nie,ale miło że pytasz - Odwróciła głowę w jego stronę
- Wracając do tego,że jedziemy do twojej rodziny...Gdy miałem kiedyś dziewczynę ona nawet nie
chciała mnie zaprosić...
- Dlaczego?
- Nie mam pojęcia...Wybacz,możemy o tym nie rozmawiać ? - Spojrzał na nią przez chwilę a ona skinęła tylko głową , na znak że się zgadza.
Catherine czuła,że im dłużej będą się widywać tym łatwiej mu będzie przełamać skrytość i będą mogli ze sobą rozmawiać o wszystkim.Włączył radio,nie było nastawione zbyt głośno,więc nie przeszkadzało nawet w jeździe kolędy rozbrzmiewały z głośnika.Oczy zaczęły strasznie piec Cath,przymknęła powieki a że w aucie było włączone ogrzewanie po chwili zasnęła.
Obudziła się dopiero,gdy byli na miejscu,wcześniej powiedziała gdzie ma się kierować i wreszcie dotarli.
- Jesteśmy - Uśmiechnął się do Catherine
- To już? a tak bardzo wygodnie mi się spało
- Miło mi to słyszeć,to co wysiadamy?
- Tak - Wysiadł po czym otworzył jej drzwi
- Jejku Bill,jak ty mnie zaskakujesz
- Nie zaskakuję,po prostu taki jestem - Gdy zamknął auto Catherine zadzwoniła dzwonkiem do drzwi,które
po chwili otworzył wysoki długowłosy brunet.
- Hej Victor - Weszła do środka a za nią Bill
- Cześć siostra
- Cześć jestem Bill - Uścisnął mu dłoń
- Cześć,Victor - Odwzajemnił uścisk
- A gdzie mama? - Spytała brunetka
- Zaraz przyjdzie,jest w kuchni - Odpowiedział jej brat
- Tato cześć - Uśmiechnęła się do swojego taty
- Cześć kruszyno moja - Przytulił ją
- Dobry wieczór Panu,mam na imię Bill
- Dobry wieczór jestem Paul - Odpowiedział tata młodej kobiety
- A gdzie ta twoja dziewczyna ? - Spytała dziennikarka swojego brata
- Z mamą
- Aha to ja tam pójdę, a wy mężczyźni porozmawiajcie sobie - Puściła oczko do Billa i zniknęła im
z pola widzenia
Weszła po cichu do kuchni,jej mama i nieznajoma jej dotąd długowłosa jasnowłosa blondynka o czymś rozmawiały i były odwrócone tyłem do drzwi.Catherine widząc blondynkę uśmiechnęła się tylko i chrząknęła przerywając im, obie się odwróciły.
- Witaj mamo - Przytuliła rodzicielkę
- Cath jak dobrze,że cię widzę - Ucałowała córkę w policzek- Pozwól,że ci przedstawię,to jest Vanessa dziewczyna Victora
- Cześć jestem Catherine
- Hej - Uśmiechnęła się słodko,co w skojarzeniu z blondynką niezbyt fajnie jej się kojarzyło
- Mamo upiekłam ciasta i już tu ci kładę - Wyjęła z torby foliowej dwa ciasta zawinięte w folię aluminiową i położyła na stół
- Dziękuję córeczko, dziewczynki a może pokroicie ciasta a ja zaniosę jedzenie do salonu? - Zaproponowała
- Dobrze
Gdy już wszystko było na stole wigilia zaczęła się jak w każdym domu, później było dzielenie się opłatkiem.
- Wybacz,ale chyba nie wybijesz mi z głowy tych zdrobnień a więc Cathuś życzę ci wszystkiego najlepszego,
powodzenia w pracy i spełnienia marzeń - Podszedł do niej Bill i przełamał się opłatkiem
- Dziękuję Tobie życzę znalezienia swojej drugiej połowy,samych sukcesów i wszystkiego co najlepsze -
Uśmiechnęła się
- Dziękuję bardzo
- W takim razie siadajcie do stołu - Zawołał ich tata,bo jako jedyni jeszcze stali mimo,że nie było już z czym
- Tak tak już idziemy - Odpowiedział Bill
Cały wieczór minął im spokojnie,Catherine przypomniała Billowi że prezenty są w bagażniku jego auta. Włożyli na siebie płaszcze i wyszli potajemnie.
- Zaraz będę się zbierał,nie chciałbym być nieproszonym gościem
- Przecież nie przeszkadzasz,gdyby tak było moi rodzice pewnie by nie byli tak zadowoleni jak są
- Może masz rację - Otworzył bagażnik,by mogła zabrać prezenty
- Dzięki - Posłała mężczyźnie uśmiech - A to...dla Ciebie - Wyciągnęła z dużej torby paczkę z prezentem
dla Billa.
- Nie musiałaś,ale dziękuję-Zajrzał do torebki z prezentem
- Pomyślałam,że ci się przyda
- Tak się okazało,że ja też mam coś dla ciebie...Uwaga,kupiłem ci taki rozmiar jaki uważam że nosisz
- Co to takiego? - Przez myśl przeszło jej wiele głupich pomysłów
- Sama zobacz
- To naprawdę dla mnie? jest piękna - Gdy wyjęła swój prezent jej oczom ukazała się sukienka z długim rękawem przed kolano
- Sam wybierałem,więc liczyłem że nie będzie ci się podobała
- Skąd jest świetna
- Jeszcze prezenty dla twojej rodziny
- No tak,z tego wszystkiego zapomniałabym
- Ja tu poczekam,wracasz ze mną czy zostajesz?
- Wiesz...Od tak dawna nie byłam w domu,że chyba zostanę...
- Nie ma sprawy,jeszcze tu trochę postoję mogę? - Zwrócił się do Cath
- Oczywiście wiesz mam ochotę tu z Tobą posiedzieć - Bill uśmiechnął się na to co powiedziała
- Idź daj prezenty rodzinie i przychodź
- Dobrze dziękuję za prezent - Pocałowała go w policzek i zniknęła za dużymi drzwiami wejściowymi
Weszła do ciepłego pomieszczenia i z uśmiechem rozdawała prezenty,wszyscy obecni ucieszyli się na ich widok.
Ona także dostała i oznajmiła,że wychodzi do Billa ponieważ czeka na zewnątrz.
- Słucham? dlaczego na zewnątrz niech nie stoi na takim zimnie zaproś go tu do nas - Odpowiedziała mama
- Chce już jechać...
- Będzie nam bardzo miło,gdy zostanie jeszcze trochę
- Okej wyjdę i powiem mu o tym
Palił papierosa i czekał na Catherine,wyszła proponując mu aby jeszcze został.
- Nie wiem czy powinienem
- Mama zapraszała a jej się nie odmawia - Uśmiechnęła się
- Dobrze,może chcesz...? - Wyciągnął paczkę papierosów i chciał podać jej jednego
- Dziękuję,nie palę
- Dobrze robisz,nie dostaniesz przynajmniej raka
- Oj różnie to może być,podobno nie tylko od papierosów można go dostać teraz te wszystkie polepszacze w żywności też pewnie go z czasem spowodują
- Na pewno - Posłała mu uśmiech
- Lubię gdy się uśmiechasz
- Dlaczego? - Spytała chcąc wciąż ciągnąć rozmowę
- Ponieważ widać,że uśmiechasz się szczerze,a nie jak niektóre sztucznie
- Cieszy mnie to
- Jest ci aż tak gorąco?
- W jakim sensie?
- W takim,że nie założyłaś rękawiczek i dłonie ci zmarzły
- Nic mi nie będzie - Rzekła
- Nic nic a później będziesz chorowała,daj - Wskazał na jej dłonie
Posłuchała się blondyna i wyciągnęła w jego stronę dłonie,on skończył palić po czym energicznie zaczął pocierać jej dłonie o swoje,gdy dało to mały skutek zaproponował,by założyła rękawiczki.
- Gdzie masz rękawiczki? przecież nie mogę pozwolić na twoje zmarznięcie o i kaptur na głowę..Ech panno Hall nie dbasz o zdrowie
- Gdzieś powinnam mieć... - Speszyła się,gdy trzymał przed nią ciepłe skórzane rękawiczki
- Nie gadaj tyle tylko zakładaj - Udawał oburzenie
- Dobrze proszę pana,niech pan się tak nie denerwuje, dzięki
- A wywiad?
- Co wywiad?
- Kiedy się ukaże?
- A wiesz,pewnie już niedługo...A co,chciałbyś wybrać fotki do niego? - Zaśmiała się cicho
- Być może... szkoda że nie ma śniegu,moglibyśmy urządzić bitwę na śnieżki... - Przysunął się bliżej
do dziennikarki,stali akurat naprzeciwko siebie,już mało brakowało a pocałowałby Cath był niebezpiecznie
blisko gdy...
- Idziecie już czy wyjeżdżacie? - Nagle usłyszeli głos brata Catherine który wyjrzał zza drzwi.
- Idzieemy,chodź Bill,po nocy nie będziesz przecież jechał,jesteśmy znów - Odezwała się wchodząc do środka
- Catherine to zmarżluszek ,nie zakłada czapki i rękawiczek - Zażartował Bill
- No wiesz? na mnie skarżysz? - Dla żartu klepnęła go lekko w klatę
- To bolało...
- Bo miało boleć! - Krzyknęła
- Widzę,że dobrze się bawicie razem - Odezwała się Vanessa
- Tylko trochę - Uśmiechnęła się Cath
- Dobra...Już po 22 może...Odwiozę cię? - Zwrócił się Victor do Vanessy
- To już tak późno?
- Raczej - Uśmiechnął się chłopak
- To przepraszam zasiedziałam się,to przez tą miłą i rodzinną atmosferę dobranoc
- Dobranoc - Odpowiedział Paul
Bill dzięki uprzejmości Cath oraz jej rodziców mógł u nich przenocować.Do późna oglądali jakiś film,
najbardziej była nim zainteresowana Catherine,nagle usłyszeli dźwięk przekręcania klucza w zamku,oboje
odwrócili wzrok w tamtą stronę.
- Co tak późno? - Spytała Catherine
- Zostałem jeszcze u Van
- Dobra, jutro będziesz się tłumaczył mamie
- Nie jestem dzieckiem !
- Ciszej rodzice śpią na górze
- Kiedy wreszcie sobie stąd pojedziesz,co? - Zwrócił się do swojej starszej siostry
- A już mnie wyganiasz?! - Podniosła głos
- Spokojnie Cath - Odezwał się Bill gładząc ramię młodej kobiety
- Właśnie zabieraj swojego chłopaka i...Jutro ma cię tu nie być - Powiedział przez zęby i wbiegł po schodach na górę
- Często się tak kłócicie? - Spytał blondyn
- Z reguły nie,ponieważ przebywam cały czas tam...Nie chcę mu matkować,ale jak ja byłam w jego wieku to na mniej mi pozwalali - Oburzyła się
- Ponieważ jesteś dziewczyną
- A co to ma do tego?
- To,że jacyś napaleńcy mogliby cię złapać i coś złego zrobić,nie pomyślałaś wtedy o tym?
- Dobrze,zapomnijmy o tym - Odetchnęła głęboko - Chce ci się kończyć ten film?
- Nie bardzo
- Okej to chodź,pokażę ci gdzie masz swój tymczasowy pokój do spania tam jest już świeża pościel,tylko się położyć i spać - Uśmiechnęła się
- Nie wiem,czy będę mógł
- Dlaczego?
- Bo ciebie nie będzie przy mnie
- Po co ja cię ze sobą zabrałam - Pokręciła przecząco głową przy tym się uśmiechając
Leżał w łóżku,księżyc świecący mu prosto w oczy,oślepiał go.Niechętnie wstał i zaciągnął rolety w swoim dawnym pokoju nie mógł uwierzyć,że mama jeszcze go nie przemeblowała.
Przybierał różne pozycje do snu,ale w żaden sposób nie potrafił zasnąć,wziął telefon komórkowy w dłoń,spojrzał która godzina,po czym znów odłożył go na czarny stolik.
Następnego dnia obudził się dość wcześnie,zanim zszedł na śniadanie ruszył pod prysznic zabierając ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy.
Gdy wszedł do kuchni rozległ się zapach świeżo zaparzonej kawy uśmiechnął się, widząc swoją mamę
jak krząta się w kuchni.
- Jakie zapachy - Przerwał Simone smażenie jajecznicy
- Musisz zjeść porządne śniadanie
- Wiem i dziękuję - Pocałował mamę w policzek - Co ci jest? coś cię boli?
- Nie,dlaczego pytasz?
- Jesteś smutna
- Gdzie się podziewa Bill powiedz mi, przecież prezenty mi go nie zastąpią
- Został,bo miał już zaproszenie od kogoś...
- Rozumiem...Dziewczyna go zaprosiła ?
- Niby nie jest jego dziewczyną,ale w końcu go o to spytam,jak jest między nimi - Tom zjadł śniadanie i wyszedł się przejść po okolicy.Zauważyła go jakaś dziewczyna i natychmiast zaczęła za nim wołać.
poniedziałek, 13 stycznia 2014
3. "Dziękuję,że się tak dla mnie poświęcasz "
Odc.3
Zbliżała się Wigilia,został do niej tylko tydzień.Brunetka siedziała w pokoju,zastanawiając się co będzie gdy zobaczą nieszczęsne zdjęcia.
" Zabije mnie,normalnie mnie zabije " - Siedziała zapatrzona w jeden punkt,z zamyślenia wyrwał ją
dzwoniący telefon komórkowy,odebrała.
- Słucham? - Spytała głosem zupełnie bez życia
- Cześć Catherinko nie odzywasz się w ogóle do nas,tak bardzo praca Cię pochłania? - W słuchawce usłyszała głos swojej mamy
- Cześć mamo,zapomniałam o was bardzo przepraszam - Rzekła zrezygnowanym głosem
- W pracy coś nie tak?
- Tak jakby,ale poradzę sobie
- Oj biedna moja,dzwonię by spytać czy spędzisz z nami Wigilię i dwa dni świąt będą same pyszności
- Założę się,że będę spędzać te dni sama,więc...Zgoda - Głos jej się od razu zmienił na weselszy
- To się cieszę córeczko kolację wigilijną zaczynamy,jak zawsze o tej samej porze
- Dobrze postaram się być na czas oobiecuję
- Dobrze cieszę się
- A Victor też będzie?
- Oczywiście,dlaczego miałoby go nie być ?
- Na przykład dziewczyna go może zabrać do siebie albo coś
- Twój brat jedynie mógłby przywieźć ją do nas
- Z resztą zadzwonię do niego i sama się dowiem
- Proszę bardzo,dobrze kończę już porozmawiamy jak przyjedziesz,jeśli masz jakąś osobę towarzyszącą to weź ją ze sobą będzie nam miło - Rzekła z radością w głosie jej mama
- Wątpię,żebym kogoś miała...
- Jak Cię już nie pilnujemy z tatą,to na pewno kogoś tam masz
- Myśl co chcesz...
- W każdym razie jeśli jest ktoś,to zapraszam was oboje
- Dobrze dobrze pa pa kończę całuski - Rozłączyła się
Po kilku minutach wybrała numer do swojego młodszego brata,odebrał po kilku sygnałach.
- Hej zdziwiłem się,kto do mnie dzwoni... - Rzekł z ironią
- Ja a kto - Odpowiedziała
- Chciałaś coś?
- Tak,podobno masz przyjechać do domu ze swoją dziewczyną która to?
- Dobrze słyszałaś,to Jessica nie znasz jej ponieważ zapoznałem ją na wakacjach
- No tak a pracujesz gdzieś? - Zupełnie nie miała z nim tematu do rozmowy
- Tak się składa,że nie ale nieważne
- Chętnie poznam tą Jessicę,mam nadzieję że nie jest pustą lalą?
- No wiesz!? - Oburzył się,słyszała to doskonale
- Wyluzuj,bo ci żyłka pęknie...
- Bywasz denerwująca,dobra...jak ci tam jest w tym Los Angeles?
- Całkiem dobrze dziękuję - Porozmawiali chwilę i rozłączyła się
" Kogo ja niby wytrzasnę w tydzień? Ech ta mama mogłaby sobie darować osobę towarzyszącą" - Myślała brunetka
Leżał na kanapie w salonie obracając w dłoniach swój telefon,miał przy tym zamknięte powieki zwyczajnie odpoczywał,po "bieganiu" w centrum handlowym za prezentami.Wolał mieć wszystko wcześniej przygotowane.
Poczuł wibracje telefonu,nie zareagował gdyż myślał że to tylko sms,jednak to nie była tylko wiadomość tekstowa, ktoś dzwonił.
Przeczytał wiadomość z poczty głosowej : " Catherine dzwoniła dziś o 18:01 ale nie zostawiła wiadomości."
Odetchnął głęboko i zaraz wybrał numer młodej dziennikarki,odebrała po dwóch sygnałach.
- Cześć Bill.
- Cześć Catherinuś
- Słucham? - Zaskoczyła ją tak luźna odzywka ze strony Billa
- Przepraszam,za dużo sobie pozwoliłem Catherine?
- Nie,nic nie szkodzi - Uśmiechnęła się pod nosem
- Cieszę się
- Mam do Ciebie takie pytanie,masz może czas...
- Kiedy?
- W...Wigilię? - Po drugiej stronie usłyszała ciszę - Halo Bill jesteś tam jeszcze?
- Jestem jestem,tylko mnie zaskoczyłaś tą propozycją
- Aha dobra nie masz czasu? rozumiem to
- Nie o to chodzi,tylko co na to twoja rodzina?
- Mama by się ucieszyła,o przepraszam pewnie będziecie chcieli zaprosić swoich rodziców
tutaj ale ja czasami nie myślę - Zachichotała cichutko
- Na razie nie mamy planów co do wyjazdu,jak coś to wyślę Toma z prezentami i jakoś to będzie
- Nie mogę odrywać Cię od rodzinnego spotkania pojadę tam sama
- Absolutnie nie oderwiesz,fajnie by było poznać twoją rodzinę
- Niemożliwe,czy to znaczy że się zgadzasz?
- Tak - Odpowiedział,słyszał w głosie Catherine radość
- Dziękuję,że się tak dla mnie poświęcasz
- To dla mnie nic takiego
- Dobrze,kończę już cześć
- Cześć
Tom jak zwykle musiał o wszystko wypytać,co gdzie, jak i z kim tak było i tym razem.
- Co ci się tak mordka cieszy?
- A nic,słuchaj koniecznie muszę jechać z tobą do rodziców?
- Tak a co?
- Ponieważ mam inne plany
- Jakie? - Westchnął starszy z nich
- Catherine zaprosiła mnie do siebie na święta
- To pojedziesz na drugi dzień świąt i tyle
- Tylko że zaprosiła mnie na Wigilię
- Ty? z nią w Wigilię? pewnie sam na sam? - Zdziwił się
- Niee do jej rodziców jedziemy
- Cóż...Pomyśl tylko o naszej mamie i Gordonie
- Wręczysz rodzicom prezent ode mnie i przeprosisz...
- Jak chcesz
- Dzięki - Uśmiechnął się
Następnego dnia Catherine wybrała się po prezenty dla rodziny i...Właśnie nie miała pojęcia czy kupić coś Billowi,czy nie.
Nawet nie była do końca pewna,czy są chociażby znajomymi,ale zaryzykowała weszła do perfumerii,sprzedawczyni jej doradziła i wyszła z wodą toaletową marki "Pacco Rabanne" i napisała wiadomość do Gabi.
"Hej Gabi kupiłam prezenty rodzicom,bratu Tobie również a Billowi wodę toaletową jakiej marki to mało ważne"
" Hej a Billowi po co? " - Odpisała Gabrielle
" Na znak,że o nim pamiętam i na przeprosiny gdy zobaczy te zdjęcia które na pewno znajdą się w gazecie"
Młoda kobieta kupiła mamie książkę,ponieważ lubi czytać i elegancką torebkę,tacie ciepły sweter i e-papieros wraz z olejkami,bratu płytę ulubionego metalowego zespołu i czekoladki a dla Gabi dwudniowy karnet do SPA i kolczyki.
"To chyba wszystko " - Pomyślała obładowana paczkami wsiadła do swojego auta i wróciła do domu.
Stał przed domem,paląc papierosa mróz był lekko zauważalny,gdyż na szybach aut pojawił się szron.
Nie zważał na to,gdyż dostarczenie nikotyny było ważniejsze,czas wlókł mu się niemiłosiernie.
Planowała co by tu zrobić do jedzenia,mimo że mieszkała sama przecież musiała coś upiec czy zrobić jakąś sałatkę.
Wygrzebała z szafki w kuchni gruby zeszyt z przepisami od mamy i zaczęła je czytać.
W rezultacie miała do zrobienia dwa ciasta,bo żadna sałatka ją nie przekonała.
Dzień przed wyjazdem upiekła sernik i keks,przy okazji spotkała się na chwilę z Gabi,gdyż nie bardzo miała czas.
"Cześć Gabi,chciałam Ci wręczyć prezent,spotkamy się gdzieś? "
"Jasne " - Odpisała i zaczęła pakować prezent dla swojej przyjaciółki
" To może za pół godziny się zobaczymy?"
" Okej" - Odpisała Gabi
Ze względu na to,że była dopiero dziewiąta rano,bez problemu spotkały się przed centrum handlowym
dwudziestodwulatka już czekała na brunetkę.
- Cześć kochana - Uśmiechnęła się szeroko czerwonowłosa
- Cześć Gabi - Przytuliły się do siebie,całując w policzek.
- Jak tam u ciebie przed Wigilią?
- Właściwie dwa ciasta już gotowe,mam nadzieję,że się nie zestarzeją - Uśmiechnęła się Cath
- Na pewno nie,proszę,jeśli się spieszysz to oto prezent dla ciebie - Wręczyła młodej kobiecie
średniej wielkości paczkę i uśmiechnęła się
- A to da ciebie,mam nadzieję że się ucieszysz - Odpowiedziała Catherine wręczając prezent przyjaciółce
- Dziękuję - Nie wykazała jednak entuzjazmu,gdy zobaczyła co dostała
- Nie wiedziałam co ci kupić,jeśli nie trafiłam w twój gust,to przepraszam...A tymczasem spieszę się pa porozmawiamy jak wrócę od rodziców okej?
- Dobrze to cześć
Tymczasem Catherine wsiadła do swojego auta i odjechała,miała pewien wyrzut sumienia,że nie miała pomysłu na lepszy prezent,na taki który by ucieszył Gabriellę.
W sumie kolczyki które jej podarowała były ze złota a karnetu do SPA pewnie nie będzie miała jak wykorzystać no chyba,że zapozna w święta jakiegoś faceta wtedy weźmie go ze sobą.
Zbliżała się Wigilia,został do niej tylko tydzień.Brunetka siedziała w pokoju,zastanawiając się co będzie gdy zobaczą nieszczęsne zdjęcia.
" Zabije mnie,normalnie mnie zabije " - Siedziała zapatrzona w jeden punkt,z zamyślenia wyrwał ją
dzwoniący telefon komórkowy,odebrała.
- Słucham? - Spytała głosem zupełnie bez życia
- Cześć Catherinko nie odzywasz się w ogóle do nas,tak bardzo praca Cię pochłania? - W słuchawce usłyszała głos swojej mamy
- Cześć mamo,zapomniałam o was bardzo przepraszam - Rzekła zrezygnowanym głosem
- W pracy coś nie tak?
- Tak jakby,ale poradzę sobie
- Oj biedna moja,dzwonię by spytać czy spędzisz z nami Wigilię i dwa dni świąt będą same pyszności
- Założę się,że będę spędzać te dni sama,więc...Zgoda - Głos jej się od razu zmienił na weselszy
- To się cieszę córeczko kolację wigilijną zaczynamy,jak zawsze o tej samej porze
- Dobrze postaram się być na czas oobiecuję
- Dobrze cieszę się
- A Victor też będzie?
- Oczywiście,dlaczego miałoby go nie być ?
- Na przykład dziewczyna go może zabrać do siebie albo coś
- Twój brat jedynie mógłby przywieźć ją do nas
- Z resztą zadzwonię do niego i sama się dowiem
- Proszę bardzo,dobrze kończę już porozmawiamy jak przyjedziesz,jeśli masz jakąś osobę towarzyszącą to weź ją ze sobą będzie nam miło - Rzekła z radością w głosie jej mama
- Wątpię,żebym kogoś miała...
- Jak Cię już nie pilnujemy z tatą,to na pewno kogoś tam masz
- Myśl co chcesz...
- W każdym razie jeśli jest ktoś,to zapraszam was oboje
- Dobrze dobrze pa pa kończę całuski - Rozłączyła się
Po kilku minutach wybrała numer do swojego młodszego brata,odebrał po kilku sygnałach.
- Hej zdziwiłem się,kto do mnie dzwoni... - Rzekł z ironią
- Ja a kto - Odpowiedziała
- Chciałaś coś?
- Tak,podobno masz przyjechać do domu ze swoją dziewczyną która to?
- Dobrze słyszałaś,to Jessica nie znasz jej ponieważ zapoznałem ją na wakacjach
- No tak a pracujesz gdzieś? - Zupełnie nie miała z nim tematu do rozmowy
- Tak się składa,że nie ale nieważne
- Chętnie poznam tą Jessicę,mam nadzieję że nie jest pustą lalą?
- No wiesz!? - Oburzył się,słyszała to doskonale
- Wyluzuj,bo ci żyłka pęknie...
- Bywasz denerwująca,dobra...jak ci tam jest w tym Los Angeles?
- Całkiem dobrze dziękuję - Porozmawiali chwilę i rozłączyła się
" Kogo ja niby wytrzasnę w tydzień? Ech ta mama mogłaby sobie darować osobę towarzyszącą" - Myślała brunetka
Leżał na kanapie w salonie obracając w dłoniach swój telefon,miał przy tym zamknięte powieki zwyczajnie odpoczywał,po "bieganiu" w centrum handlowym za prezentami.Wolał mieć wszystko wcześniej przygotowane.
Poczuł wibracje telefonu,nie zareagował gdyż myślał że to tylko sms,jednak to nie była tylko wiadomość tekstowa, ktoś dzwonił.
Przeczytał wiadomość z poczty głosowej : " Catherine dzwoniła dziś o 18:01 ale nie zostawiła wiadomości."
Odetchnął głęboko i zaraz wybrał numer młodej dziennikarki,odebrała po dwóch sygnałach.
- Cześć Bill.
- Cześć Catherinuś
- Słucham? - Zaskoczyła ją tak luźna odzywka ze strony Billa
- Przepraszam,za dużo sobie pozwoliłem Catherine?
- Nie,nic nie szkodzi - Uśmiechnęła się pod nosem
- Cieszę się
- Mam do Ciebie takie pytanie,masz może czas...
- Kiedy?
- W...Wigilię? - Po drugiej stronie usłyszała ciszę - Halo Bill jesteś tam jeszcze?
- Jestem jestem,tylko mnie zaskoczyłaś tą propozycją
- Aha dobra nie masz czasu? rozumiem to
- Nie o to chodzi,tylko co na to twoja rodzina?
- Mama by się ucieszyła,o przepraszam pewnie będziecie chcieli zaprosić swoich rodziców
tutaj ale ja czasami nie myślę - Zachichotała cichutko
- Na razie nie mamy planów co do wyjazdu,jak coś to wyślę Toma z prezentami i jakoś to będzie
- Nie mogę odrywać Cię od rodzinnego spotkania pojadę tam sama
- Absolutnie nie oderwiesz,fajnie by było poznać twoją rodzinę
- Niemożliwe,czy to znaczy że się zgadzasz?
- Tak - Odpowiedział,słyszał w głosie Catherine radość
- Dziękuję,że się tak dla mnie poświęcasz
- To dla mnie nic takiego
- Dobrze,kończę już cześć
- Cześć
Tom jak zwykle musiał o wszystko wypytać,co gdzie, jak i z kim tak było i tym razem.
- Co ci się tak mordka cieszy?
- A nic,słuchaj koniecznie muszę jechać z tobą do rodziców?
- Tak a co?
- Ponieważ mam inne plany
- Jakie? - Westchnął starszy z nich
- Catherine zaprosiła mnie do siebie na święta
- To pojedziesz na drugi dzień świąt i tyle
- Tylko że zaprosiła mnie na Wigilię
- Ty? z nią w Wigilię? pewnie sam na sam? - Zdziwił się
- Niee do jej rodziców jedziemy
- Cóż...Pomyśl tylko o naszej mamie i Gordonie
- Wręczysz rodzicom prezent ode mnie i przeprosisz...
- Jak chcesz
- Dzięki - Uśmiechnął się
Następnego dnia Catherine wybrała się po prezenty dla rodziny i...Właśnie nie miała pojęcia czy kupić coś Billowi,czy nie.
Nawet nie była do końca pewna,czy są chociażby znajomymi,ale zaryzykowała weszła do perfumerii,sprzedawczyni jej doradziła i wyszła z wodą toaletową marki "Pacco Rabanne" i napisała wiadomość do Gabi.
"Hej Gabi kupiłam prezenty rodzicom,bratu Tobie również a Billowi wodę toaletową jakiej marki to mało ważne"
" Hej a Billowi po co? " - Odpisała Gabrielle
" Na znak,że o nim pamiętam i na przeprosiny gdy zobaczy te zdjęcia które na pewno znajdą się w gazecie"
Młoda kobieta kupiła mamie książkę,ponieważ lubi czytać i elegancką torebkę,tacie ciepły sweter i e-papieros wraz z olejkami,bratu płytę ulubionego metalowego zespołu i czekoladki a dla Gabi dwudniowy karnet do SPA i kolczyki.
"To chyba wszystko " - Pomyślała obładowana paczkami wsiadła do swojego auta i wróciła do domu.
Stał przed domem,paląc papierosa mróz był lekko zauważalny,gdyż na szybach aut pojawił się szron.
Nie zważał na to,gdyż dostarczenie nikotyny było ważniejsze,czas wlókł mu się niemiłosiernie.
Planowała co by tu zrobić do jedzenia,mimo że mieszkała sama przecież musiała coś upiec czy zrobić jakąś sałatkę.
Wygrzebała z szafki w kuchni gruby zeszyt z przepisami od mamy i zaczęła je czytać.
W rezultacie miała do zrobienia dwa ciasta,bo żadna sałatka ją nie przekonała.
Dzień przed wyjazdem upiekła sernik i keks,przy okazji spotkała się na chwilę z Gabi,gdyż nie bardzo miała czas.
"Cześć Gabi,chciałam Ci wręczyć prezent,spotkamy się gdzieś? "
"Jasne " - Odpisała i zaczęła pakować prezent dla swojej przyjaciółki
" To może za pół godziny się zobaczymy?"
" Okej" - Odpisała Gabi
Ze względu na to,że była dopiero dziewiąta rano,bez problemu spotkały się przed centrum handlowym
dwudziestodwulatka już czekała na brunetkę.
- Cześć kochana - Uśmiechnęła się szeroko czerwonowłosa
- Cześć Gabi - Przytuliły się do siebie,całując w policzek.
- Jak tam u ciebie przed Wigilią?
- Właściwie dwa ciasta już gotowe,mam nadzieję,że się nie zestarzeją - Uśmiechnęła się Cath
- Na pewno nie,proszę,jeśli się spieszysz to oto prezent dla ciebie - Wręczyła młodej kobiecie
średniej wielkości paczkę i uśmiechnęła się
- A to da ciebie,mam nadzieję że się ucieszysz - Odpowiedziała Catherine wręczając prezent przyjaciółce
- Dziękuję - Nie wykazała jednak entuzjazmu,gdy zobaczyła co dostała
- Nie wiedziałam co ci kupić,jeśli nie trafiłam w twój gust,to przepraszam...A tymczasem spieszę się pa porozmawiamy jak wrócę od rodziców okej?
- Dobrze to cześć
Tymczasem Catherine wsiadła do swojego auta i odjechała,miała pewien wyrzut sumienia,że nie miała pomysłu na lepszy prezent,na taki który by ucieszył Gabriellę.
W sumie kolczyki które jej podarowała były ze złota a karnetu do SPA pewnie nie będzie miała jak wykorzystać no chyba,że zapozna w święta jakiegoś faceta wtedy weźmie go ze sobą.
wtorek, 7 stycznia 2014
2. " Tak myślałam,że Ci się podoba "
Ten odcinek dedykuję Anetce ;) proszę. :**
Odc.2
Następnego dnia rano.
Bliźniacy obudzili się w swoim domu i pokojach ale obok nich spały również dziewczyny z którymi wyszli z klubu.
Pierwszy obudził się Tom.Otworzył oczy i natychmiast zamknął,ponieważ słońce świeciło mu prosto w twarz.
Nieznajoma wciąż spała,on włożył na siebie koszulkę,którą miał na sobie poprzedniego dnia i spodnie,
po czym wyszedł z pokoju uchylając lekko drzwi.Idąc w stronę kuchni usłyszał,że już ktoś w niej jest.
- Cześć braciszku - Odezwał się Tom,siadając przy stole.
- Cześć już wstałeś? jest dopiero po dziesiątej - Zerknął tylko na niego,ponieważ musiał pilnować aby
naleśniki się nie przypaliły
- Poszła sobie już?
- Kto?
- No jak jej tam było? bo nie pamiętam
- Eliza
- O właśnie była jeszcze jak wstałeś?
- Tak...
- To na co one jeszcze liczą ? - Zdziwił się starszy z braci
- Jeśli było coś między Tobą a nią to pewnie na pieniądze
- Nie przypominam sobie
- Bo Tobie te drinki mózg wysuszyły - Bill podszedł do niego i lekko puknął go w czoło
- Weź - Zbulwersował się Tom
- Masz jedz,smacznego - Postawił przed bratem talerz z naleśnikami,polane były czekoladą
- Dzięki
Gdy bracia tak siedzieli popijając poranną kawę,do kuchni weszła jedna z ich wczorajszych towarzyszek.
- Hej słodcy
- Może tak dzień dobry? - Zwrócił jej uwagę Bill
- Oj tygrysku czepiasz się
- To był błąd z przywożeniem ich tutaj - Powiedział szeptem Bill do swojego brata
- Jest coś na śniadanie?
- Jest...Talerze są w szafce na górze po lewej stronie - Blondwłosy nie miał specjalnie humoru
- Dzięki - Uśmiechnęła się Eliza - Coś jest nie tak kochany? - Położyła dłoń na ramieniu blondyna
- Wszystko okej
- Ale jakiś zły jesteś?
- Wydaje ci się,a jeśli nawet to głowa mnie rozbolała
- Kaca masz?- Spytał starszy z braci
- Głowa mnie boli to wszystko
- Ty mój biedaku idź się połóż i może Ci przejdzie - Uśmiechnął się starszy bliźniak
Bill poszedł na górę się położyć,naprzeciwko usiadła Eliza podziałała na wyobraźnię Toma,gdyż miała
na sobie czerwony gorset i czarną mini.
- A więc ?
- Słucham o co chodzi?
- O kasę
- Aha rozumiem...dobra nie denerwuj się
- Bo miałyśmy taki przypadek,gdzie klienci nie zapłacili
- Oj to kiepsko
- Bardzo...
- A Ty z Billem coś?
- Skąd - Pokręciła przecząco głową
- To dlaczego mam Ci płacić ?
- Za fatygę
- Niech to szlag - Wyjął portfel i rzucił pieniądze na stół
- Dziękuję a teraz wybacz lecę już - Uśmiechnęła się i wyszła z kuchni
- Weź ze sobą tę drugą ! - Krzyknął Tom za dziewczyną,ale usłyszał tylko trzaśnięcie drzwi
Młoda dziennikarka obudziła się z bolącymi plecami,gdyż noc przespała na mało wygodnej kanapie.
Popatrzyła na siebie,doszła do wniosku że była tak padnięta że nawet nie chciało jej się przebierać w piżamę.
Poszła do łazienki a tam leżała jej przyjaciółka,wystraszona Catherine podeszła do Gabrielli i zaczęła ją
jakby cucić.
- Hej Gabi co ci jest,żyjesz? - Klepała ją lekko po policzkach
- Co się dzieje? gdzie ja jestem?
- U mnie w łazience dlaczego się nie położyłaś? mam wolny pokój przecież
- A wiesz? nawet nie wiem
- Dobra,to mało ważne jesteś głodna? - Pomogła przyjaciółce wstać
- Nie ale kawy bym się napiła
- Okej zaraz włączę wodę - Powiedziała gdy weszły do średniej wielkości kuchni
- Dzięki Ci dobra kobieto - Uśmiechnęła się
- Bardzo zabawne - Wsypała dwie łyżeczki kawy rozpuszczalnej do obu kubków - Zalejesz jak się woda zagotuje?bo muszę iść się odświeżyć
- Jasne idź
Po godzinie wyszła z łazienki z ręcznikiem na głowie
- Musiałam zmyć z włosów tą tonę lakieru
- Przecież nic nie mówiłam
- Ja tak tylko... Widzę,że znów Viva emituje ich teledyski
- Kogo?
- Tokio Hotel
- A no tak...Który z bliźniaków przystojniejszy ?
- Nie wiem
- Cath jesteś moją przyjaciółką,znam Cię na pewno wiesz
- Bill - Powiedziała brunetka na odczepnego
- Tak myślałam,że Ci się podoba
- Słucham? co Ty mówisz? to nie jest prawda
- Prawda prawda - Zaśmiała się cicho czerwonowłosa
- Wzięłaś mnie pod włos ! ty mały robalu ! - Z przezwiskami Cath zawsze żartowała
- A właśnie że nie,masz pole do popisu teraz,przecież miałaś z nim zrobić wywiad Carl nie będzie czekał pamiętaj
- Ech właśnie ten Carl...- Nagle zadzwonił jej telefon
- Dzień dobry, nie wiem czy panu to wystarczy wczoraj wysłałam foty emailem
- Cześć są spoko,teraz tylko prosiłbym o wywiad do gazety z którymś z nich,może z Billem?
nastolatki będą szalały
- Niby tak...
- To jak będzie?
- No dobrze,ale nie mam jak się umówić - Gabi słysząc " umówić" zaczęła się cieszyć
- To ja dam Ci do niego numer telefonu lub adres email,sama wybierzesz jak się z nim skontaktujesz
- Tak jest proszę pana
- A teraz kończę,wyślę ci sms'a z numerem jego telefonu i adres email tylko to tajne nie możesz nikomu dawać jego numeru chociażby Cię kroili i solą posypywali - Zaśmiał się, w sumie pierwszy raz
Cath usłyszała śmiech swojego szefa,przeważnie był zasadniczy i dość ponury w rozmowach z nią
- Dobrze wszystko zrozumiałam do widzenia - Rozłączyła się
- Ooo wiedziałam ! umówisz się z nim umówisz !
- Zachowujesz się jak dziecko,daj spokój to tylko praca
- A może nie tylko?
- Tak tylko
Dostała namiary do Billa z przypomnieniem,że gazeta ukazuje się za dwa tygodnie i że musi
się w tym czasie umówić z nim na wywiad.
- Jeju ale on mi teraz daje popalić - Na myśli miała Carla
- Co się dzieje? - Spytała z troską jej przyjaciółka
- Muszę z Billem zrobić wywiad,a za dwa tygodnie ukazuje się nowy numer naszej gazety
- Wierzę w Ciebie
- Dzięki o której oni się budzą tak w ogóle ? - Spytała i obie zaczęły się śmiać bez powodu
- A bo ja wiem? podobno śpią do południa
- O mamusiu - Uśmiechnęła się
- Dobra dzwoń,może odbierze
- Okej - Po wybraniu numeru usłyszała jeden sygnał,drugi,trzeci już chciała się rozłączyć,
gdy nagle głos odezwał się w słuchawce.
- Halo?
- Dzień dobry
- Dzień dobry z kim rozmawiam?- Spytał bo się nie przedstawiła
- A tak...Nazywam się Catherine Hall chciałabym z Tobą przeprowadzić wywiad,Bill jak dobrze rozumiem?
- Tak,tak we własnej osobie,nie musisz się tak stresować spokojnie
- Ja? skąd przeważnie dzwonię do gwiazd prosząc o wywiad...- To raczej nie była prawda z innymi gwiazdami umawiała się pisząc do nich.
- No dobrze,nie musisz się tłumaczyć to kiedy ten wywiad?
- A kiedy masz czas?
- Dziś,jutro w następnym tygodniu też
- Dobrze a dziś dałbyś radę?
- Jak najbardziej się zgadzam
- O której?
- Może około 15:00 - Powiedział blondyn
- Okej w takim razie do zobaczenia
- Do zobaczenia - Odpowiedział i rozłączył się
Usiadła na krześle i widać było po niej zadowolenie.
- I co?
- Całkiem miły z niego facet
- Nie spytałaś gdzie macie się spotkać ?
- No tak...Wyleciało mi z głowy
- Dobra,może będzie tak uprzejmy i zadzwoni by powiedzieć gdzie czeka.
Gdy się ładnie ubrała,rzecz jasna na czarno zrobiła sobie warkocz,założyła kurtkę,glany i wyszła z domu.
Gdy przechadzała się ulicą LA usłyszała wibracje, był to sms od wokalisty.
"Witaj.Chciałbym się z Tobą spotkać w tej kawiarni na rogu wiesz która? "
"Chyba coś kojarzę,zaraz tam będę" - Wsiadła do auta i pojechała pod wskazane miejsce.
Dotarła tam pół godziny później,wokalista już czekał i z kimś rozmawiał,gdy weszła spojrzał na nią dość
dziwnym wzrokiem,jakby był zły,od razu zniknął jej uśmiech z twarzy.
- Cześć strasznie Cię przepraszam za spóźnienie,ale korki. - Usprawiedliwiła się
- Cześć nic nie szkodzi,wybacz mogłaś pomyśleć,że jestem zły na Ciebie.
- A nie jesteś?
- Nie,zwyczajnie Tom mnie zdenerwował jak zawsze z resztą
- Już myślałam,że obraziłeś się na mnie,ale dobra przejdźmy do konkretów
- Oczywiście,wywiad - Uśmiechnął się do niej
Cath zadała młodemu mężczyźnie kilka pytań,po czym podziękowała z udzielenie wywiadu.
- Naprawdę to ktoś jeszcze będzie czytał? - Spytał lekko zdziwiony
- Jak dostałam takie polecenie od szefa,to znaczy że tak
Po spotkaniu z wokalistą jeździła po mieście,chodziła od jednego do drugiego centrum handlowego i wróciła
dopiero wieczorem.
Kupiła w piekarni bułki z żurawiną obsypane grubymi kryształkami cukru,usiadła w okrągłym fotelu i
zjadała właśnie taką bułkę,włączyła telewizję a tam informacje,z kraju ze świata itp.
Ze względu na to,że miała wolne dni od pracy zaczęła oglądać horror w telewizji i tak zleciała jej cała noc.
poniedziałek, 6 stycznia 2014
1. " Dobrze teraz już jesteś gotowa na wszystko !"
Odc.1
Grudniowy poranek.Brunetka smacznie spała,gdy nagle usłyszała dźwięk swojego telefonu.Niechętnie wstała spod ciepłej kołdry i wzięła go do ręki,gdyż leżał na półce.Na wyświetlaczu :" 1 nowa wiadomość od Gabi" młoda kobieta odczytała wiadomość następującej treści: "Kochaniutka! śpisz jeszcze? jeśli nie,może zajdę do Ciebie,bo jestem akurat w pobliżu? :D " Odpisała: "Okej ;) " po czym szybko zaczęła się ubierać i przygotowywać śniadanie.
Włączyła MTV ot tak i za chwilę usłyszała pukanie do drzwi.
- Hej Cath - Usłyszała brunetka od progu
- Hej Gabi - Uśmiechnęła się szeroko
- Co tam? przepraszam,że tak przychodzę o dziewiątej rano,ale nie miałam nic ciekawego w domu do roboty a że dawno się nie widziałyśmy to jestem - Jej przyjaciółka odwzajemniła uśmiech
- Kawki chcesz? - spytała Catherine
- Jasne a jaką masz?
- Karmelową
- Jasne że chcę
- To usiądź
- A jak tam w pracy? - Spytała Gabrielle
- Na razie mam wolne dwa tygodnie,ale Carl powiedział,że nawet jak mam wolne a coś niepokojącego,czy ciekawego zauważę to żebym od razu cykała fotki i wysłała mu na mejla
- To przecież tak jakbyś pracowała
- Tak ale ostatnio słabo mi wywiad wyszedł z pewną wokalistką i dał mi ostatnią szansę
- To może przejdziemy się gdzieś do galerii handlowej,może ktoś tam będzie? jakaś gwiazda,cykniesz fotę
i już co się przejmujesz
- Dobra zbieramy się,może masz rację
Około godziny 10:00 wybrały się do galerii handlowej a tam piszczące nastolatki.
- Jakieś poruszenie nagle,co jest? - Spytała Gabrielle i zaraz chciała ruszyć w stronę rozwrzeszczanych nastolatek
- Stój to pewnie jakaś promocja na kosmetyki - Pociągnęła przyjaciółkę za rękaw kurtki,aby nie szła w tamtą stronę
- Wydaje mi się,że nie - Zaśmiała się i ruszyła do przodu, Catherine westchnęła i poszła za nią.
Tam oczywiście pewien młody mężczyzna dość szybko przechadzał się obok markowych sklepów
po czym wszedł do jednego z nich.
- Kto to był? - Spytała Cath.
- Nie wiem,ale na pewno jakiś gwiazdor
- Dobra niech Ci będzie poczekamy gdzieś niedaleko.
Po chwili tłum nastolatek rozproszył się i tajemniczy mężczyzna ubrany w czarny płaszcz,czarne rurki i czarne buty wyszedł ze sklepu.
- Dobra nic z tego nie wyjdzie chodź idziemy bo się wkurwiłam tylko - Powiedziała Catherine.
Wieczorem Cath siedziała z laptopem na kolanach myśląc nad artykułem do gazety.
"A może by tak wymyśleć coś? nie, później wyjdzie na jaw że napisałam nie prawdę i Carl mnie ochrzani"
Biła się z myślami,a na wyświetlaczu telefonu Carl.
- Halo? - Odebrała z niepewnością w głosie
- Dobry wieczór Catherine tu Carl.
- Wiem,wyświetlił mi się pan
- A więc co z fotkami,artykułem? - Spytał zniecierpliwiony
- Postaram się coś mieć niech się pan nie denerwuje
- Mam nadzieję,że w końcu coś mi wyślesz,bo ostatni wywiad z Leną Meyer-Landrut był kiepski i do kitu
- Dobrze do kiedy mam czas?
- Masz trzy dni inaczej wylatujesz
- Wiem,ale nie mógłby pan być milszy? pracuję u Was dopiero cztery miesiące
- I jeśli nie będziesz miała niczego godnego uwagi,zwolnię Cię.
- A... - Chciała zacząć mówić ale jej przerwał.
- Żegnam - Rozłączył się .
"Okej dziś piątek,więc czas wybyć na jakąś imprezkę " - Pomyślała młoda dziennikarka i włączyła wyszukiwarkę w której wpisała " Imprezy w Los Angeles" wyskoczyło jej kilkadziesiąt klubów z nazwami ulic,wybrała pierwszy do którego miałaby niedaleko,spisała adres i uśmiechnęła się do siebie.
- Gabi wybywam na imprę jak mam się ubrać? - Zadzwoniła do przyjaciółki
- Sexy - Rzuciła Gabrielle
- To znaczy? Ty jesteś młodsza Tobie to jakaś ultra mini będzie pasowała mnie za to nie
- O której idziesz na imprezę?
- Nie wiem,jak będę miała się w co ubrać to nawet zaraz
- Dobra zaraz przyjadę to pogadamy
- Dobrze czekam.
Przyjechała po kilkunastu minutach.
- Hej i co? masz coś fajnego w szafie? - Spytała
- Czy ja wiem? takie tam ciuchy
- Pomyślmy,to nie,to też nie o a może to? - Pokazała młodej kobiecie czarny ciepły sweter i
czarny t-shirt z nadrukiem "Jack Daniel's"
- Nie będzie mi za zimno? - Skrzywiła się Cath.
- Oj tam ważne że ładnie będziesz się prezentowała
- Oj tam nie zapomnij,że mamy grudzień głuptasku
- Ja Ci zaraz dam głuptaska - Gabrielle zrobiła obrażoną minę
- I tak wiesz,że Cię uwielbiam,jesteś dla mnie jak siostra
- Wiem,nie gniewam się - Przytuliła się do Cath.
- Dobra zero rozczulania a co na tyłek?
- Może jakieś dżinsy jeśli nie chcesz mini
- Bądźmy poważne,jak miałam tyle lat co Ty mogłam jeszcze mini zakładać
- Spokojnie może te, są zawaliste a z resztą masz super nogi więc te obcisłe będą idealne weź załóż
- Zdaję się na Ciebie w takim razie - Założyła je i bardzo ładnie podkreślały jej długie nogi.
- I spoko teraz fryzura
Catherine wybrała "roztrzepane" włosy,które później Gabrielle spryskała dużą ilością lakieru do włosów.
Makijaż też był dość ostry,czarna kredka do oczu i czerwona szminka na ustach,Cath czuła się nieswojo,
bo to w sumie nie był jej styl,owszem ubierała się na czarno,ale nigdy nie nakładała aż takiego makijażu.
- Dobrze teraz już jesteś gotowa na wszystko ! - Klepnęła ją w pośladek
- Bardzo zabawne,chcesz jechać ze mną? mam adres może coś ciekawego będzie się działo w takim klubie ?
- Jak chcesz,to jadę. - Odpowiedziała Gabrielle
Włożyły na siebie kurtki i Cath zamknęła drzwi na klucz,po czym wsiadły do czerwonego Citroëna C6,
którego posiadaczką była młoda dziennikarka.
- Już się nie mogę doczekać,dawno już nie imprezowałam kiedy ostatnio?
- Chyba w wakacje
- Właśnie kurcze dawno to było
Zaparkowały przed klubem i gdy wysiadały z auta Cath ostrzegła młodą dziewczynę.
- Pamiętaj,nie przyjechałyśmy tutaj tańczyć,czy pić drinków bo ja dziś pracuję
- Ty pracujesz,ja się opieprzam - Uśmiechnęła się i weszły do środka.
Dym papierosowy i opary alkoholowe "uderzyły" w ich nosy,dziewczyna postanowiła ruszyć na parkiet.
- Stara ja lecę na parkiet ty też się baw! - Krzyknęła do niej Gabi,gdyż głośna muzyka zagłuszała
jakąkolwiek rozmowę
- Leć,tylko się nie zgub - Odpowiedziała
Catherine usiadła przy barze,zamówiła sok pomarańczowy po czym wyciągnęła z obszernej torby notatnik,długopis i zapisała " Wywiad 15.12.2013r " miała także przy sobie aparat na wypadek,gdyby miała robić jakieś zdjęcia.
Na horyzoncie zauważyła szczupłego wysokiego mężczyznę,o blond długich włosach przyjrzała się bliżej i zauważyła że to ten sławny wokalista Bill Kaulitz.Zamówił trzy piwa po czym odszedł z powrotem do stolika.
"Carl wywali mnie z pracy jak nie zrobię artykułu do gazety Cath myśl! " - Myślała wciąż młoda dziennikarka patrząc,jak jej cel nie zauważając jej odchodzi.
Nie musiała czekać długo,by kolejny z braci pojawił się obok niej,tym razem ją zaczepiając.
- Hej mała,co robisz tutaj sama? - Uśmiechnął się szeroko
- Nie jestem tutaj sama tylko z przyjaciółką
- A gdzie ona jest?
- Tańczy gdzieś w tłumie
- Rozumiem,chyba nie będziesz miała nic przeciwko jak ulotnimy się w bardziej ustronne miejsce?
- Do czego zmierzasz?
- Chcę Cię tylko bliżej poznać - Dłoń Toma z kolana dziewczyny powędrowała na jej udo.
- Ej.Mam zacząć krzyczeć?
- Przecież ja nic takiego nie robię
- Akurat.Jestem dziennikarką - Poprawiła włosy
- I co w związku z tym?
- Mam Cię obsmarować w gazecie tak?
- Okej przepraszam,nie chciałem być niemiły
- Tak w ogóle to chciałam zrobić wywiad z Billem,ale widzę że wy dziś nie będziecie w stanie... - Pokręciła przecząco głową
- To może jutro?
- O której?
- Wieczorem?
- Nie mam czasu umawiać się na wieczorki - Zdenerwowało ją podejście Toma do tak poważnej sprawy
- A co Ci się nie podoba ?
- To,że od tego cholernego wywiadu, zależy moja praca
- Próbuję Ci pomóc,ale chyba nie potrafię - Rzekł i poszedł sobie
Dwie godziny później znudzona Catherine siedziała wciąż przy barze,tym razem coś zauważyła wyciągnęła aparat i zrobiła kilka zdjęć jak bliźniacy wychodzą z jakimiś dziewczynami pod rękę.Mało tego,nie wyglądali na trzeźwych,a one wyglądały jak prostytutki.
Około drugiej wróciły do domu,zadowolona Cath widząc zdjęcia które zrobiła uśmiechnęła się do siebie.
- Może teraz nie stracę pracy
- Może nie,ale pomyśl co zrobią gdy to przeczytają w gazecie - Powiedziała Gabi
- A kij im w oko - Zaśmiała się
- A co zrobisz,jak zacznie Ci na którymś zależeć? - Westchnęła Gabi i położyła się spać
Catherine nie odpowiedziała, w tej chwili ważne było utrzymanie posady a nie co ktoś pomyśli.
Grudniowy poranek.Brunetka smacznie spała,gdy nagle usłyszała dźwięk swojego telefonu.Niechętnie wstała spod ciepłej kołdry i wzięła go do ręki,gdyż leżał na półce.Na wyświetlaczu :" 1 nowa wiadomość od Gabi" młoda kobieta odczytała wiadomość następującej treści: "Kochaniutka! śpisz jeszcze? jeśli nie,może zajdę do Ciebie,bo jestem akurat w pobliżu? :D " Odpisała: "Okej ;) " po czym szybko zaczęła się ubierać i przygotowywać śniadanie.
Włączyła MTV ot tak i za chwilę usłyszała pukanie do drzwi.
- Hej Cath - Usłyszała brunetka od progu
- Hej Gabi - Uśmiechnęła się szeroko
- Co tam? przepraszam,że tak przychodzę o dziewiątej rano,ale nie miałam nic ciekawego w domu do roboty a że dawno się nie widziałyśmy to jestem - Jej przyjaciółka odwzajemniła uśmiech
- Kawki chcesz? - spytała Catherine
- Jasne a jaką masz?
- Karmelową
- Jasne że chcę
- To usiądź
- A jak tam w pracy? - Spytała Gabrielle
- Na razie mam wolne dwa tygodnie,ale Carl powiedział,że nawet jak mam wolne a coś niepokojącego,czy ciekawego zauważę to żebym od razu cykała fotki i wysłała mu na mejla
- To przecież tak jakbyś pracowała
- Tak ale ostatnio słabo mi wywiad wyszedł z pewną wokalistką i dał mi ostatnią szansę
- To może przejdziemy się gdzieś do galerii handlowej,może ktoś tam będzie? jakaś gwiazda,cykniesz fotę
i już co się przejmujesz
- Dobra zbieramy się,może masz rację
Około godziny 10:00 wybrały się do galerii handlowej a tam piszczące nastolatki.
- Jakieś poruszenie nagle,co jest? - Spytała Gabrielle i zaraz chciała ruszyć w stronę rozwrzeszczanych nastolatek
- Stój to pewnie jakaś promocja na kosmetyki - Pociągnęła przyjaciółkę za rękaw kurtki,aby nie szła w tamtą stronę
- Wydaje mi się,że nie - Zaśmiała się i ruszyła do przodu, Catherine westchnęła i poszła za nią.
Tam oczywiście pewien młody mężczyzna dość szybko przechadzał się obok markowych sklepów
po czym wszedł do jednego z nich.
- Kto to był? - Spytała Cath.
- Nie wiem,ale na pewno jakiś gwiazdor
- Dobra niech Ci będzie poczekamy gdzieś niedaleko.
Po chwili tłum nastolatek rozproszył się i tajemniczy mężczyzna ubrany w czarny płaszcz,czarne rurki i czarne buty wyszedł ze sklepu.
- Dobra nic z tego nie wyjdzie chodź idziemy bo się wkurwiłam tylko - Powiedziała Catherine.
Wieczorem Cath siedziała z laptopem na kolanach myśląc nad artykułem do gazety.
"A może by tak wymyśleć coś? nie, później wyjdzie na jaw że napisałam nie prawdę i Carl mnie ochrzani"
Biła się z myślami,a na wyświetlaczu telefonu Carl.
- Halo? - Odebrała z niepewnością w głosie
- Dobry wieczór Catherine tu Carl.
- Wiem,wyświetlił mi się pan
- A więc co z fotkami,artykułem? - Spytał zniecierpliwiony
- Postaram się coś mieć niech się pan nie denerwuje
- Mam nadzieję,że w końcu coś mi wyślesz,bo ostatni wywiad z Leną Meyer-Landrut był kiepski i do kitu
- Dobrze do kiedy mam czas?
- Masz trzy dni inaczej wylatujesz
- Wiem,ale nie mógłby pan być milszy? pracuję u Was dopiero cztery miesiące
- I jeśli nie będziesz miała niczego godnego uwagi,zwolnię Cię.
- A... - Chciała zacząć mówić ale jej przerwał.
- Żegnam - Rozłączył się .
"Okej dziś piątek,więc czas wybyć na jakąś imprezkę " - Pomyślała młoda dziennikarka i włączyła wyszukiwarkę w której wpisała " Imprezy w Los Angeles" wyskoczyło jej kilkadziesiąt klubów z nazwami ulic,wybrała pierwszy do którego miałaby niedaleko,spisała adres i uśmiechnęła się do siebie.
- Gabi wybywam na imprę jak mam się ubrać? - Zadzwoniła do przyjaciółki
- Sexy - Rzuciła Gabrielle
- To znaczy? Ty jesteś młodsza Tobie to jakaś ultra mini będzie pasowała mnie za to nie
- O której idziesz na imprezę?
- Nie wiem,jak będę miała się w co ubrać to nawet zaraz
- Dobra zaraz przyjadę to pogadamy
- Dobrze czekam.
Przyjechała po kilkunastu minutach.
- Hej i co? masz coś fajnego w szafie? - Spytała
- Czy ja wiem? takie tam ciuchy
- Pomyślmy,to nie,to też nie o a może to? - Pokazała młodej kobiecie czarny ciepły sweter i
czarny t-shirt z nadrukiem "Jack Daniel's"
- Nie będzie mi za zimno? - Skrzywiła się Cath.
- Oj tam ważne że ładnie będziesz się prezentowała
- Oj tam nie zapomnij,że mamy grudzień głuptasku
- Ja Ci zaraz dam głuptaska - Gabrielle zrobiła obrażoną minę
- I tak wiesz,że Cię uwielbiam,jesteś dla mnie jak siostra
- Wiem,nie gniewam się - Przytuliła się do Cath.
- Dobra zero rozczulania a co na tyłek?
- Może jakieś dżinsy jeśli nie chcesz mini
- Bądźmy poważne,jak miałam tyle lat co Ty mogłam jeszcze mini zakładać
- Spokojnie może te, są zawaliste a z resztą masz super nogi więc te obcisłe będą idealne weź załóż
- Zdaję się na Ciebie w takim razie - Założyła je i bardzo ładnie podkreślały jej długie nogi.
- I spoko teraz fryzura
Catherine wybrała "roztrzepane" włosy,które później Gabrielle spryskała dużą ilością lakieru do włosów.
Makijaż też był dość ostry,czarna kredka do oczu i czerwona szminka na ustach,Cath czuła się nieswojo,
bo to w sumie nie był jej styl,owszem ubierała się na czarno,ale nigdy nie nakładała aż takiego makijażu.
- Dobrze teraz już jesteś gotowa na wszystko ! - Klepnęła ją w pośladek
- Bardzo zabawne,chcesz jechać ze mną? mam adres może coś ciekawego będzie się działo w takim klubie ?
- Jak chcesz,to jadę. - Odpowiedziała Gabrielle
Włożyły na siebie kurtki i Cath zamknęła drzwi na klucz,po czym wsiadły do czerwonego Citroëna C6,
którego posiadaczką była młoda dziennikarka.
- Już się nie mogę doczekać,dawno już nie imprezowałam kiedy ostatnio?
- Chyba w wakacje
- Właśnie kurcze dawno to było
Zaparkowały przed klubem i gdy wysiadały z auta Cath ostrzegła młodą dziewczynę.
- Pamiętaj,nie przyjechałyśmy tutaj tańczyć,czy pić drinków bo ja dziś pracuję
- Ty pracujesz,ja się opieprzam - Uśmiechnęła się i weszły do środka.
Dym papierosowy i opary alkoholowe "uderzyły" w ich nosy,dziewczyna postanowiła ruszyć na parkiet.
- Stara ja lecę na parkiet ty też się baw! - Krzyknęła do niej Gabi,gdyż głośna muzyka zagłuszała
jakąkolwiek rozmowę
- Leć,tylko się nie zgub - Odpowiedziała
Catherine usiadła przy barze,zamówiła sok pomarańczowy po czym wyciągnęła z obszernej torby notatnik,długopis i zapisała " Wywiad 15.12.2013r " miała także przy sobie aparat na wypadek,gdyby miała robić jakieś zdjęcia.
Na horyzoncie zauważyła szczupłego wysokiego mężczyznę,o blond długich włosach przyjrzała się bliżej i zauważyła że to ten sławny wokalista Bill Kaulitz.Zamówił trzy piwa po czym odszedł z powrotem do stolika.
"Carl wywali mnie z pracy jak nie zrobię artykułu do gazety Cath myśl! " - Myślała wciąż młoda dziennikarka patrząc,jak jej cel nie zauważając jej odchodzi.
Nie musiała czekać długo,by kolejny z braci pojawił się obok niej,tym razem ją zaczepiając.
- Hej mała,co robisz tutaj sama? - Uśmiechnął się szeroko
- Nie jestem tutaj sama tylko z przyjaciółką
- A gdzie ona jest?
- Tańczy gdzieś w tłumie
- Rozumiem,chyba nie będziesz miała nic przeciwko jak ulotnimy się w bardziej ustronne miejsce?
- Do czego zmierzasz?
- Chcę Cię tylko bliżej poznać - Dłoń Toma z kolana dziewczyny powędrowała na jej udo.
- Ej.Mam zacząć krzyczeć?
- Przecież ja nic takiego nie robię
- Akurat.Jestem dziennikarką - Poprawiła włosy
- I co w związku z tym?
- Mam Cię obsmarować w gazecie tak?
- Okej przepraszam,nie chciałem być niemiły
- Tak w ogóle to chciałam zrobić wywiad z Billem,ale widzę że wy dziś nie będziecie w stanie... - Pokręciła przecząco głową
- To może jutro?
- O której?
- Wieczorem?
- Nie mam czasu umawiać się na wieczorki - Zdenerwowało ją podejście Toma do tak poważnej sprawy
- A co Ci się nie podoba ?
- To,że od tego cholernego wywiadu, zależy moja praca
- Próbuję Ci pomóc,ale chyba nie potrafię - Rzekł i poszedł sobie
Dwie godziny później znudzona Catherine siedziała wciąż przy barze,tym razem coś zauważyła wyciągnęła aparat i zrobiła kilka zdjęć jak bliźniacy wychodzą z jakimiś dziewczynami pod rękę.Mało tego,nie wyglądali na trzeźwych,a one wyglądały jak prostytutki.
Około drugiej wróciły do domu,zadowolona Cath widząc zdjęcia które zrobiła uśmiechnęła się do siebie.
- Może teraz nie stracę pracy
- Może nie,ale pomyśl co zrobią gdy to przeczytają w gazecie - Powiedziała Gabi
- A kij im w oko - Zaśmiała się
- A co zrobisz,jak zacznie Ci na którymś zależeć? - Westchnęła Gabi i położyła się spać
Catherine nie odpowiedziała, w tej chwili ważne było utrzymanie posady a nie co ktoś pomyśli.
Subskrybuj:
Posty (Atom)